Kolejna odsłona komiksowych przygód zwariowanego dziadka-naukowca i jego wnuka, czyli recenzujemy komiks Rick and Morty. Tom drugi.
Biorąc do ręki drugi tom komiksu
Rick i Morty. Tom 2, nietrudno zauważyć, że w porównaniu do tomu pierwszego wydłużyła się lista twórców – zajmuje dwie linijki i przyznaję, że z początku spodziewałam się otchłani chaosu wylewającego się z kart tomiku. Trzeba jednak przyznać, że w pewnych przypadkach nowi twórcy przynieśli ciekawe pomysły, a i strukturalnie zbiór stoi lepiej niż tom pierwszy.
Twórcy ponownie zaprezentowali jedną większą historię, rozpisaną jednak krócej, co pozostawiło miejsce dla rozdziałów, które są osobnymi historiami. Trzy rozdziały opowieści o cyberpunkowym uniwersum rządzonym przez inteligentnego dyktatora nastawionego na zlikwidowanie wszystkich Ricków ze wszystkich wymiarów mogłyby posłużyć jako storyboard do jednego z odcinków – zdecydowanie twórcy zaczęli nabierać wprawy w prowadzeniu postaci. Stylistyka jest dostosowana do scenerii, rysownicy nie szaleli niepotrzebnie, ale dali odczuć w niektórych scenach powiew Blade Runnera jako swojej inspiracji. Zamknięcie się w trzech rozdziałach poprawiło tempo i „zagęściło” fabułę.
Kolejne dwa rozdziały to już samodzielne historie – odcinek z telewizji międzywymiarowej i odpowiednik Świąt Bożego Narodzenia w alternatywnym świecie. Telewizja międzywymiarowa jest formatem z serialu, jednak w przeciwieństwie do źródła, gdzie idea polegała na nieustannej zmianie kanałów i przez to rwała sceny w niejednokrotnie komiczny sposób, w komiksie zdecydowano się na przedstawienie całego odcinka serialu z alternatywnego świata. Najprawdopodobniej wynika to z pewnych ograniczeń w możliwości pokazania dynamiki zmian kanałów, z drugiej strony dłuższa historia (dłuższa niż przeciętnie pokazana scena w animacji) pozwala lepiej pokazać slapstickową historię oddziału najemników. Ciekawym zabiegiem była zmiana rysownika i kolorysty, co podkreśliło obcość postaci i historii w stosunku do głównych bohaterów. W przypadku
Wyjątkowego Blumbusu taka zmiana już niekoniecznie wypada korzystnie – zmiana charakteru rysunków wskazywałaby na jakąś alternatywną opowieść, ale z fabuły nie wynika, by to byli bohaterzy inni niż znani nam z serialu.
Na końcu twórcy umieścili kilka króciutkich dodatkowych historyjek, jednak w pamięci na dłużej zostaje jedynie ta opisująca spotkanie Jerry’ego i Ricka-wyrzutka, będąca pewnym spin-offem do odcinka, gdy ci dwaj się zaprzyjaźnili.
Rick i Morty. Tom drugi to komiks, w którym twórcy zdecydowali się na kilka eksperymentów i rezultaty są czasem lepsze, czasem gorsze, ale daje to nadzieję, że kolejne tomy będą wciąż zaskakiwać poszukiwaniem nowych formuł, a twórcy nie zamierzają jedynie kopiować pomysłów z serialu, a tworzyć pełnoprawne dzieło uzupełniające materiał źródłowy. Zauważalna poprawa w stosunku do tomu pierwszego w kwestii zwyczajnych rozdziałów, spadek w Dodatkowych Historyjkach.
PS. Pojawia się „Wubba lubba dub dub”.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h