Riverdale w końcu, po bardzo długim czasie oferuje ciekawe spojrzenie na główny czarny charakter. Do tej pory Hiram Lodge był raczej mocno przerysowanym, wchodzącym tylko w jeden, mroczny ton antagonistą. W nowym odcinku nabrał zdecydowanej głębi. Pokazanie jego historii pozwoliło go uczłowieczyć, ukazać jego ból i rozterki, jakie trzymał w sobie przez lata. Całkiem sprawnie poprowadzono historię od pucybuta do milionera (zresztą bardzo dosłownie). Hiram nie był w epizodzie wielkim jak życie czarnym charakterem, pełnym władzy, a raczej zagubionym chłopcem, który szuka swojego miejsca i szacunku. Dzięki temu zabiegowi postać nabrała dodatkowego kolorytu, nie jest już taka jednowymiarowa jak dotychczas. Na korzyść antagonisty zagrała również całkiem nieźle ukazana jego specyficzna relacja z ojcem, pełna zaufania, ale również obarczona ambicjami Hirama. Zatem w końcu doczekałem się, że Lodge prezentuje się bardzo dobrze. Oby twórcy nie zmarnowali tego potencjału, który wypracowali sobie w nowym odcinku. W końcu również Reggie nie jest tak słabą postacią jak zazwyczaj. Zwykle był to po prostu osiłek, który sprawdzał się, gdy trzeba było wykonać jakieś zadanie, a ostatnio jako chłopiec na posyłki Hirama. Jednak w końcu w jego wątku zaprezentowano drugie dno, które działa. Nie był on tylko bezmyślnie wykonującym rozkazy bohaterem, a zyskał interesującą historię, również, podobnie jak Hiram, związaną z jego relacją z ojcem. Dzięki temu Reggie mógł zyskać w oczach widzów i stać się pełnoprawnym bohaterem opowieści, a nie tylko dodatkiem do niej. Nawet muszę przyznać, że ładunek emocjonalny występujący w wątku chłopaka i jego ojca został podany w całkiem dobry sposób, bez popadania w zbytnią pompatyczność czy melodramatyzm z tanich telenoweli, co już się twórcom zdarzało. Zatem wątek Reggiego zaliczam na plus.
fot. The CW
Niestety, gdy już wchodzimy w rejony dotyczące głównych bohaterów i ich historii, to nie jest dobrze. Cały czas mam wrażenie, że twórcy nie mają pomysłu na postać Jugheada po przeskoku czasowym. Po powrocie wrzucili go w dziwną, bezsensowną podróż włóczęgi, by za chwilę umieścić go najprawdopodobniej w wątku Betty i mordercy z tira. Zapewne scenarzyści nie wiedzieli, jak znowu połączyć drużynę Juga i Betty, wobec tego zdecydowali się na taki zabieg. Jednak nie ma on najmniejszego sensu, ponieważ Jughead w tym wypadku raczej na pewno zejdzie jeszcze bardziej na drugi plan. Bohater nie posiada jak na razie interesującej historii i to się raczej szybko nie zmieni. Jednak lekki plus muszę zapisać przy wątku Betty i Tabithy. Na początku otrzymały nudny element fabuły dotyczący poszukiwań Jugheada. Jednak gdy dodano do tego narkotyczny trip wszystko nabrało kolorytu i lekkości. W końcu po dłuższym czasie można było zobaczyć wyluzowaną wersję Betty i to się sprawdziło. Niestety wątek Archiego i Veroniki również nie prezentował się dobrze. Pierwszy po raz kolejny jest pokazywany jako ten jeden z ostatnich sprawiedliwych w Riverdale. Problem w tym, że to już zostało nasilone do granic możliwości. Poziom patosu i martyrologii, jaki występuje u Archiego z odcinka na odcinek wychodzi już poza skalę i przez to męczy. I chyba twórcy pomyśleli, że dobrze będzie dodać do niego Veronikę, bo niestety nie wiedzieli za bardzo, co zrobić z bohaterką, wobec tego wplątali ją w porwanie ojca, z którym związała się, dając sobie ukraść wartościowy kamień. Brak tu płynności w prowadzeniu historii Archiego i Veroniki. Miałem w pewnym momencie wrażenie, że nawet duet przeszkadzał sobie w opowieści. Dobrym przykładem, jak to twórcy nie wiedzą, co robić z postacią, jest Cheryl. Nie wiedzieć czemu scenarzyści postanowili ją tym razem włączyć w dziwny, religijny kult, zgromadzony wokół jej matki i wykorzystujący pamięć o jej bracie. To był cringe w czystej postaci. Po prostu jej wątek był miejscami strasznie żenujący, a twórcy udziwniali go jeszcze bardziej w trakcie odcinka. Kulminacją była straszna scena musicalowa na obrzędzie sekty. Mam nadzieję, że wątek Cheryl w takiej postaci potrwa długo, bo najzwyczajniej w świecie nie da się go oglądać. Nowe odcinki Riverdale można spokojnie podzielić na dobry o genezie Hirama i słaby, który skupiał się na aktualnych wątkach. Pierwszy otrzymuje ode mnie 7/10, drugi 3/10. Zatem średnia z dwóch epizodów to 5/10.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj