Wrotki i spluwy
Główne założenia rozgrywki najłatwiej przyrównać do gier z serii Tony Hawk's Pro Skater, ale... z dodaną bronią palną. Brzmi dziwnie, ale porównanie to jest trafne, bo w Rollerdrome gra się dokładnie w ten sposób. Jeździmy na rolkach, wybijamy się z ramp, wykonujemy sztuczki i w tym samym czasie staramy się celnie strzelać do oponentów, a także unikać wrogich kul. Deweloperzy zadbali o to, aby jakoś połączyć pozornie niepasujące do siebie mechaniki. Tricki są nie tylko szansą na podbicie wyniku punktowego. Odpowiadają również za przeładowywanie broni, która w danym momencie znajduje się w rękach protagonistki. Sprawia to, że tempo zabawy jest niezwykle szybkie, a my cały czas musimy być ruchu. Dostępna w grze kampania jest króciutka, a jej ukończenie wprawnym graczom zajmie prawdopodobnie kilkadziesiąt minut. Trzeba jednak zaznaczyć, że jest to tytuł specyficzny i nastawiony w dużej mierze na wykonywanie wyzwań (potrzebnych do odblokowania kolejnych etapów), bicie rekordów punktowych i rywalizowanie z wynikami innych graczy - jeśli taka forma Wam nie odpowiada, to raczej będziecie rozczarowani. Dostępnych map, przeciwników i broni jest tu niewiele i szybko zaczyna się odczuwać powtarzalność. To nie roguelike, w którym losowość gwarantowałaby wiele godzin zabawy. Nie ma tu też rozgrywek wieloosobowych, wprowadzających nieprzewidywalność przez obecność innych graczy. Nie pomaga nawet dodatkowa kampania Out for Blood, która dodatkowo modyfikuje zabawę i podkręca poziom trudności. Na dobrą sprawę to po prostu jeszcze więcej tego samego.Igrzyska chaosu
Sam gameplay jest wymagający i całkiem satysfakcjonujący, choć w paru momentach zdarzało mi się odnieść wrażenie, że twórcy nieco przekombinowali. Gdy wydaje nam się, że opanowanie przeładowywania i uników wystarczy, to nagle dostajemy kolejne istotne rzeczy w postaci "rytmicznego" strzelania ze strzelby, co zwiększa zadawane obrażeń. Można się w tym pogubić, szczególnie gdy na arenę wkraczają snajperzy atakujący z dużej odległości czy strzelcy teleportujący się z miejsca na miejsce. Chaos potęgowany jest przy tym przez prędkość i ciągły ruch związany z poruszaniem się na rolkach. Z pomocą przychodzą asysty dostępne w opcjach, które pozwalają na obniżenie tempa, a nawet włączenie nieskończonej amunicji czy nieśmiertelności. W ten sposób jesteśmy w stanie dostosować rozgrywkę do swoich umiejętności i oczekiwań, choć nie sposób nie odnieść wrażenia, że trochę mija się to z celem. Wysoki poziom trudności i walka o bicie rekordów są w Rollerdrome zdecydowanie daniem głównym, więc nie bardzo widzę sens w korzystaniu z takiej drogi na skróty. Nie ma tu ani niesamowitej fabuły, ani interesujących postaci, dla których warto byłoby grać z "kodami", by przebrnąć dalej. Rollerdrome stawia na prostą, ale spójną stylistykę. Cel-shading wygląda dobrze, bo jest na tyle prosty i przejrzysty, że nie ma problemów z dostrzeżeniem przeciwników czy lecących w naszą stronę rakiet. Grafika nie zestarzeje się tak szybko, jak ta celująca w fotorealizm. Duże pochwały należą się również autorom ścieżki dźwiękowej: przygrywający w tle synthwave bardzo dobrze współgra ze stylem świata przedstawionego.To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj