Resident Alien czasem jest zaskakującym serialem. Zauważcie, że rozwój historii w każdym z recenzowanych odcinków nie jest ani przełomowy, ani jakoś szczególnie wyjątkowy. Każdy aspekt wydaje się oczywisty i oczekiwany. Dlatego też ten serial staje się świetnym przykładem, że przewidywalność jest tylko pozorna - jeśli świadomie buduje się historie i operuje się schematami, można osiągnąć dobry efekt. To nie oznacza, że twórcom brak kreatywności, bo wciąż łączą znajome rzeczy z wszelkimi dziwactwami i wyśmienitym poczuciem humoru. To, jak miksują te składniki, jest właśnie godne podziwu, ponieważ efekt końcowy daje kapitalny serial i świetną rozrywkę. Cieszy relacja Harry'ego z Maxem - z bardzo wrogiej stała się przyjacielska. To pokazuje doskonale wątek poszukiwania zielonego światła, które wydobywa się z części statku kosmity, ale też odwiedziny Harry'ego w jego chatce w 9. odcinku. To doskonale działa, wzbudza duże pokłady sympatii oraz humoru. Szczególnie, gdy do gry wkracza koleżanka Maxa, w starciu z którą Harry często zabawnie przegrywa. To też pokazuje nie tylko dobrze przemyślany wątek, ale przede wszystkim ich świetne wprowadzenie. Niby nie ma tutaj aktorskich fajerwerków poza Alanem Tudykiem znakomicie podkreślającym dziwności kosmity, ale i tak casting jest trafny w 100%. Dzieciaki to potwierdzają. Oczywiste było, że prędzej czy później Harry w jakiś sposób przedstawi Aście, kim naprawdę jest. Twórcy wybrali do tego kompletnie nieoczekiwany motyw, czyli uwięzienie w szczelinie po zawaleniu się lodu. Dobrze, że rozdzielono bohaterów, bo Darcy ma tutaj inną, świetnie rozpisaną i ważną rolę do odegrania, która też jest istotna dla rozwoju bohaterki. Asta i Harry od początku byli najważniejsi, bo ich relacja daleko wykraczała poza służbową. W końcu to pierwsza przyjaciółka kosmity. Ich wspólne sceny z rannym Harrym, który traci panowanie nad swoim ludzkim wyglądem,  to kapitalny popis kreatywności twórców.  Pozwalają sobie na trochę humoru w krytycznych sytuacjach - np. w scenie, w której Asta musi włożyć rękę w bebechy Harry'ego. Tego typu pomysły są często kuriozalne i zabawne, ale cała sytuacja jedynie pomogła tej relacji. Nawet kwestia amputacji nogi i konsekwencji tego zdarzenia.
fot. Syfy
+5 więcej
Zresztą cały 9. odcinek z konwentem wielbicieli kosmitów to też pogłębianie relacji Asty i Harry'ego, która ciągle się rozwija, zmienia i ma potencjał na o wiele więcej. Przeczuwam, że to będzie mieć znaczenie dla tego, co zrobił bohater w finale, gdy uda mu się naprawić urządzenie destrukcji. Wątek miał też sympatyczny epizod Terry'ego O'Quinna, który jako poszukiwacz kosmitów mógł widzieć prawdziwość Harry'ego. Twórcy dobrze nadają sens takim postaciom. Przeczuwam, że może jeszcze powrócić. To, co na razie nie gra zbyt dobrze, to działalność rządu w celu poszukiwania istoty pozaziemskiej. Cała kolacja u burmistrza solidnie podkreśla relację, ale bohaterka z ramienia rządu jest za bardzo skrajna, nieciekawa, wręcz nudna, a jej socjopatyczne działania się nie sprawdzają. Jej kolega i zarazem przeciwnik sprawdza się ciut lepiej, zwłaszcza w niekomfortowej relacji z burmistrzem. Na szczęście tak niedorzeczne sceny, jak śpiewanie szeryfa i jego zastępczyni tego typu słabości doskonale wynagradzają. Resident Alien bawi, porusza emocje i ustawia dobre fundamenty pod finał sezonu. Tak tworzy się dobrą i przemyślaną rozrywkę.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj