Twórcy Beware the Batman nie każą nam długo czekać na powrót Ligi Zabójców. Odcinek rozpoczyna się trochę oklepanym schematem serialowym z pokazaniem akcji w apogeum, by potem cofnąć czas i doprowadzić spokojnie do tego miejsca. Zabieg ten jest ostatnio w telewizji trochę przesadnie eksploatowany. Gdzie się nie spojrzy, tam go stosują, więc robi się to powoli nudne, aczkolwiek nie ma to żadnego wpływu na wysoką jakość przygód Batmana. 

Jednocześnie powraca wątek organizacji ARGUS, która fanom komiksów DC jest bardzo znana. Wiedzieliśmy, że dr Ravencroft ma jakieś nikczemne plany, ale nie sądziłem, że mają związek z głównym wątkiem Ligi Zabójców. To przyjemne zaskoczenie, gdy okazuje się ona podwładną Silver Monkey. Wayne w tych scenach błyszczy, robiąc z siebie głupiego milionera, kompletnie ukrywając swoje prawdziwe "ja". W tych momentach zastanawiałem się, dlaczego tego nie przewidział, ryzykując życie? Wstępnie wygląda to na głupotę i niedopracowanie scenarzystów, ale tutaj ponownie pozytywnie zaskakują. Końcówka daje nam odpowiedź, że wszystkie działania Wayne'a i Alfreda to był test Tatsu i zarazem popis detektywistycznych umiejętności Batmana, który wykorzystuje coś więcej niż tylko siłę swoich mięśni. Znakomicie rozegrane bez grama przewidywalności. 

[video-browser playlist="635337" suggest=""]

Beware the Batman imponuje w tym odcinku świetną akcją. Sceny walk z siepaczami Ligi Zabójców cieszą dynamizmem i efektownością, aczkolwiek zdarza się parę momentów, gdzie zadawane ciosy Batmana są zbyt wolne, co od razu skojarzyło mi się z chińskim kung fu z lat 70. Mały zgrzyt, który także nie wpływa znaczącą na prezentowaną historię. Dobrze też wygląda starcie z Lady Shivą - tutaj udaje się uniknąć podstawowego błędu kina i telewizji w kreowaniu choreografii "dwóch na jednego". Jest płynnie, naturalnie i emocjonująco. Finał tego starcia jest przewidywalny, ale bynajmniej nie w negatywnym sensie. Odcinek miał nam przedstawić Lady Shivę i pokazać, że jest z niej przeciwnik wyższej rangi niż Silver Monkey.

Udaje się stworzyć niezły, mroczny klimat i kapitalnie zachować ciągłość fabularną. Beware the Batman pokazuje w tym odcinku, że nie jest to serial dla najmłodszych. Scena z wyssaniem duszy może być zbyt drastyczna dla młodego widza. Dostajemy prawdopodobnie najlepszy odcinek tego serialu, który zaczyna nabierać coraz większego wyrazu. A pomyśleć, że - jak każdy przed premierą - spisywałem go na straty.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj