W serialach telewizyjnych, bez względu na to, czy familijnych, czy dla dorosłych, nastolatków pokazuje się przeważnie jako osoby żyjące w bajce. Każdy ma dom, ma co jeść, a na urodziny dostają samochody, na które większość ludzi na planecie nie byłoby stać. Taki stereotyp amerykańskiego nastolatka często powiela stacja The CW, kino oraz ABC Family. Teraz ulega to zmianie. I chwała stacji za to, że bohaterami The Fosters są dzieci, które nie mają życia usłanego różami. Kłopoty z prawem, narkotyki, poprawczak, rozbite rodziny - postacie tego serialu coś przeżyły. Każda ma swoją historię, która nie jest krzepiącą serce bajką o dobrobycie, ale opowieścią, z którą można się identyfikować.
Akcja skupia się na rodzinie zastępczej składającej się właśnie z nastolatków "z przeszłością". Teraz próbują odbudować swoje życie w kochającym domu. Mamy bliźniaków Jesusa i Marianę pochodzenia latynoskiego. Z nimi związany jest jeden z wątków pierwszych dwóch odcinków, który, w odróżnieniu od seriali pewnej stacji, nie jest oparty na sercowych problemach. Jest też Brandon Foster, rodzony syn głowy domu, który również nie jest przedstawiony jako człowiek myślący, że ma dobrze. Niby typowy nastolatek, ale zarazem nadano mu cechy wykraczające poza serialowe schematy. Muzycznie utalentowany zapewnia czasem coś miłego dla ucha, co niekoniecznie musi być popową piosenką wyjętą z radia. W centrum stoi nowa dziewczyna w rodzinie - Callie. Dopiero co wychodzi z poprawczaka. To buntowniczka, którą przez pierwsze dwa odcinki widzimy z porządnie obitą buzią.
W szkole pokazano nam typowych nastolatków, którzy mają wszystko, a dzieci z rodziny zastępczej traktują z dystansem. Można rzec, że w przypadku Callie nawet z wrogością. Gdy pojawia się wątek narkotyków, dziewczyna jest pierwszym podejrzanym, chociaż zachowuje się jak przykładny obywatel. To może młodemu widzowi dać pogląd na społeczny kontrast i uzmysłowić w rozrywkowy sposób, żeby szanować to, co się ma, bo inni mają gorzej.
[video-browser playlist="635708" suggest=""]
Nie oznacza to jednak, że The Fosters oferuje nam jedynie banalny moralizatorski bełkot. W istocie jest to podane w lekkiej i smacznej formie serialu familijnego, ale dla odmiany jest poważniej, a przez to ciekawiej. Zwłaszcza że poruszana jest też tematyka homoseksualizmu. Otóż owa rodzina zastępcza ma dwie matki - kobiety żyją razem w związku i wychowują te dzieci. Jedna jest wice-dyrektorem pobliskiego liceum, druga policjantką. Ich wątek jest dla mnie pozytywnym zaskoczeniem. W zdecydowanej większości seriali homoseksualizm jest przedstawiany w sposób stereotypowy i przede wszystkim przytłacza on osobowość danej postaci. Twórcy zwykle skupiają się na kontrowersji i szokowaniu z jednoczesnym obnoszeniem się bohaterów seksualnością, na czym cierpi wiarygodność. Tutaj jest inaczej - widzimy dwie kobiety, których orientacja seksualna nie ma znaczenia i nie jest priorytetem dla scenarzystów. Po raz pierwszy w serialu oglądam wątek pary homoseksualnej przedstawiony z sercem, podkreślając, że ważne jest uczucie, a osoby innych orientacji wokół nas są takie, jak my, i nie próbują się wyróżniać czy tego akcentować.
The Fosters to serial dla całej rodziny, który potrafi opowiedzieć historię w sposób prawdziwy i przekonujący. Jest to opowieść obyczajowa o rodzinie zastępczej, bez przewodniego wątku czy jakiejś intrygi. Nie brak jednak serca, humoru i w miarę interesujących postaci, czyli tego wszystko, co powinna mieć każda dobra familijna opowieść.