Rick i Morty. Tom 2 – recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 5 grudnia 2018Kolejna odsłona komiksowych przygód zwariowanego dziadka-naukowca i jego wnuka, czyli recenzujemy komiks Rick and Morty. Tom drugi.
Kolejna odsłona komiksowych przygód zwariowanego dziadka-naukowca i jego wnuka, czyli recenzujemy komiks Rick and Morty. Tom drugi.
Biorąc do ręki drugi tom komiksu Rick i Morty. Tom 2, nietrudno zauważyć, że w porównaniu do tomu pierwszego wydłużyła się lista twórców – zajmuje dwie linijki i przyznaję, że z początku spodziewałam się otchłani chaosu wylewającego się z kart tomiku. Trzeba jednak przyznać, że w pewnych przypadkach nowi twórcy przynieśli ciekawe pomysły, a i strukturalnie zbiór stoi lepiej niż tom pierwszy.
Twórcy ponownie zaprezentowali jedną większą historię, rozpisaną jednak krócej, co pozostawiło miejsce dla rozdziałów, które są osobnymi historiami. Trzy rozdziały opowieści o cyberpunkowym uniwersum rządzonym przez inteligentnego dyktatora nastawionego na zlikwidowanie wszystkich Ricków ze wszystkich wymiarów mogłyby posłużyć jako storyboard do jednego z odcinków – zdecydowanie twórcy zaczęli nabierać wprawy w prowadzeniu postaci. Stylistyka jest dostosowana do scenerii, rysownicy nie szaleli niepotrzebnie, ale dali odczuć w niektórych scenach powiew Blade Runnera jako swojej inspiracji. Zamknięcie się w trzech rozdziałach poprawiło tempo i „zagęściło” fabułę.
Kolejne dwa rozdziały to już samodzielne historie – odcinek z telewizji międzywymiarowej i odpowiednik Świąt Bożego Narodzenia w alternatywnym świecie. Telewizja międzywymiarowa jest formatem z serialu, jednak w przeciwieństwie do źródła, gdzie idea polegała na nieustannej zmianie kanałów i przez to rwała sceny w niejednokrotnie komiczny sposób, w komiksie zdecydowano się na przedstawienie całego odcinka serialu z alternatywnego świata. Najprawdopodobniej wynika to z pewnych ograniczeń w możliwości pokazania dynamiki zmian kanałów, z drugiej strony dłuższa historia (dłuższa niż przeciętnie pokazana scena w animacji) pozwala lepiej pokazać slapstickową historię oddziału najemników. Ciekawym zabiegiem była zmiana rysownika i kolorysty, co podkreśliło obcość postaci i historii w stosunku do głównych bohaterów. W przypadku Wyjątkowego Blumbusu taka zmiana już niekoniecznie wypada korzystnie – zmiana charakteru rysunków wskazywałaby na jakąś alternatywną opowieść, ale z fabuły nie wynika, by to byli bohaterzy inni niż znani nam z serialu.
Na końcu twórcy umieścili kilka króciutkich dodatkowych historyjek, jednak w pamięci na dłużej zostaje jedynie ta opisująca spotkanie Jerry’ego i Ricka-wyrzutka, będąca pewnym spin-offem do odcinka, gdy ci dwaj się zaprzyjaźnili.
Rick i Morty. Tom drugi to komiks, w którym twórcy zdecydowali się na kilka eksperymentów i rezultaty są czasem lepsze, czasem gorsze, ale daje to nadzieję, że kolejne tomy będą wciąż zaskakiwać poszukiwaniem nowych formuł, a twórcy nie zamierzają jedynie kopiować pomysłów z serialu, a tworzyć pełnoprawne dzieło uzupełniające materiał źródłowy. Zauważalna poprawa w stosunku do tomu pierwszego w kwestii zwyczajnych rozdziałów, spadek w Dodatkowych Historyjkach.
PS. Pojawia się „Wubba lubba dub dub”.
Źródło: fot. Egmont
Poznaj recenzenta
Gabriela PiaseckaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat