Finał 2. sezonu Rekruta słusznie zaczyna się od przytoczenia historii Armstronga. Pokazuje nam wydarzenia z 19. odcinka z jego perspektywy, abyśmy zobaczyli, jak doszło do kradzieży broni i dowiedzieli się, dlaczego pracuje dla gangsterów i z jakiego powodu zabił Erin, która już zdradzała jego tożsamość. Ta sytuacja kształtuje widzom obraz człowieka pogubionego, zepsutego moralnie, który usprawiedliwia coraz to bardziej gorszące czyny błędami z przeszłości. Teoretycznie cały czas wiedzieliśmy, że ma jakąś tajemnicę, ale mimo wszystko jego rozmowa z Nolanem, z jednego z odcinków, mogła skutecznie zbić nas z tropu, byśmy nie podejrzewali go o bycie kretem. Nie jestem nadal przekonany do tego wątku, bo mimo wszystko tropów w tym sezonie było niewiele i można odnieść wrażenie, że powstał on na etapie tworzenia odcinka o seryjnej morderczyni.
Dobrze, że w kwestii śledztwa Nolanowi pomaga Nyla, bo w innym wypadku byłoby to trochę niedorzeczne, by w cały odcinku rekrut mógł działać jak doświadczony glina. Twórcy wykorzystują brak doświadczenia Nolana, by wpędzić go w tarapaty, które są dla mnie zaskoczeniem finału. W końcu popełnia on szereg oczywistych błędów. Pomimo postępków Armstronga można wierzyć, że jego relacja z Nolanem była autentyczna. To była przyjaźń. Dlatego finałowa konfrontacja w domu Armstronga zaskakuje tym, że przez detektywa przemawia pragmatyzm i cynizm. To jednoznacznie pokazuje jego zatracenie się w sytuacji, w którą sam siebie wpędził i koniec końców wydaje się ostateczną klamrą spinającą ten wątek z całym sezonem. Budowa ich relacji trwała długo, a okazjonalnie powroty Armstronga jedynie to podkreślały. I jeśli w istocie taki był finałowy plan od początku, sprawdza się on całkiem nieźle.
Mam jednak duży problem z cliffhangerem, czyli urwaniem akcji w kulminacyjnym momencie finału. Po pierwsze - Rekrut nie ma jeszcze zamówienia 3. sezonu, więc zawsze istnieje ryzyko, że nie zobaczymy dalszego ciągu. Po drugie - mamy uwierzyć, że niedoświadczony rekrut bez problemu i bez pozostawienia śladów po sobie wyprowadzał z posterunku poufne dokumenty? To nie ma żadnego sensu i wiarygodności, a to może być ogromny problem potencjalnej premiery 3. sezonu, jeśli sierżant uwierzy w oskarżenia bandyty. Nawet w tym odcinku pada stwierdzenie, że pozycja Armstronga pozwala mu takie papiery wynosić bez problemu, więc w przypadku Nolana to nie ma prawa mieć miejsca. Nikt w to nie uwierzy, więc jeśli twórcy pójdą tą drogą, mogą jedynie wywołać niesmak. Liczę, że jednak jest w tym jakiś pomysł, by wyjść z tego wątku obronną ręką. W końcu nie raz w Rekrucie scenarzyści pokazywali, jak umieją manipulować schematami i to dość skutecznie.
Przez to, że zdecydowanie skupiono się w tym odcinku na Nolanie i Armstrongu, pozostali bohaterowie nie mają zbyt wiele do roboty. Lopez i West prowadzą śledztwo, by dorwać zabójcę gliniarza, więc wszystko punkt po punkcie zgodnie z oczekiwaniami. Bradford natomiast ostatecznie w sympatycznej scenie nie chce rezygnować z ukochanej i super, bo taki scenariusz życia prywatnego ma więcej sensu, niż skierowanie Bradforda w stronę Lucy.
Finał nie jest może najlepszym odcinkiem tej serii, ale utrzymuje dobry poziom. Ten sezon jedynie utwierdza w przekonaniu, jak dobry w swoim gatunki jest to serial. Trochę dystansu, humoru i barwne postacie dają kawał dobrej rozrywki. Oby nakręcono jeszcze jeden sezon.