Z początkiem trzeciego sezonu "Rectify" wraca do formy sprzed dwóch lat. Historia Daniela Holdena powraca na swój tor zarówno pod względem fabularnym, jak i audiowizualnym.
Trzeci sezon „
Rectify” zaczyna się dokładnie w tym momencie, w którym zakończyła się poprzednia odsłona. Daniel Holden postanawia pójść na układ – przyznać się do zabójstwa Hanny, ale tym razem bez odsiadki w więzieniu. Zamiast tego musi udać się na banicję. Z zakończenia drugiego sezonu można było wywnioskować, jaka będzie decyzja głównego bohatera, aczkolwiek twórcy zostawili nas w niewiedzy. Teraz wszystko jest jasne – Daniel został skazany po raz drugi za morderstwo. Sytuacja jest jednak jeszcze bardziej skomplikowana niż 20 lat wcześniej, a trzeci sezon rozpoczyna się od zawiązania śledztwa, które może rzucić więcej światła na tragedię mączącą Paulie od długiego czasu.
Oto magia serialu Raya McKinnona – przez dwa lata widzowie trzymani byli w niepewności, czy Daniel Holden rzeczywiście jest mordercą, a gdy w końcu główny bohater przyznaje się do winy, wszyscy jesteśmy prawie pewni, że wcale tak nie jest. Niepotrzebne jest tu wyłuszczanie swoich poglądów, tłumaczenia uczuć i zachowań – „Rectify” bardzo subtelnie potrafi przemycić motywacje bohaterów bez zbędnych pytań o sens czy przyczynę takich, a nie innych postaw. To spora zaleta, której ze świecą szukać we współczesnych serialach telewizyjnych (chociaż na horyzoncie właśnie pojawili się wybitni w tej kwestii „
The Leftovers”). Tutaj wiele znaczeń kreuje się też w głowie widza, stąd poglądy na postać Daniela, ale także Amanthy czy Teda mogą różnić się w zależności od tego, kto „
Rectify” ogląda. I to czuć już na początku trzeciego sezonu, w którym pomimo niewielkich ram czasowych czuć, jak wielki wpływ na bohaterów miało wyjście Daniela z więzienia.
Czuć także, że twórcy wyciągnęli wnioski z błędów drugiego sezonu. Liczba odcinków powróciła do pierwotnej szóstki, co znacznie zagęści ilość wydarzeń i wątków w serialu. Pomimo moich zastrzeżeń co do drugoplanowych postaci mogę z satysfakcją stwierdzić, że ogląda je się ze zdecydowanie większym zainteresowaniem, chociaż ich czas antenowy pozostał taki sam. To już nie jest serial o Danielu Holdenie, ale o konsekwencjach tego, co popełnił (lub nie), i jak sam się do tego odnosi. A jak wiemy, główny bohater nie zdaje sobie sprawy praktycznie z żadnego swojego czynu.
[video-browser playlist="752207" suggest=""]
Początek trzeciego sezonu obiecuje bardzo wiele. Przede wszystkim - Danielowi pozostało 30 dni do opuszczenia Paulie jako skazaniec. Ponadto szeryf Daggett prowadzi śledztwo w sprawie znalezienia ciała George’a Meltona, który był jednym ze świadków, którego zeznania pomogły w skazaniu Daniela na karę śmierci. Dochodzi do tego masa wątków dotyczących rodziny Holdenów, które świetnie się kumulują, na przykład w scenie kolacji, podczas której na jaw wychodzą nie tylko wydarzenia z ostatniego odcinka drugiego sezonu, ale także długo zamiatane pod dywany sprawy.
Dodam, że serial wraca na odpowiednie tory pod względem audiowizualnym, co powoduje, że powraca ten
feeling znany z pierwszego sezonu, kiedy czuć było, że obcujemy z czymś naprawdę niezwykłym. Nie są to może tak pięknie skomponowane kadry, by można było się nad nimi rozwodzić przez dłuższy czas, tym niemniej nadal wyróżniają się na tle innych, bardziej popularnych produkcji. Zakładam, że to jedynie preludium do nadchodzących wydarzeń.
Pierwszy odcinek trzeciego sezonu „
Rectify” prezentuje nam serial praktycznie bez skazy – to nadal jedna z najbardziej intrygujących historii, z jakimi miałem styczność, jeśli chodzi o telewizyjny ekran. To świetnie zagrana, pełna emocji, choć bardzo subtelna historia, która potrafi znudzić, jeśli nie poświęci się jej wystarczająco dużo uwagi. Ale jeśli już zostaniemy pochłonięci, to nie oderwiemy się od ekranu. Mam nadzieję, że zostanie tak aż do samego końca.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h