Sceny z życia małżeńskiego w 3. odcinku pochylają się nad kolejnym etapem małżeństwa Miry i Jonathana. Po burzliwym rozstaniu przychodzi czas na retrospekcje i tęsknotę.
Sceny z życia małżeńskiego w 3. odcinku pokazują stan zawieszenia, w jakim utkwili Mira i Jonathan. Legalnie dalej są parą, jednak żyją osobno. Jedno opiekuje się ich dzieckiem w domu, który kiedyś nazywali swoim. Drugie wynajęło drogi apartament z nowym partnerem. Choć ostatnio serial skończył się w bardzo emocjonującym momencie, w którym Jonathan desperacko próbował zatrzymać przy sobie ukochaną i nie mógł się pogodzić z jej odejściem, to wracamy do historii w dość stabilnym dla nich momencie. Przynajmniej pozornie.
Na początku poczułam się zawiedziona, że nie kontynuowano wątku z poprzedniego odcinka. Chciałam zobaczyć, jak wyglądało życie Jonathana tuż po odejściu żony i jak poradził sobie z nową sytuacją. Zamiast tego dostajemy informacje o tym z jego retrospekcji, gdy największe emocje już opadły. Z jednej strony naprawdę żałuję, że nie zobaczyłam go w samym środku tego dramatu. Z pewnością byłaby to potężna dawka uczuć, szczególnie biorąc pod uwagę ogromny talent aktorski Oscara Isaaca. Z drugiej strony dzięki temu, że wspomina wszystko, co działo się w ciągu ostatnich miesięcy dopiero, gdy jest w stanie obiektywnie to ocenić, my też możemy to zrobić z takim samym podejściem. Bez pochopnego wskazywania winnych. Jednocześnie to dalej bardzo poruszający wątek, ponieważ Jonathan może zupełnie trzeźwo przyznać, jakie okropne myśli napadały go w tak depresyjnym epizodzie życia. Miał ochotę nie tylko zabić siebie, ale również żonę czy nawet dziecko w akcje zemsty. Gdy razem z nim analizujemy to w momencie, gdy wszystko się już w miarę uspokoiło i nie targają nami skrajne emocje, ta wizja wydaje się jeszcze bardziej przerażająca i groteskowa.
To zdecydowanie jeden z najbardziej intymnych odcinków, które pokazują nam bardziej namiętną stronę bohaterów. Choć są w separacji, ich uczucie zdecydowanie nie wygasło i nawet przelotny dotyk z powrotem je rozpala. Można wręcz odnieść wrażenie, że ich ciała się za sobą stęskniły. Pomiędzy Mirą i Jonathanem jest ogromna, wręcz namacalna chemia. Najpierw widać ją, gdy wymieniają ze sobą spojrzenia, przytulają się, a później gdy próbują uprawiać seks, do którego ostatecznie nie dochodzi. Do tej pory byli raczej parą, która wydawała się być ze sobą z przyzwyczajenia. Choć było widać, że się kochają, momentami wręcz wyglądało na to, że bardziej platonicznie. 8. odcinek sprawił, że trochę inaczej patrzymy na ich związek, i dodał kolejną warstwę do tej skomplikowanej relacji. Cielesną.
Tym razem Sceny z życia małżeńskiego bardziej skupiły się na ich córce. Choć serial opiera się w znacznej mierze na interakcjach pomiędzy dwójką głównych bohaterów, a świat zewnętrzny znamy tylko z ich opowiadań, to bardzo dobrze, że postanowiono rozwinąć wątek ich dziecka, które gra tutaj kluczową rolę. W tak trudnej sytuacji, jest tu jedną z najbardziej pokrzywdzonych osób. Jednocześnie obojętnie, jak bardzo Mira i Jonathan próbowaliby się od siebie oddalić, to nie mogą ze względu na małą. 8. odcinek opowiada o możliwej przeprowadzce, która jest kolejnym powodem do kłótni. I to bardzo satysfakcjonujące, że Jonathan postanowił zwrócić uwagę Mirze, że razem z córką nie są bagażem, który można spakować i zabrać ze sobą. Tylko ludźmi.
Bardzo podobało mi się też, że Jonathan postanowił sięgnąć po pomoc i udać się do terapeuty. Wydaje mi się, że czasem w wielu produkcjach zapomina się, jaki jest to istotny krok, by ruszyć dalej. W związku z czym bohaterowie próbują poradzić sobie w pojedynkę z traumatycznymi wydarzeniami. Jonathan za to zachował się niezwykle odpowiedzialnie. Na pewno miał na uwadze nie tylko siebie, ale swoją córkę. Ten przekaz jest nawet silniejszy ze względu na to, że to mężczyzna. A stereotypy mówią, że facet nigdy nie powinien prosić o pomoc i pokazać słabości. Popkultura powinna mieć też przekaz edukacyjny i cieszę się, że nie zapomina się w nim o mężczyznach. W dodatku Jonathan bardzo łatwo mógłby zepchnąć całą odpowiedzialność za tę sytuację na swoją żonę. A choć słusznie jest wściekły i nie boi się jej skrytykować, to jednocześnie dzięki pomocy specjalisty może zrozumieć, dlaczego odeszła. I że być może do tej pory tylko udawał, że wszystko jest w porządku i musi nad sobą popracować.
Sceny z życia małżeńskiego na razie cały czas trzymają doskonały poziom i trzymają się ustalonej konwencji. W każdym odcinku odkrywamy coś nowego na temat bohaterów i wciąż mamy wrażenie, że nie znamy wszystkich elementów układanki. A chcielibyśmy poznać cały obraz.