Rzeka to koprodukcja trzech państw: Kazachstanu, Polski i Norwegii. Film jest trzecim, obok Lekcji harmonii (2013) i Rannego anioła (2016), dziełem wchodzącym w tzw. Trylogię Aslana. Tym, co łączy Rzekę z poprzednimi dziełami Emira Baigazina, jest imię głównego bohatera oraz fakt, iż wszystkie utwory dotyczą życia nastoletniego chłopca. Nagrodzoną w Wenecji Rzekę polscy widzowie mieli już okazję oglądać na Nowych Horyzontach. Film wpisuje się bowiem w niezależne kino autorskie. Baigazin odpowiada nie tylko za reżyserię i scenariusz swojego filmu, lecz także zdjęcia, montaż i częściowo za produkcję, a wszystkie te elementy składają się na spójną autorską wizję, w której reżyser podejmuje kwestię konfliktu, a może raczej dialogu natury z kulturą i tradycji z nowoczesnością. Rzeka jest kontemplacyjną opowieścią w rytmie slow. Malarskie, wystudiowane kadry przypominają pocztówkowe obrazy i fundują widzom prawdziwą estetyczną przyjemność. Pozwalają zanurzyć się w przedstawionej rzeczywistości pustynnych krajobrazów i docenić piękno filmowych lokacji. W takim otoczeniu, w odcięciu od zewnętrznego świata nowoczesnej cywilizacji, w kazachskiej wiosce wychowywana jest piątka chłopców. Ojciec wybrał dla swych synów świat natury, by -  jak sam mówi - utrzymać ich z dala od kłamstw. W samowystarczalnym mikrokosmosie rodzina uprawia rośliny, hoduje zwierzęta i żywi się tym, co sami upolują lub zabiją. Braci łączą silne więzi, budowane poprzez zabawy i wspólne przebywanie. Ze względu na dopasowanie ubrań, postaci chłopców kolorystycznie zlewają się z krajobrazem, co jest wizualnym znakiem przynależności do natury, wskazaniem, iż są oni jej częścią. Jednak i w tym pozornie idealnym życiu nie wszystko jest doskonałe. Chociaż pod opieką ojca, jak w biblijnym raju, chłopcy na pozór mają wszystko, czego potrzebują, to ceną za bezpieczeństwo jest ograniczenie wolność. Alegorią ich losu jest sytuacja mieszkających w ich domu zwierząt – ptak w klatce, a pies na łańcuchu. Chłopcy nie mają prawa mieć własnej woli, jest ona ciągle łamana. Ojciec stosuje wobec nich twarde wychowanie i kary cielesne. W sercach i umysłach synów rodzi się bunt i nienawiść. Jest jednak coś, co stanowi dla nich pociechę. To wyjścia nad rzekę – miejsca, do którego ojciec nigdy ich nie zabrał. Pływanie w jej wodach jest dla chłopców wyrazem sprzeciwu, namiastką wolności i niezależności. I chociaż moglibyśmy się spodziewać, że film dotyczył będzie próby pozbycia się ojca przez chłopców, to wbrew naszym oczekiwaniom reżyser przełamuje opowieść, wprowadzając zupełnie nowy wątek. Do akcji wkracza obcy bohater – Kanat, kuzyn chłopców. Przybywa on do ich domu na hoverboardzie, niczym postać z zupełnie innego świata, z innej planety. Takie skojarzenie nie jest przypadkowe, albowiem nawet poprzez ubranie chłopak stylizowany jest na kosmitę. Widzowie od początku nie mają wątpliwości, że Kanat to intruz. Przynosi ze sobą hałas – elektroniczne dźwięki jego tabletu przecinają odgłosy natury a odbiorcy sprawiają dyskomfort. Chłopak wnosi do wioski zewnętrzny świat nowoczesności, technologii, pokazuje kuzynom to, co nieznane, a więc kuszące. Przybywa do ich oazy niczym wąż do rajskiego ogrodu, wodząc ich na pokuszenie, wprowadzając między nimi nieporozumienia, konflikty, zazdrość, przemoc, a nawet grzech. Rzeczony tablet jest symbolem zatrutego owocu, szkodliwej, grzesznej przyjemności. Młodsi chłopcy chcą za niego nawet przehandlować własnego psa. Przybysz bezcześci też ich świętą rzekę, a młodsi chłopcy wtórują mu w tym zachowaniu. Jednakże Aslan, najstarszy brat, stoi na straży zasad, starych wartości. Do akcji wkracza też tytułowa rzeka, która, zgodnie z wierzeniami, ma spełniać życzenia… Mimo iż w przypadku Rzeki mamy do czynienia z kinem w rytmie slow, film tworzy zamkniętą fabularnie całość. Scenariusz ma przemyślaną strukturę i opowiada dobrze rozpisaną, intrygującą historię. I wbrew pozorom, dalsze wydarzenia rozgrywające się w filmie wcale nie są oczywiste. Jest miejsce i na tajemnice, i na trudne emocje, i angażujące widza zmiany zachodzące w obrębie relacji postaci. Rozumiemy zachowanie młodszych braci, a zachodząca w starszym Aslanie przemiana nas intryguje. Możemy domniemywać, że zaszła ona w celu ochrony tradycyjnego życia, jakie do tej pory wiodła jego rodzina. Należy docenić fakt, iż zastosowana symbolika i tropy interpretacyjne zawarte w dziele nie są nachalne czy toporne. Już sam tytułowy motyw rzeki jest ciekawy i nadaje filmowi głębię. Generalnie rzeka jako taka jest symbolem ambiwalentnym, co stoi w zgodzie ze słowami ojca chłopców, jakoby była „pociągająca, ale jej nurt jest niebezpieczny. Wszystko ma dwa aspekty”. Symbolicznie rzeka zazwyczaj odpowiada twórczej sile zarówno natury, jak i czasu. I oba te przejawy możemy odnaleźć w filmie. Pozytywnie możemy ocenić także fakt, iż wydaje się być ona bohaterem filmu, posiadającym pewną sprawczość, dającą bohaterom lekcje. Można ją postrzegać nawet jako żywy organizm, wyposażony w swoistą odporność, pozwalającą zwalczyć atakujące go ciała obce. Na korzyść filmu przemawia także sam jego finał. Scena zamknięcia wydaje się być wyjątkowa nie tylko za sprawą swej poetyckości, lecz także pod względem formalnym. Stateczna do tej pory kamera zostaje „uwolniona” i tym samym pozwala poczuć wolność, którą odczuwają bohaterowie, co jest udanym zabiegiem. Dodatkowo wykorzystana chóralna, niepochodząca z diegezy muzyka, daje wrażenie wzniosłości ale i wyjścia poza świat, w którym postaci żyją - wejścia w inny, wyższy prządek. Czyżby ich swobodny taniec był wyrazem prawdziwego porozumienia, jedności z naturą? Można zauważyć, że Rzeka to dzieło subtelne, zrobione z niebywałym wyczuciem filmowego medium i to na wielu płaszczyznach: wizualnej, zmysłowej, scenariuszowej, aktorskiej. Niespieszne tempo filmu pozwala kontemplować wysmakowane kadry naturalnych krajobrazów. Sensualność obrazów i dźwięków sprawia, że niemalże czujemy smagający skórę bohatera wiatr. Odpowiednio budowana historia potrafi zaskoczyć i zadowolić widza, gdyż pomimo tego, że wszystko w filmie jest jasne, logiczne, to pozostaje w nim jakaś doza tajemniczości. Reżyser świetnie poprowadził młodych aktorów, a więc otrzymana w Wenecji nagroda jest w pełni zasłużona i jedynie potwierdza, iż w przypadku Emira Baigazina mamy do czynienia z niezaprzeczalnym talentem.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj