Rollerdrome zabiera nas w niedaleką przyszłość, a konkretnie do roku 2030. Świat, który przedstawiają twórcy, najwyraźniej znudził się już pojedynkami celebrytów na parkiecie, w skokach do wody i praniu się po twarzach wewnątrz klatki rzymskiej, bo nową atrakcją stała się jazda na rolkach po niewielkich, zamkniętych arenach przy jednoczesnym... strzelaniu ostrą amunicją do obecnych tam wrogów (również wyposażonych w przeróżne śmiercionośne narzędzia). Jedną z osób, które trudnią się takim "sportem", jest główna bohaterka, Kara Hassan. To właśnie jej pomagamy piąć się po kolejnych szczeblach kariery: od zera do... rollerdromera.

Wrotki i spluwy

Główne założenia rozgrywki najłatwiej przyrównać do gier z serii Tony Hawk's Pro Skater, ale... z dodaną bronią palną. Brzmi dziwnie, ale porównanie to jest trafne, bo w Rollerdrome gra się dokładnie w ten sposób. Jeździmy na rolkach, wybijamy się z ramp, wykonujemy sztuczki i w tym samym czasie staramy się celnie strzelać do oponentów, a także unikać wrogich kul. Deweloperzy zadbali o to, aby jakoś połączyć pozornie niepasujące do siebie mechaniki. Tricki są nie tylko szansą na podbicie wyniku punktowego. Odpowiadają również za przeładowywanie broni, która w danym momencie znajduje się w rękach protagonistki. Sprawia to, że tempo zabawy jest niezwykle szybkie, a my cały czas musimy być ruchu. 
fot. Private Division
Dostępna w grze kampania jest króciutka, a jej ukończenie wprawnym graczom zajmie prawdopodobnie kilkadziesiąt minut. Trzeba jednak zaznaczyć, że jest to tytuł specyficzny i nastawiony w dużej mierze na wykonywanie wyzwań (potrzebnych do odblokowania kolejnych etapów), bicie rekordów punktowych i rywalizowanie z wynikami innych graczy - jeśli taka forma Wam nie odpowiada, to raczej będziecie rozczarowani. Dostępnych map, przeciwników i broni jest tu niewiele i szybko zaczyna się odczuwać powtarzalność. To nie roguelike, w którym losowość gwarantowałaby wiele godzin zabawy. Nie ma tu też rozgrywek wieloosobowych, wprowadzających nieprzewidywalność przez obecność innych graczy. Nie pomaga nawet dodatkowa kampania Out for Blood, która dodatkowo modyfikuje zabawę i podkręca poziom trudności. Na dobrą sprawę to po prostu jeszcze więcej tego samego.

Igrzyska chaosu

Sam gameplay jest wymagający i całkiem satysfakcjonujący, choć w paru momentach zdarzało mi się odnieść wrażenie, że twórcy nieco przekombinowali. Gdy wydaje nam się, że opanowanie przeładowywania i uników wystarczy, to nagle dostajemy kolejne istotne rzeczy w postaci "rytmicznego" strzelania ze strzelby, co zwiększa zadawane obrażeń. Można się w tym pogubić, szczególnie gdy na arenę wkraczają snajperzy atakujący z dużej odległości czy strzelcy teleportujący się z miejsca na miejsce. Chaos potęgowany jest przy tym przez prędkość i ciągły ruch związany z poruszaniem się na rolkach. Z pomocą przychodzą asysty dostępne w opcjach, które pozwalają na obniżenie tempa, a nawet włączenie nieskończonej amunicji czy nieśmiertelności. W ten sposób jesteśmy w stanie dostosować rozgrywkę do swoich umiejętności i oczekiwań, choć nie sposób nie odnieść wrażenia, że trochę mija się to z celem. Wysoki poziom trudności i walka o bicie rekordów są w Rollerdrome zdecydowanie daniem głównym, więc nie bardzo widzę sens w korzystaniu z takiej drogi na skróty. Nie ma tu ani niesamowitej fabuły, ani interesujących postaci, dla których warto byłoby grać z "kodami", by przebrnąć dalej. 

Rozgrywka

7 /10

Rollerdrome stawia na prostą, ale spójną stylistykę. Cel-shading wygląda dobrze, bo jest na tyle prosty i przejrzysty, że nie ma problemów z dostrzeżeniem przeciwników czy lecących w naszą stronę rakiet. Grafika nie zestarzeje się tak szybko, jak ta celująca w fotorealizm. Duże pochwały należą się również autorom ścieżki dźwiękowej: przygrywający w tle synthwave bardzo dobrze współgra ze stylem świata przedstawionego.
fot. Private Division

Oprawa

8 /10

Ocena końcowa

7/10


Rozgrywka

7/10

Oprawa

8/10
Rollerdrome to całkiem udany eksperyment Brytyjczyków z Roll7, który może dawać sporo frajdy mimo niezbyt imponującej zawartości dostępnej na premierę. Musicie jednak mieć świadomość, że to tytuł specyficzny, celujący przede wszystkim w osoby, które z łezką w oku wspominają wykręcanie kombosów w THPS, a także w tych lubiących powtarzanie map w celu zdobywania jak najlepszych wyników.  Plusy: + satysfakcjonująca, wymagająca rozgrywka; + klimatyczna oprawa; + muzyka. Minusy: - mało zawartości; - momentami gra wydaje się przekombinowana.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj