W Riverdale nastało Halloween. W tę noc naszych bohaterów spotyka szereg dziwnych i przerażających sytuacji. Jednak wkrótce Jughead, Archie i spółka będą musieli zmierzyć się z zupełnie innymi przeciwnościami losu. Andrews wchodzi na wojenną ścieżkę z Dodgerem, lokalnym dilerem, który wykorzystuje dzieci z ulicy jako kurierów. Betty trafia na kurs FBI dla licealistów, na którym odkrywa, że nosi w sobie gen seryjnego mordercy, podobnie jak jej przyrodni brat Charles. W świeci Veroniki ponownie pojawia się Hiram, natomiast Jughead trafia na ślad, który może świadczyć o tym, że jeden z kolegów jego dziadka ze szkoły ukradł mu jego powieść. To doprowadza do tragicznego wydarzenia. Sam odcinek halloweenowy był całkiem niezły. Twórcy postanowili wykorzystać znane motywy z produkcji grozy i wpleść je w specjalny epizod. I muszę przyznać, że zrobili to naprawdę sprawnie, dając trochę odklejone od głównej osi fabularnej wątki. Nie było w tym nic nowego, czego nie widzieliśmy w innych produkcjach z gatunku horroru, jednak nie było tutaj silenia się na coś świeżego. Sprawnie poprowadzono znane nam motywy, takie jak seryjny morderca i final girl czy nawiedzona lalka, co zadziałało w punkt i nawet dobrze się to oglądało. Po prostu kawałek niezłej, niezobowiązującej i lekkiej rozrywki na halloweenowy wieczór. Kłopoty zaczynają się w kolejnych odcinkach. Kontynuowanie motywu nawiedzonej lalki w wątku Cheryl niestety zakrawa na kolejny absurd, w tym już i tak pełnym zgrzytów serialu. Twórcy przedziwnie mieszają nastrojami tej postaci, bez jakiegoś logicznego uwarunkowania przyczynowo-skutkowego. Raz robią z niej trzeźwo myślącą, silną dziewczynę, raz kompletnie obłąkaną i pozbawioną sensu nastolatkę. Scenarzyści robią tę przemianę bez żadnego przemyślenia nad psychologią postaci, dlatego finalny efekt jest kiepski. W ogóle sam wątek Cheryl nie ma sensu i gryzie się z innymi. Wygląda to tak jakby twórcy nie wiedzieli, co zrobić z ta postacią w sezonie i na szybko wymyślili jakąś historyjkę dla bohaterki. Podobnie sprawa ma się w wątku Betty. Ten jest świetnym przykładem problemu, z którym Riverdale zmaga się już od dawna. Chodzi mi tutaj o to, że czasami twórcy tak nagromadzają twistów fabularnych i mikrowątków w głównej osi, że potem giną pod ich naporem i nie są w stanie wykreować z tego coś, co dałoby się oglądać. I niestety aspekt fabuły dotyczący Charlesa stara się poprawnie wykorzystać motyw seryjnych morderców i jakoś się nim bawić, ale nie do końca się tak dzieje. Przede wszystkim kompletnie niezrozumiałe były dla mnie podejrzenia dotyczące tego, że Charles może być seryjnym mordercą bez żadnych powodów. Szczególnie, że odcinek wcześniej Betty bała się tego odnośnie do swojej osoby. Tutaj jednak jej rozterki poszły w zapomnienie i znalazła sobie obiekt nowego śledztwa. Niestety ten wątek jak dla mnie jest tak mocno wyciągnięty na siłę, że momentami ciężko mi się go oglądało. Wątki Veroniki i Archiego niestety powielają znane już widzom schematy. Andrews już raz bawił się w mściciela, dlaczego więc znowu nie dać mu tej roli, aby poobijał sobie kilku zbirów? Veronika ma cały czas problemy z Hiramem, wobec tego trzeba go wyciągnąć z więzienia, aby dalej uprzykrzał jej życie. To wszystko to klisze, które stają się w pewnych momentach nudne do granic możliwości. Sam wątek świetlicy dla dzieciaków z ulicy to niezły pomysł, jednak sposób budowania fabuły wokół niego już niestety scenarzystom nie wychodzi. Hiram jest już tak wyeksploatowanym czarnym charakterem w tym serialu, że tak naprawdę twórcy za jego pomocą nie potrafią niczym zaskoczyć. Jedynym wątkiem, który się broni jest dla mnie ten dotyczący Jugheada i jego śledztwa w Stonewall. Całkiem niezła zabawa gatunkiem kryminału w wersji młodzieżowej podlana motywami osobistymi bohatera. Tutaj muszę przyznać, że jako jedyny ten aspekt fabuły w jakiś sposób mnie interesuje i jestem ciekaw jak dalej się rozwinie, zważywszy, że pan Chipping postanowił rozstać się w dosyć brutalny sposób z tym światem. Szkoła z mroczną tajemnica to motyw znany już fanom popkultury od lat, jednak tutaj scenarzyści potrafią go wykorzystać na korzyść dla całego serialu. Tak na marginesie jestem prawie pewien, że obrazy z przyszłości ze śmiercią Jugheada, które widzimy, to po prostu fragmenty jego powieści, ale zobaczymy jak to zostanie rozegrane. Niestety nowe odcinki serialu Riverdale z wyjątkiem pewnych momentów nie dają nic ciekawego zarówno w sferze fabularnej jak i aktorskiej. Nudno, przewidywalnie, a miejscami wyjątkowo absurdalnie. Tak można je opisać.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj