Ryngraf obejmuje bardzo mroczny czas w historii Polski. Nasz kraj został już rozszarpany przez dwa rozbiory, widoków na poprawę sytuacji nie ma. Dowódcy wojskowi zajmują się wszystkim poza przygotowywaniem zbrojnego wystąpienia. Jednak po kraju krążą tajemniczy emisariusze i w mroku tajemnicy organizują powstanie. Powieść Piotr Śliwiński ma wszystko, czego potrzeba dobrej lekturze. Czytelnik będzie mógł się delektować starannie oddanym tłem historycznym, jest też wartka akcja, nie brakuje intryg i romansu. Autor bardzo drobiazgowo odtworzył realia epoki, widać ogrom pracy badawczej, jaką musiał wykonać przed przystąpieniem do pisania. Śliwiński podchodzi do historii z dużym szacunkiem, nie próbuje idealizować, oddaje wiernie szarą, brutalną rzeczywistość. W czasie lektury dostajemy porządną dawkę wiedzy o XVIII wieku. Nie brakuje opisów życia codziennego. Dość dokładnie jest też odtworzona kultura materialna. W niemniej fascynujący sposób przedstawione jest żołnierskie życie.  Opisy są tak plastyczne, że sama książka wydaje się gotowym materiałem na film.
Źródło: Muza
Niestety, paradoksalnie, ten właśnie wielki realizm może okazać się w szerszym odbiorze największą wadą powieści. U Śliwińskiego bohaterowie nieustannie wypowiadają się w języku swoich czasów, co dla współczesnego odbiorcy może być nieco nużące, żeby nie powiedzieć niezrozumiałe. Brakuje przypisów, czy choćby słowniczka umieszczanego zwyczajowo na końcu tego typu powieści.  Jednakże, jeśli już poddamy się temu, okaże się, że Ryngraf czyta się błyskawicznie i ciężko się od lektury oderwać. A co z samym powstaniem? Pisarz oprócz znanych mniej lub bardziej faktów pokazuje, jak to przedsięwzięcie oddziaływało na życie zwyczajnych ludzi i jak kształtowało rzeczywistość. Postacie historyczne takie jak Tadeusz Kościuszko, Józef Zajączek, Hugo Kołłątaj i wielu im podobnych Śliwiński przedstawia w miarę obiektywnie, nie kreuje ich na zbawców narodu. Ryngraf to nie jest powieść ku pokrzepieniu serc. Niektórych pewne fragmenty dotyczące znanych ze szkoły postaci mogą zaboleć.
Wdzięcznym uzupełnieniem są postacie drugoplanowe. Swoich fikcyjnych bohaterów autor stworzył równie starannie. Nie są idealni, ale czytelnik bardzo szybko ich polubi. Miłym urozmaiceniem w akcji są pamiętniki z bytności na Tahiti jednego z żołnierzy. Śliwiński pokazał, co umie i mam nadzieję, że na tej książce nie poprzestanie. Ryngraf jest to kawał dobrej literatury, niestety nie dla każdego. Powieść Śliwińskiego spodoba się przede wszystkim wielbicielom historii i wojskowych klimatów.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj