Wątek Sibeth znów irytuje w See, bo jest do przesady przewidywalny. Wydarzenia pokazują kolejny raz brak pomysłu na tę postać. Do tego schwytanie Kofuna, który przecież miał przewagę czasową nad armią Trivantesu, wydaje się absurdalnym uproszczeniem, które miało doprowadzić do konfrontacji i przekazania wiadomości Maghrze. Atak bombowy jest efektowny, dobrze buduje chaos, gdy weźmiemy pod uwagę, że w większości nikt tutaj nie widzi, ale poza tym cały wątek wydaje się przejściowy. Oczekiwania Sibeth co do wiadomości, którą ma przekazać Kofuna, to właśnie ta wspomniana przewidywalność. Wiemy, że pójdzie to w zupełnie innym kierunku, więc nie ma tu emocji czy zaangażowania w historię. Retrospekcje z czasów poznania Baby Vossa i Maghry to dziwna decyzja twórców na tym etapie serialu. Przecież wiemy, jakie łączy ich uczucie, bo poprzednie sezony doskonale to pokazały. Czemu więc miały służyć te sceny? Trudno zrozumieć motywacje scenarzystów, bo to kompletnie niczego nie zmienia i niczego nie wnosi. Jedynie niepotrzebnie zapycha czas ekranowy, który można byłoby wypełnić czymś atrakcyjniejszym dla widza.
fot. Apple TV+
+2 więcej
Okazało się, że wpływ na wydarzenia miał nieżyjący Harlan. Fakt, że miał odkrył i zabezpieczył tunele, które ratują mieszkańców, to doskonałe podsumowanie tej postaci. Przez to też duża część odcinka – po raz kolejny w tym sezonie – skupiała się na czasie przejściowym. Ucieczka i panika. Do tego Maghra pokazująca, jaką jest królową – i w sumie tyle. Mało to interesujące. Pozostawia wrażenie zapychacza, bo twórcy skupiają się na rzeczach pozbawionych wartości fabularnej. Serial See trochę za bardzo zwolnił tempo pod koniec 3. sezonu, gdy powinien dorzucić do pieca. Decyzja Baby Vossa i Rangera dotycząca tego, że idą zapolować na Sibeth, to obietnica czegoś emocjonującego i widowiskowego. Szkoda jednak, że twórcy tak to przeciągnęli.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj