W nowym odcinku serialu Riverdale twórcy kończą niektóre wątki, których nie można było rozwiązać w poprzedniej odsłonie. Oceniam.
W
Riverdale Betty i Jughead trafiają na nieoczekiwany trop w sprawie autora tajemniczych nagrań, gdy otrzymują wiadomość od wystraszonego Breta. To doprowadza do zaskakującego dla bohaterów finału. W międzyczasie do Archiego zwraca się mężczyzna, który wziął na siebie odpowiedzialność za śmierć ojca pięściarza z Riverdale. Okazuje się, że jego syn, który naprawdę potrącił Freda, przyznał się do zbrodni i będzie sądzony. Archie staje przed dylematem moralnym,czy pomóc nastolatkowi. Natomiast Veronica i Hermosa łączą siły, aby wysłać Hirama na wcześniejszą emeryturę.
Zdecydowanie niepotrzebnym wątkiem tego odcinka jest ten dotyczący Veroniki i Hermosy. To klasyczny przykład tego, jak twórcy czasami nie wiedzą, co mają zrobić z jedną z głównych postaci i muszą składać plan na poczekaniu. I rzeczywiście aspekt fabuły dotyczącej Lodge wygląda,jakby był pisany w pośpiechu, na kolanie. Nagły powrót Hirama do jakiejś dziwnej, gangsterskiej działalności, tak naprawdę w ogóle wcześniej nie nakreślonej w historii, potwierdził jakiś kompletny brak koncepcji scenarzystów. Do tego wciągnięcie Veroniki we wszystko bez jakiegoś skonstruowanego ciągu przyczynowo-skutkowego od początku zdradza, że twórcy nie mieli pomysłu jak poprowadzić wątek bohaterki.
Na domiar złego, jakoś kompletnie nie wiadomo, skąd twórcy postanowili dać Hermione tekst, w którym oznajmia, że rozwodzi się z Hiramem i będzie gwiazdą jakiegoś reality show. Już nie wnikam, jak relacja Hermione z mężem zmienia się z odcinka na odcinek (w poprzednim epizodzie jeszcze bardzo się kochali). Jednak ta scena również nie była podyktowana jakimiś wcześniejszymi przesłankami. Scenarzyści chyba nie wiedzieli, jak zgrabnie usunąć matkę Veroniki z historii.
Nieprzekonująco wypadł również wątek Archiego, jednak w tym wypadku wcale nie chodzi o jakiś źle napisany element fabuły. Ten jest po prostu poprawny, bez jakiegoś wpływu na główną oś historii, jednak nie przeszkadza w oglądaniu. Tutaj mój sceptycyzm wynika z gry aktorskiej
KJ Apy, który wciela się w bohatera. Jego wątek polega na pokazaniu rozterek, tego bólu, jaki musi przezwyciężyć, aby pomóc człowiekowi, który zabił jego ojca. Jednak młody aktor nie potrafi przekazać tego stanu emocjonalnego swojego bohatera. Przez to całość wyszła bardzo sztucznie, głównie dlatego, że Apa sili się na uwiarygodnienie złości Archiego. Koniec końców jednak nie uwierzyłem mu w te rozterki, które męczą Andrewsa od środka.
Co najdziwniejsze (głównie dla mnie), najbardziej podobał mi się wątek Betty i Jugheada, choć w tym wypadku bez jakiegoś zbytniego szału. Postawienie na proste rozwiązanie, że to Jellybean stoi za tajemniczymi nagraniami, było lepsze od nadmiernego pompowania i silenia się na mroczną aurę thrillera, z którego i tak nic nie wynika. Natomiast niekoniecznie jestem przekonany do kwestii Charlesa jako mordercy Breta i reszty złych. Na początku pojawienia się tej postaci twórcy sugerowali, że brat Betty ma jakieś niecne zamiary. A spokojnie można było zrobić z kogoś innego mordercę i nic by to nie zmieniło. Ta zagadka po prostu była źle skonstruowana.
Nowy epizod
Riverdale ma kilka niezłych momentów, jednak są one przykryte przez te źle napisane i słabo poprowadzone narracyjnie.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h