Bijatyki wracają ostatnio do łask – gracze mogą cieszyć się nowymi odsłonami serii, takich jak Injustice i Tekken, sporą popularnością cieszą się także wydane wcześniej Street Fighter V i Mortal Kombat X. Gorzej sytuacja wygląda jednak z gatunkiem brawlerów, zwanych też „chodzonymi bijatykami”. Tę lukę stara się wypełnić Redeemer, niezależna produkcja stworzona przez rosyjskie Sobaka Studio. Głównym bohaterem gry jest Vasily, dawny pracownik ochrony (przynajmniej oficjalnie) w jednej z największych firm trudniących się produkcją cybernetycznej broni. Jego obowiązki wykraczały jednak poza standardową pracę ochroniarza i obejmowały także m.in. zabójstwa i tortury. Pewnego dnia szefostwo zdecydowało się zmienić protagonistę w maszynę do zabijania. I to dosłownie, bo mówimy tu o chęci przerobienia go na cyborga. Jak nietrudno się domyślić, Vasily raczej nie był tym pomysłem zachwycony i zdecydował się uciec i ukryć w odosobnionym klasztorze. Po 20 latach został on jednak odnaleziony, więc nie pozostało mu nic innego, jak stanąć do walki. Jak sami widzicie, fabuła nie jest najmocniejszym punktem tej pozycji. Jest sztampowa, oklepana i przywodzi na myśl typowe filmy akcji z lat 80. Podobnie jednak jak tam, tak i tutaj jest to jedynie pretekst do zaprezentowania widzom/graczom prawdziwej i efektownej rzeźni. Redeemer jest bowiem produkcją, w której niemal cały nacisk został położony na całkiem przyzwoicie zrealizowaną, a przy tym brutalną i krwawą walkę. Akcję obserwujemy tutaj z kamery położonej nad bohaterem, co przypomina nieco Diablo i inne, podobne produkcje. W samej rozgrywce nie mamy się jednak co spodziewać jakichkolwiek elementów RPG – Vasily jest tak świetnie wyszkolony, że dodatkowy rozwój jest mu już niepotrzebny. Nasze powodzenie w kolejnych misjach, których ukończenie zajmie nam około 5 godzin, zależy więc wyłącznie od opanowania kontroli nad bohaterem i naszych umiejętności. Deweloperom trzeba pogratulować stworzenia całkiem satysfakcjonującego i rozbudowanego, a jednocześnie prostego systemu walki. Mamy tutaj dwa rodzaje ataków, unik, kontrę, a także egzekucje i ataki z wykorzystaniem elementów otoczenia. Do tego dochodzi też możliwość wykorzystania broni – zarówno palnej, jak i tej do walki wręcz. Rozgrywkę urozmaicają też zróżnicowani przeciwnicy, z którymi przyjdzie nam się zmierzyć – począwszy od atakujących pięściami osiłków, aż po większych, uzbrojonych i dużo groźniejszych oponentów. Gameplay sprawia sporo frajdy, ale trudno nie odnieść wrażenia, że został on  dziwnie zbalansowany. Redeemer dość szybko z typowego brawlera zmienia się w klon Hotline Miami, bo okazuje się, że broń stanowi tu nie tylko dodatek, ale jest praktycznie jedynym sensownym sposobem na poradzenie sobie z przeważającymi siłami wroga, a trzeba dodać, że w późniejszych poziomach pojawia się ich naprawdę mnóstwo – twórcy wyraźnie uznali, że dobrym pomysłem na podbicie poziomu trudności będzie zasypanie gracza hordami wrogów. Równie kiepsko wypadają też elementy skradankowe, które sprawiają wrażenie dodanych na siłę i po prostu się nie sprawdzają w tego typu produkcji – te na szczęście są opcjonalne i nie jesteśmy zmuszeni do działania po cichu.
fot. Gambitious Digital Entertainment
+1 więcej
Sporym problemem Redeemera jest też konstrukcja poziomów. Te są nie tylko bardzo ograniczone i liniowe, ale też monotonne i chociaż widać, że twórcy chcieli je jakoś urozmaicić i wysyłają nas w różne lokacje, to i tak ich design jest do siebie bardzo podobny i prawie przez całą grę mamy do czynienia z zamkniętymi korytarzami, w których jedną ze skuteczniejszych taktyk jest wabienie przeciwników za róg i eliminowanie celnymi strzałami z broni palnej. Ta prosta i tania technika czasami okazuje się zbawienna, bo gra momentami bywa dość wymagająca. Ciężko jednak przyczepić się do jakości oprawy graficznej, która robi świetne wrażenie, szczególnie biorąc pod uwagę, że mamy do czynienia z produkcją niezależną. Bardzo dobrze wypadają zwłaszcza efekty cząsteczkowe, takie jak płomienie czy dym, ale i do reszty trudno się przyczepić. Oczywiście, pomaga w tym zastosowany widok z lotu ptaka, która w skuteczny sposób ukrywa wszelkie niedoskonałości techniczne, chociaż i na zbliżeniach (widocznych przede wszystkim przy egzekucjach) całość wypada poprawnie. Zawodzi jednak optymalizacja i gra potrafi przyciąć nawet na mocniejszych konfiguracjach sprzętowych, zwłaszcza w kilku poziomach. Chociaż niektóre poziomy mogą frustrować, a poziom trudności potrafi gwałtownie skoczyć, to Redeemer i tak robi całkiem pozytywne wrażenie, a eliminowanie kolejnych przeciwników jako Vasily jest przyjemne i nie nudzi się przez cały czas trwania gry. Plusy: + satysfakcjonująca rozgrywka; + oprawa graficzna; + brutalna i efektowna walka. Minusy: - konstrukcja poziomów; - balans poziomu trudności.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj