Najnowszy tom Sandmana to podróż przez czas, miejsca, mitologię, kulturę i sztukę. Na okładce widnieje napis, że to najlepszy scenariusz, jaki kiedykolwiek pojawił się w przemyśle komiksowym. Polemika z tą tezą może okazać się karkołomna.
Refleksje i przypowieści prezentują kilka niezwiązanych ze sobą i niezależnych historii umiejscowionych w uniwersum Sandmana. Sam Władca Snów jest w nich obecny, ale nie zawsze znajduje się na pierwszym planie. Czytelnicy, mający za sobą już poprzednie tomy, dobrze wiedzą, że Morfeusz nie musi brylować na każdej stronie, aby być obecnym w opowieści. Jest on w końcu personifikacją snu, a to właśnie ten stan odgrywa tutaj najważniejszą rolę. Neil Gaiman przedstawia historię kilku osób, które śniąc, przeżywają kluczowe wydarzenia w swoim życiu. Poznajemy losy zwykłych ludzi, postaci historycznych, mitycznych istot oraz fikcyjnych bohaterów. Każdy z rozdziałów ma wyjątkowe położenie historiograficzne. Kontekst ma tu olbrzymie znaczenie, bo we wszystkich przypadkach poruszamy się po pajęczynie prawdziwych wydarzeń, mitów, przypowieści religijnych i elementów kulturowych. Do odpowiedniego odebrania poszczególnych wątków z pewnością przyda się szersza wiedza na powyższe tematy. Jeśli takowej nie mamy, to też nie będzie problemu – Neil Gaiman służy pomocą jako niezastąpiony bajarz i narrator. Ważne jest też to, że mimo swojej lapidarnej formy poszczególne wątki mają znaczenie dla mitologii Sandmana. Pojawiają się w nich ważne postacie, a niektóre tajemnice zostają nawet wyjaśnione.
O czym więc opowiada Neil Gaiman w Refleksjach i przypowieściach? Preludium pod tytułem Strach przed spadaniem to krzepiąca opowieść o lęku przed tym, co nieznane. Rozdział Trzy wrześnie i jeden styczeń również utrzymany jest w optymistycznej tonacji, choć tematem jest dość ponury zakład pomiędzy Morfeuszem a jego rodzeństwem o los znajdującego się na krawędzi śmiertelnika. Dalej robi się już poważniej. Na scenę wkracza znana fanom serialu Johanna Constantine i syn Sandmana, Orfeusz. Ten drugi jest bardzo ważną postacią dla tego komiksu, o czym przekonujemy się już kilka rozdziałów dalej. Wcześniej dostajemy opowieść o wilkołakach z dość tendencyjnym przesłaniem (jedna ze słabszych historii) i prawdziwą perełkę w postaci rozdziału pod tytułem August. Jest to historia rzymskiego Cesarza, Oktawiana Augusta, który w przebraniu żebraka spędza na ulicach Rzymu czas z niskorosłym artystą.
W Niestałych miejscach pojawia się niejaki Marco Polo, ale też Zielony zakątek, którego fani komiksu bardzo dobrze pamiętają z tomu Dom lalki. Dalej dochodzimy do dłuższego fragmentu w postaci rozbudowanej wariacji na temat mitu o Orfeuszu. Neil Gaiman przedstawia losy postaci od momentu jego zaślubin z Eurydyką do makabrycznej śmierci. Ogólny zarys jest wierny przekazom mitologicznym, ale poszczególne elementy autor przerabia na swoją modłę, tak by pasowały do uniwersum. Osiąga interesujący efekt, bo przedstawiona historia nie traci klasycznej formy, a zyskuje mrok i drapieżność znamienną dla Sandmana. Kolejny rozdział to również mała perełka. Punktem wyjścia są bajki opowiadane małemu dziecku. Całkiem to niewinne, prawda? A teraz załóżmy, że bajdurzą: biblijna Ewa, Abel, Kain i kruk na usługach Morfeusza. Taka ekipa gwarantuje dzidziusiowi niezapomniane sny. Robi się jeszcze ciekawiej, gdy słuchającym okazuje się niejaki Daniel – maluch dobrze znany każdemu miłośnikowi mitologii Sandmana. Rozdział finalizujący tom nazywa się Ramadan i – jak łatwo się domyślić – skupia się na kulturze muzułmańskiej. Nie jest to może najlepszy fragment tomu, ale na pewno ma unikatową oprawę wizualną.
Warstwa graficzna jest bardzo zróżnicowana, przez co lektura nie jest monotonna nawet wtedy, gdy czytamy nieco słabsze fragmenty tomu. Przykładowo wspomniany wcześniej Ramadan ma orientalny charakter i wielobarwną kolorystykę. Strach przed spadaniem, rysowany przez Kenta Williamsa, przedstawia bardzo osobliwą sylwetkę Morfeusza, a Łowy to z kolei kreska, która ze względu na niewyraźne oblicza postaci, nie wszystkim przypadnie do gustu. Nietypowo wypadają też Niestałe miejsca Johna Watkissa. Pozostali ilustratorzy trzymają się raczej klasycznej gaimanowskiej wizji, ale nie ma mowy o nudzie i powtarzalności. Johna Watkissa, Jill Thompson czy Bryan Talbot dobrze wiedzą, w jaki sposób kształtować mroczne pomysły zrodzone w jaźni Neila Gaimana.
Refleksje i przypowieści to szósty tom odysei po Krainie Snów. Tym razem Neil Gaiman zabiera nas w podróż przez czas. Stajemy się uczestnikami słynnych wydarzeń historycznych, odwiedzamy mity i podania ludowe, a legendarne postacie pokazują swoją nieznaną twarz. Dowiadujemy się, jaką rolę w historii naszego świata odgrywał Sen i pozostali Nieskończeni. To kawał sandmanowej mitologii, chociaż tym razem obyło się bez koherentnej i epickiej opowieści. Taka nadejdzie już w następnym tomie.