Choć w 5. odcinku Reacher ma dużo więcej akcji i przez to zlatuje jakoś szybciej, to muszę przyznać, że jestem nieco zawiedziony. A to dlatego, że niestety, ale tym razem sceny te, a konkretnie strzelania na cmentarzu, nie wyzbyły się pewnych wad, cechujących większość tego typu produkcji. Oczywiście do tej pory, tak czy siak, było to mocno przerysowane, wszak to produkcja fabularna, a nie dokument, ale starano się, żeby wyglądało to dobrze i fajnie się to oglądało. Teraz jednak zdarzają się miejscami bardzo wyraźne głupotki, których się po serialu Amazona nie spodziewałem. Nieco odziera to całość z magii. Nie będzie to wadą dla każdego, ale uważam, że Reacher zbliżył się tu za blisko do klasycznej papki, więc odczuwam trochę dysonans. Co gorsza, absolutnie brak w tym epizodzie zapadających w pamięć momentów. W każdym z dotychczasowych odcinków, na przestrzeni obu sezonów, zdarzały się takie sceny, tutaj zaś kompletna pustka. Na szczęście całość ratuje ekipa aktorska i chemia między bohaterami, zwłaszcza Reacherem i Russo, który jest naprawdę znakomitym dodatkiem do szajki. Trzymam kciuki za to, że jego rola na tym sezonie się nie zakończy. Wciąż mam też wątpliwości co do postaci widzianego do tej pory tylko w retrospekcjach Swana, bo z jednej strony buduje się go na czarny charakter, z drugiej jednak nie po raz pierwszy w takich produkcjach byłby to zwyczajnie fałszywy trop. Tak czy siak, zarówno jedna, jak i druga opcja może mieć potencjalnie duży wpływ na głównego bohatera, a w zasadzie i całą 110-tą. Najistotniejsza w tym aspekcie była wspomniana scena na cmentarzu, która, pomimo słabego segmentu strzelaniny, jest tutaj katalizatorem dla nadchodzących wydarzeń. To, wraz z pościgiem, który po niej następuje, jednocześnie najmocniejszy i najsłabszy punkt odcinka. A to dlatego, że zdecydowanie dałoby się pewne rzeczy zrobić lepiej i nieco zmarnowano potencjał, równocześnie dając nam zawiązanie akcji, które potencjalnie pcha bohaterów na ostatnią prostą w kierunku starcia z wielkim złym, lub złymi w przypadku, kiedy podejrzenia wobec Swana okażą się prawdą. Szkoda też, że znów tak mało było A.M. Rozumiem, że to wszystko dodaje tej postaci aury tajemniczości, ale mam wrażenie, że nie zostało już twórcom wiele czasu, by zrobić z niego pełnego antagonistę, a nie tylko wybój na drodze ekipy.
Fot. materiały prasowe
Podsumowując, 5. odcinek drugiego sezonu Reachera jest bardzo nierówny. Kliszowa i miejscami głupkowata akcja, której nie spodziewałem się po tym serialu, miesza się z bardzo dobrym budowaniem intrygi i postaci w niej uczestniczących. Póki co najsłabszy epizod w tym sezonie, choć nie da się ukryć, że to wciąż wysoki poziom. Jestem bardzo ciekaw, jak potoczą się trzy ostatnie odcinki i czy doczekamy się jakiegoś zwrotu fabularnego dotyczącego Swana.  
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj