Przedostatni epizod, zatytułowany The ABC's of Beth skupia się przede wszystkim na skomplikowanych relacjach rodzinnych Smithów. Rick wraz z córką wyruszają do Froopylandii, krainy, która teoretycznie istniała jedynie we wspomnieniach małej Beth, a tak naprawdę okazała się miejscem stworzonym przez jej ojca. Ich celem jest odnalezienie Tommy’ego – dawnego przyjaciela Beth z dzieciństwa, któremu jakimś cudem udało się przeżyć we Froopylandii (a sekret jego przetrwania jest równie zaskakujący jak obrzydliwy). To jednak tylko przykrywka do zaprezentowania spięć, nieporozumień i długo skrywanych żalów na linii ojciec-córka. Te fragmenty są dość przygnębiające, chociaż pod koniec (i w kolejnym epizodzie) widać tu pewien promyczek nadziei. Pewnego rodzaju przeciwwagą rodzinnych kłótni jest drugi z wątków w tym odcinku, którego głównym bohaterem jest Jerry. Po rozstaniu z żoną znalazł on nową kobietę, a konkretnie przedstawicielkę kosmicznej rasy, która trudni się polowaniem i dysponuje nadnaturalnymi zdolnościami. Jak nietrudno się domyślić – to nie mogło dobrze się skończyć. Tutaj również serwowane są nam rodzinne kłótnie (tym razem pomiędzy Mortym, Summer i Jerrym), ale same sceny charakteryzują się znacznie luźniejszym charakterem, przede wszystkim ze względu na sam komizm postać Jerry’ego, który nadal nie potrafi brać odpowiedzialności za swoje czyny i jego zachowanie jest po prostu zabawne. Sporym zaskoczeniem okazał się finałowy odcinek sezonu. O ile poprzednie dwie serie kończyły się w wyjątkowo spektakularny sposób, o tyle tutaj całość ma nieco bardziej kameralny charakter. Główni bohaterowie wdają się w konflikt z prezydentem Stanów Zjednoczonych i to w zasadzie ten wątek zajmuje niemal cały czas odcinka. Muszę przyznać, że przedstawienie walki obu mężczyzn wypadło bardzo ciekawie, a potyczka genialnego Ricka z prezydentem, który dysponuje zaskakującą technologią, okazała się niezwykle widowiskowa. Odcinek The Rickchurian Mortydate to jednak również kontynuacja wydarzeń z poprzedniego epizodu, poznajemy tutaj dalsze losy rodziny Smithów. I chociaż na końcu otrzymujemy happy end, to trudno nie odnieść wrażenia, że tak naprawdę jest to zakończenie słodko-gorzkie, bo zaistniała sytuacja rodzinna jest dla Ricka porażką – na dobrą sprawę stało się tu coś, do czego bohater ten nie chciał dopuścić. Nie jestem pewien, czy kierunek, jaki obrali autorzy serialu w zakończeniu, jest słuszny i sam mam do tego bardzo mieszane odczucia. Oba odcinki są jak najbardziej poprawne, ale mam wrażenie, że wielu widzów mogło oczekiwać jednak bardziej spektakularnej końcówki 3. serii. Pozostałe odcinki tego sezonu zawiesiły bowiem poprzeczkę bardzo wysoko i zwiastowały powrót pewnych postaci i wątków, jednak jak się okazało - tym razem ich zabrakło. Wiedząc jednak, jak bardzo twórcy przykładają uwagę do fabularnej spójności, w Rick and Morty można spodziewać się, że pewnie istotne wydarzenia z tego sezonu powrócą w kolejnej, czwartej serii. Obyśmy tylko nie musieli znowu czekać ponad 2,5 roku na dalsze odcinki…
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj