Największym plusem pilota Ringer jest właśnie Sarah Michelle Gellar. Aktorka przyzwoicie wciela się w siostry bliźniaczki, które są bardzo od siebie różne. Bridget to dziewczyna z problemami, prowadząca ciężkie życie. Dopiero co wyszła z uzależnienia. Siobhan natomiast to bogata kobieta, pławiąca się w luksusach, bezwzględna, dwulicowa i podstępna. Gellar udało się w scenach z obiema siostrami stworzyć dobre i wiarygodne postacie.

[image-browser playlist="608070" suggest=""]

Problemem pilota Ringer jest scenariusz i jego realizacja. Brak tu jakiegokolwiek elementu zaskoczenia. Wszystko jest proste, płytkie i do bólu przewidywalne. Po tym, jak Bridget przejmuje tożsamość Siobhan, powinno być ciekawiej, gdy powoli odkrywa życie siostry, ale tak nie jest. Brakuje w tej fabule czegokolwiek, aby widz interesował się przygodami nowych bohaterów - żadna postać, nawet grana przez Sarę Michelle Gellar nie przyciąga uwagi na długo, nie intryguje i w ogóle nie wzbudza emocji. Nie ma nic, co by wciągnęło widza i zachęcało go do cotygodniowych powrotów przed ekran. To jest największy ból, ponieważ jeśli w pilocie twórcy nie potrafią zainteresować widza, to co będzie dalej? A przecież teraz już zapowiadają, że w kolejnych odcinkach ma być wolniejsze tempo akcji. Tutaj wszystko straszliwie się wlekło, więc trudno sobie wyobrazić co oni chcą osiągnąć takim zabiegiem.

W premierze serialu było też kilka głupot. Widzimy, że Siobhan i Bridget wizualnie różnia się od siebie - Bridget jest przez swoje problemy z narkotykami o wiele szczuplejsza na twarzy, więc różnica jest zauważalna gołym okiem. Trochę dziwi mnie fakt, że agent FBI tak łatwo uwierzył, że Bridget to Siobhan - dziewczyna zachowuje się tak samo i wygląda tak samo. Nawet, jeśli są to bliźniaczki, nie mogą być identyczne, zwłaszcza, że jedna z nich jest trochę zniszczona przez bycie ćpunką.

Scena z rzekomym samobójstwem Siobhan była straszliwie naciągana. Ot, tak po prostu Siobhan się zabiła, zostawiając jej pierścień i przewidując, że przejmie jej tożsamość? Przez to końcowa scena z pokazaniem Siobhan w Paryżu, chcącej zabić Bridget była oczekiwana i bardzo przewidywalna. Szokować mogła tylko na papierze.

[image-browser playlist="608071" suggest=""]

Ringer nie spełnił oczekiwań. Cały odcinek prezentował bardzo przeciętny poziom. Brakowało tutaj wciągającej fabuły czy jakichkolwiek emocji i napięcia. Było przewidywalne, przez co wiało nudą.

Ocena: 5/10

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj