W ostatnim czasie na konsolach nowej generacji aż roi się od remasterów. Resident Evil: Revelations jest tego przykładem i niestety również kolejnym zrealizowanym leniwie. Gra oryginalnie ukazała się w 2012 roku na konsolę przenośną Nintendo 3DS, a rok później na duże konsole i PC. I już wtedy była dość przestarzałym portem, głównie przez toporne sterowanie z handhelda przeniesione na bardziej responsywne urządzenia, jak i grafikę, która, nawet podciągnięta pod względem rozdzielczości, szału nie robiła.

Grafik ziewał, jak skalował

Tak samo jest niestety z wersją wydaną w tym roku na PlayStation 4 i Xbox One. A nawet jeszcze gorzej, bo od premiery oryginału minęło już przecież 5 lat. To po prostu przeskalowana wersja z konsol poprzedniej generacji. W dodatku, jak już wspomniałem we wstępie, zaimportowana leniwie i niedbale. Wystarczy spojrzeć na wygląd menu, czy też napisy, by dostrzec że te pozostały w oryginalnej rozdzielczości. Do tego jeszcze nie wszystkie tekstury w grze zostały podciągnięte do rozdzielczości Full HD, co nieraz bardzo kłuje w oczy. Grafika to jednak nie wszystko, jest jeszcze sterowanie. Jest ono co prawda dość intuicyjne i dobrze rozłożone na padzie, jednak nie można go nazwać nijak płynnym. Celownik skacze niemiłosiernie po ekranie, postać często się zatrzymuje, a wykonanie uniku albo obrotu o 180 stopni to już prawdziwa mordęga.
Fot. Capcom

Wodne zombie

Gra toczy się między 4. a 5. odsłoną głównej serii i skupia się na dobrze nam już znanych postaciach, Jill Valentine i Chrisa Redfielda. Tym razem nasi dzielni bohaterowie, w asyście swoich nowych partnerów, których jednak ciężko zapamiętać i polubić, walczą z organizacją, a jakże, bioterrorystyczną o nazwie Il Vetro. Oczywiście, jak to w grach z cyklu Resisent Evil bywa, nie obędzie się bez zdrady i kilku innych, tajemnych, stron zaangażowanych w całą sprawę. Większość akcji toczy się na opuszczonym statku wycieczkowym, więc naszymi głównym przeciwnikami będa wariacje na temat połączenia zombie ze stworami z głębin. Tutaj twórcom nalezą się podwójne brawa. Po pierwsze, za wprowadzenie czegoś nowego do serii. Po drugie zaś, oszczędzono graczom potworów wyposażonych w broń palną czy też chowających się za osłony, które to zaczęły wkradać się do serii. Postawiono natomiast na klasyczne, dobrze oskryptowane i potrafiące napędzić trochę stracha ataki. Prócz trybu fabularnego otrzymujemy również RAID MODE, będący naprawdę świetnym dodatkiem. W trybie tym pokonujemy szereg znanych z kampanii fabularnej plansz, na których walczymy z potworami, starając się dotrzeć do końca etapu. Po drodze zdobywamy doświadczenie i walutę, za którą możemy ulepszyć wyposażenie naszej postaci. Tych jest zaś kilka, włącznie ze specjalnymi strojami, które odblokowujemy wraz z postępami. Każda z postaci dysponuje również innym zestawem umiejętności, co daje nam spore możliwości kombinowania i znalezienia ulubionego stylu gry. Cóż więcej dodawać, to ten sam stary Resident Evil: Revelations, którego jednak lata nie potraktowały godnie. Jeśli komuś nie przeszkadza niedopracowana grafika i siermiężne sterowanie, może sięgnąć po ten tytuł. Jednak na rynku pojawiło się po drodze tyle dobrych tytułów, z bardziej dopracowanym bezpośrednim sequelem włącznie, że ja osobiście się od niego odbiłem. Ten kotlet był odgrzewany za dużo razy, aż cała smakowita panierka odpadła. PLUSY + polska wersja językowa, + raid mode, + ciekawe potwory, MINUSY: – brzydka, – oklepana i znana od dawna fabuła, – nierówna, niedopracowana oprawa graficzna. – sterowanie.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj