Stało się. Najprawdopodobniej, co ja mówię, na sto procent odcinek "Pojedynek czarownic" można zaklasyfikować do tych z półki "The best of Ranczo". Każdy element, każdy wątek, każda postać dała z siebie wszystko, została wykorzystana w najlepszy możliwy sposób. Nie było nudy, nie było przestojów. Była zabawa na najwyższym poziomie.
Po kolei. Główne zamieszanie w odcinku wzięło się od Babki (Grażyna Zielińska), a raczej jej "konfliktu z Moniką". Ta okoliczna zielarka nie po raz pierwszy użyła do rozwiązania problemu metod, powiedzmy, wykraczających poza to, co filozofom się śniło. Jednak im Wilkowyje się nawet w najbardziej szalonych snach nie śniły, więc umówmy się, że tam to jest na porządku dziennym. Nawet ksiądz nie ma w tej kwestii wiele do powiedzenia - a spróbowałby, to mógłby mieć podobne przygody z Babką jak jego braciszek… Wracając do wojny, to korzystała w niej ona z wyjątkowo miłosnej broni. Jednak trafiła kosa na kamień - Monika, wybitna racjonalistka, nie poddała się bez walki… Czego skutek mieli wszyscy mieszkańcy dworku. A zabawę - widzowie. W tym wątku grą błysnęła Emilia Komarnicka - jej przeskoki pomiędzy dobrą a złą dziewczyną oraz "szał", jaki temu towarzyszył, wypadł świetnie. Nie mówiąc o scenie przepraszania Kingi - rewelacja!
[image-browser playlist="592104" suggest=""]
©2013 TVP1 / fot. K. Wellman
Magia trochę niechcący dosięgła Solejukową. W jej przypadku zachowanie było równie emocjonalne, jednak skierowane na rodzinę - męża i dzieci. Pomysł z przesadną reakcją "miłosną" jest co prawda starym żartem w komedii, jednak w takim wykonaniu, jakie było w Ranczu, to i ślizganie się na skórce od banana byłoby mistrzostwem. To, co wyprawiała Katarzyna Żak jako Solejukowa, te bezradne miny Solejuka oraz "strach" dzieci - kolejny majstersztyk, nie wiem nawet, czy nie lepszy niż akcja z Babką. "Pies trącił pierogi" czy wspomnienie o cyrku to niewątpliwie Cytaty przez naprawdę wielkie "C".
Ale Solejuk nie został zepchnięty do roli "ofiary" w tym epizodzie. Miał publiczny odczyt "swojego" programu Polskiej Partii Uczciwości. Wszyscy pamiętamy, w jakich okolicznościach został napisany i dlaczego. Teraz świat mógł się dowiedzieć o jego "głębi" - co wywołało niemały zachwyt - i u widza, i u członków partii. "Tymi recoma go napisałem" później chwalił się swoim kamratom już nie Solejuk, ale pan Solejuk. Krótkie, zabawne, prawdziwe.
Był też ciąg dalszy perypetii u Koziołów. Plan zniechęcenia do Łukasza obraca się przeciw Senatorowi oraz… samemu Łukaszowi (sceny karmienia serkiem i w salonie - ogromne brawa!). Dodatkowo Senatorowa jakby mniej jest w tym obecna, jakby bardziej rozkwita, a to wszystko za sprawą pana magistra. Ale cicho, zawsze można powiedzieć, że kontrola przybyła. Lud to kupi, podobnie jak widz. Relacja Haliny i magistra może być nieoczekiwanie jednym z lepszych wątków tego sezonu. Wpadliśmy również z krótką wizytą na plebanię. Tam dalej trwają kuchenne rewolucje Michałowej, ale na szczęście jest jeszcze kiełbasa w lodówce. No i Duda wyruszył na swoją misję do Brukseli - scena odjazdu może trochę mniej emocjonująca niż wtedy, gdy wyjeżdżała Lodzia, ale za to mina załamanego młodzieńca - bezcenna.
[image-browser playlist="592105" suggest=""]
©2013 TVP1 / fot. K. Wellman
Uf, kto nie widział tego odcinka, ten niech nadrabia i to szybko. Ranczo pokazuje wszystko, co ma najlepsze. I wcale nie potrzebuje do tego wymyślnych rzeczy - wszystko to już kiedyś widzieliśmy, wszystko już było. Jednak podane jest w genialny i prawdziwy sposób, przy tym nienachalnie, lekko. Nie wiem, jak jeszcze bardziej mogę rozpłynąć się nad tym epizodem. Chyba tylko dając mu maksymalną notę.