Twórcy ponownie pokazują nam, jak po wyłączeniu energii zmienił się świat, a szczególnie ludzie i ich światopoglądy. Widać to zwłaszcza w początkowych scenach, które mówią nam wyraźnie, że jeśli prowadzi się wojnę, trzeba stawiać obóz na widoku (bo przecież pod latarnią jest najciemniej), a jednocześnie zachowywać pozory, że Monroe na pewno miał szpiegów, skoro ją odkrył. Najważniejsze jednak jest to, że gdy atakują drony z rakietami, trzeba stać nieruchomo jak kołek - przecież nie trafią, jeśli człowiek się nie rusza. Czasem można odnieść wrażenie, że ta technologia nie odebrała ludziom jedynie energii, ale także rozum.

Takim sposobem cała rebelia znowu gdzieś tam znika. Niby wygrywali bitwę za bitwą, ale efektu nie było. Jeden skuteczny atak zniszczył wszelkie chęci do walki połączonych sił, dlatego też twórcy skupiają się na więzach i relacjach. Nieźle to wygląda ze strony Toma, który prawdopodobnie po raz pierwszy przestaje być typowym komiksowym henchmanem i staje się człowiekiem. Jego relacja z synem po delikatnej przemianie postaci dodaje mu delikatnego wyrazu. Romans Charlie to prawdopodobnie jedna z rzeczy, która prędzej czy później musiała nastąpić. Każdy z nas to wiedział w momencie, gdy para się poznała. Mają duże szanse przebić w popularności dotychczas przodującą filmową parę Belli i Edwarda - idealnie pasują do tego rankingu.

[image-browser playlist="591353" suggest=""]
©2013 NBC

Matheson i Monroe to bohaterowie nad wyraz do siebie podobni. Obaj są psychopatami, którzy na pewnym etapie swojego życia poszli w innych kierunkach. Matheson przez swoje otoczenie troskliwych misiów staje się bardziej potulny, ludzki i zaczynać przejawiać typowe dla prawie normalnego człowieka uczucia. Tyczy się to między innymi wyrzutów sumienia z powodu Rachel, której, jak wiemy, coś zrobił, a co też poznajemy w retrospekcjach. W tym wątku bez zaskoczeń. Monroe natomiast popada w jeszcze większą paranoję, tonąc w odmętach swojej psychozy. I jak na typowego psychopatę-superłotra przystało, okazjonalnie musi wymienić henchmana, znajdując do tego błahy powód. Tak trzymać. Monroe, jak już wspomniałem, niebawem powinien znaleźć się w panteonie świetnych łotrów obok Mojo-jojo, Szatana Serduszko i Gargamela.

Akcji nie brakuje, na nudę narzekać nie możemy. W miarę przyzwoicie udaje się rozbudować relacje pomiędzy bohaterami i nawet książkowo pokazać nam, jak nie robi się cliffhangerów.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj