Podczas zaćmienia słońca do Juban przybywa Cyrk Martwego Księżyca. Grupa ma na celu rozproszyć po całym świecie koszmary zwane Lemurami, zdobyć Legendarny Srebrny Kryształ, rządzić Ziemią i Księżycem, a ostatecznie wszechświatem. Tymczasem z Usagi i Chibiusą kontaktuje się Pegaz o imieniu Helios, poszukujący „wybranej panienki”, która pomoże mu złamać pieczęć Złotego Kryształu. Czarodziejki łączą siły, żeby pokonać złą królową Nehelenię i obronić Ziemię przed spowijającą ją ciemnością. Pretty Guardian Sailor Moon Eternal: The Movie, czyli w skrócie Sailor Moon Eternal składa się z dwóch części. To dwa pełnometrażowe filmy, które na Netfliksie zostały udostępnione w formie dwuodcinkowego sezonu. To dobre i wygodne rozwiązanie, ponieważ opowiadają jedną ciągłą historię. Ale jednak różnią się między sobą sposobem jej opowiadania oraz jakością animacji. To może stanowić problem. Niektórzy widzowie mogą odbić się od pierwszej części, która tylko wprowadza do głównej fabuły. To druga odsłona filmu jest pełna mieniącej się kolorami akcji, która rekompensuje niedociągnięcia tej pierwszej. Pozwala też czerpać przyjemność z oglądania produkcji, która wzbudza wspomnienia z dzieciństwa i tęsknotę za kultowym serialem Czarodziejka z Księżyca. Pierwszej części Sailor Moon Eternal jest trudna do przebrnięcia. Ma ona problem z płynnością w opowiadaniu historii, która jest poszatkowana tak, jakby poskładano ją z osobnych wątków. Twórcy nie zawracali sobie głowy integralnością fabuły, przez co staje się nieznośnie schematyczna. Główny wątek, czyli atak Nehelenii i Zirconii oraz ciemność szerząca się na Ziemi schodzą na drugi plan. Akcja skupia się na tym, żeby Czarodziejki po kolei odzyskiwały swoje moce. Za każdym razem w cudowny sposób doznają przebudzenia, gdy przypominają sobie o swoich marzeniach. Pojedynki Czarodziejek z Merkurego, Marsa i Jowisza z przeciwnikami nasłanymi przez Kwartet Amazonek (oryginalnie narysowane postacie) nie są porywające, ale przynajmniej charakterystyczne przemiany („make-up!”) bohaterek nieco wynagradzają trywialność tych wątków. Jedynie drobne emocje wzbudza przebudzenie Czarodziejki z Wenus, które nie przebiega aż tak szablonowo jak u poprzedniczek. Poza tym w pierwszym filmie widzowie otrzymują bardzo mało informacji o tym, czym jest Cyrk Martwego Księżyca i jakie niesie zagrożenie. Ich źródłem jest Pegaz, który przez pierwszą część co kilka minut pojawia się, szukając „panienki”, upatrując ją w Chibiusie. Ma to związek z rodzącym się między nimi uczuciem, ale tak często nawiedza ją oraz Usagi i Mamoru, co do niczego nie doprowadza, że po pewnym czasie powoduje to irytację, a potem rozbawienie. W filmie niewiele się dzieje, więc narasta zniecierpliwienie. Do tego tytułowa bohaterka nie odgrywa większej roli w pierwszej części, co rozczarowuje. Co najwyżej dostarcza nieco humoru wraz Chibiusą. Na szczęście końcówka produkcji nabiera dynamiki, a także zostają wyjawione informacje, które rozwijają fabułę, choć i tak są one szczątkowe w porównaniu do kolejnej odsłony. I zgodnie z panującą modą nie zabrakło w tym pierwszym filmie sceny po napisach. Filmowa druga część Sailor Moon Eternal jest zdecydowanie lepsza niż pierwsza i to pod każdym względem. Po pierwsze animacja została dopieszczona, a barwne przemiany i ataki Czarodziejek wyglądają znakomicie. Bohaterki prezentują się ślicznie i uroczo. Kawaii! Poza tym ta odsłona jest nieco mroczniejsza, co wpływa na powagę sytuacji. Po drugie do przebudzonych dziewcząt oraz Usagi dołączyły Wojowniczki Zewnętrznego Układu Słonecznego. Bohaterki są wyraziste oraz potężne, dlatego ich ataki są widowiskowe. Do tego w anime otwarcie pokazano związek Haruki (Sailor Uranus) i Michiru (Sailor Neptune), które wzięły ślub. Netflix stanął na wysokości zadania i na szczęście tego nie ocenzurował. Czarodziejki z Uranu, Neptuna i Plutona wspomogła jeszcze odrodzona Hotaru, czyli Czarodziejka z Saturna. Trzeba powiedzieć, że w filmie zrobiło się naprawdę tłoczno, ale twórcy położyli większy akcent w końcu na Usagi oraz Mamoru, czyli na najważniejszych postaciach Sailor Moon Eternal. Pozostałe bohaterki tylko ich wspomagają w walce z Nehelenią. Finałowa walka jest trochę przegadana, ponieważ widzowie są zasypywani nawałem informacji i pobocznych wątków oraz przemianami. Dla nowych widzów lub niepamiętających serial nie wszystko może okazać się jasne. Ale ważne, że gdy już wszystko zostaje wyjaśnione, ostateczne starcie jest efektowne, a nawet emocjonujące.
fot. Toei Animation
+9 więcej
W ogólnym rozrachunku Sailor Moon Eternal to udany film, choć prawdziwą rozrywkę przynosi dopiero druga część. Może się podobać (powermetalowa) muzyka, która przy przemianach dodaje mocy dziewczętom. Pojedyncze humorystyczne sceny bawią, co sprawia, że historia jest lekka i dowcipna, ale pozostaje niedosyt, że jest ich tak mało. Główny czarny charakter też pozostawia wiele do życzenia, bo nie okazała się trudną przeciwniczką i jej motywacje były płytkie, jak u każdego złoczyńcy z klasycznych bajek. Szkoda, bo jej wizerunek był ciekawy i oryginalny, ale został przyćmiony przez Czarodziejki. Oczywiście to anime jest słodko oraz dziecinnie naiwne, dlatego prostota postaci nie dziwi. Nie ma co się czarować, że to rozrywka dla dziewczynek, gdzie rozwiązania fabularne są banalne i cukierkowo-romantyczne. Ale ważne, że te najbardziej charakterystyczne elementy Sailor Moon, jak przemiany, różne kolory spódniczek, spineczki, Kryształy czy marzenia pozostały nietknięte. To jest to, co lubimy, a w starszych widzach wzbudza nostalgię. Taki jest urok Czarodziejki z Księżyca.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj