Rekrut: sezon 2, odcinek 20 (finał sezonu) - recenzja
Rekrut dobiegł końca. Finał potrafi w pewnych momentach zaskoczyć i zbudować ciekawe wątki przed 3. sezonem.
Rekrut dobiegł końca. Finał potrafi w pewnych momentach zaskoczyć i zbudować ciekawe wątki przed 3. sezonem.
Finał 2. sezonu Rekruta słusznie zaczyna się od przytoczenia historii Armstronga. Pokazuje nam wydarzenia z 19. odcinka z jego perspektywy, abyśmy zobaczyli, jak doszło do kradzieży broni i dowiedzieli się, dlaczego pracuje dla gangsterów i z jakiego powodu zabił Erin, która już zdradzała jego tożsamość. Ta sytuacja kształtuje widzom obraz człowieka pogubionego, zepsutego moralnie, który usprawiedliwia coraz to bardziej gorszące czyny błędami z przeszłości. Teoretycznie cały czas wiedzieliśmy, że ma jakąś tajemnicę, ale mimo wszystko jego rozmowa z Nolanem, z jednego z odcinków, mogła skutecznie zbić nas z tropu, byśmy nie podejrzewali go o bycie kretem. Nie jestem nadal przekonany do tego wątku, bo mimo wszystko tropów w tym sezonie było niewiele i można odnieść wrażenie, że powstał on na etapie tworzenia odcinka o seryjnej morderczyni.
Dobrze, że w kwestii śledztwa Nolanowi pomaga Nyla, bo w innym wypadku byłoby to trochę niedorzeczne, by w cały odcinku rekrut mógł działać jak doświadczony glina. Twórcy wykorzystują brak doświadczenia Nolana, by wpędzić go w tarapaty, które są dla mnie zaskoczeniem finału. W końcu popełnia on szereg oczywistych błędów. Pomimo postępków Armstronga można wierzyć, że jego relacja z Nolanem była autentyczna. To była przyjaźń. Dlatego finałowa konfrontacja w domu Armstronga zaskakuje tym, że przez detektywa przemawia pragmatyzm i cynizm. To jednoznacznie pokazuje jego zatracenie się w sytuacji, w którą sam siebie wpędził i koniec końców wydaje się ostateczną klamrą spinającą ten wątek z całym sezonem. Budowa ich relacji trwała długo, a okazjonalnie powroty Armstronga jedynie to podkreślały. I jeśli w istocie taki był finałowy plan od początku, sprawdza się on całkiem nieźle.
Mam jednak duży problem z cliffhangerem, czyli urwaniem akcji w kulminacyjnym momencie finału. Po pierwsze - Rekrut nie ma jeszcze zamówienia 3. sezonu, więc zawsze istnieje ryzyko, że nie zobaczymy dalszego ciągu. Po drugie - mamy uwierzyć, że niedoświadczony rekrut bez problemu i bez pozostawienia śladów po sobie wyprowadzał z posterunku poufne dokumenty? To nie ma żadnego sensu i wiarygodności, a to może być ogromny problem potencjalnej premiery 3. sezonu, jeśli sierżant uwierzy w oskarżenia bandyty. Nawet w tym odcinku pada stwierdzenie, że pozycja Armstronga pozwala mu takie papiery wynosić bez problemu, więc w przypadku Nolana to nie ma prawa mieć miejsca. Nikt w to nie uwierzy, więc jeśli twórcy pójdą tą drogą, mogą jedynie wywołać niesmak. Liczę, że jednak jest w tym jakiś pomysł, by wyjść z tego wątku obronną ręką. W końcu nie raz w Rekrucie scenarzyści pokazywali, jak umieją manipulować schematami i to dość skutecznie.
Przez to, że zdecydowanie skupiono się w tym odcinku na Nolanie i Armstrongu, pozostali bohaterowie nie mają zbyt wiele do roboty. Lopez i West prowadzą śledztwo, by dorwać zabójcę gliniarza, więc wszystko punkt po punkcie zgodnie z oczekiwaniami. Bradford natomiast ostatecznie w sympatycznej scenie nie chce rezygnować z ukochanej i super, bo taki scenariusz życia prywatnego ma więcej sensu, niż skierowanie Bradforda w stronę Lucy.
Finał nie jest może najlepszym odcinkiem tej serii, ale utrzymuje dobry poziom. Ten sezon jedynie utwierdza w przekonaniu, jak dobry w swoim gatunki jest to serial. Trochę dystansu, humoru i barwne postacie dają kawał dobrej rozrywki. Oby nakręcono jeszcze jeden sezon.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1975, kończy 49 lat