Od pierwszych minut emisji odcinka "Gry o tron" twórcy wprowadzają nas w realia świata Westeros. Natychmiast w oczy rzuca się wizualny dobrobyt produkcji. Niesamowite kostiumy, scenografia, czy nawet język postaci są dopracowane w najmniejszych szczegółach. Budzi to wielki podziw. W słowach wypowiadanych nie mamy żadnych, które swoją współczesnością mogłyby psuć klimat produkcji.

Początek to też dowód na to, że ten serial jest krwistą opowieścią tylko dla widzów dorosłych. Twórcy nie bawią się w niedopowiedzenia czy zabawy ujęciami kamery - gdy dochodzi do przemocy, jest to ona wyraźna i dosłowna. To samo tyczy się scen nagości czy stosunków intymnych. Było to wyraźnie widoczne podczas ślubu Khala Drogo z Daenerys, kiedy dochodziło do orgii, a wszystko zakończyło śmiercią jednej osoby, ponieważ jak się dowiedzieliśmy: "ślub bez ofiary byłby nudny".

Pierwszy odcinek nie polega na widowisku, wciągających intrygach czy emocjonującej walki o władzę. Jest to przede wszystkim wprowadzenie i przedstawienie bohaterów opowieści. Najpierw poznajemy ród Starków, z których najciekawiej prezentują się Ned Stark (Sean Bean) oraz młoda, wydaje się także i waleczna, Arya. Z Lannisterów wrażenie zrobił intrygujący Tyrion (Peter Dinklage) i piękna królowa Cersei (Lena Headey). Do tego nienagannie grający Mark Addy w roli króla Roberta Baratheona oraz Jason Momoa, który jako niepokonany Khal Drogo wygląda imponująco - najwyraźniej przeciwnicy aktora, który niedługo zagra również Conana, będą musieli zweryfikować swoją opinię. Najbardziej bezbarwni, póki co, są przedstawiciele rodu Targaryen. Nie mieli dużo pola do popisu, więc miejmy nadzieję, że to jedynie chwilowe.

Chociaż cały pilot opiera się na dialogach i relacjach pomiędzy postaciami, ogląda się go z zaciekawieniem. Poznajemy "graczy" i z każdą minutę dowiadujemy się, że nie wszystko jest tym, czym wydaje się na pierwszy rzut oka. Każdy ma ukryty cel i możemy spodziewać się dużej ilości zwrotów akcji i intryg. Scena kończąca odcinek została wyreżyserowana fenomenalnie. Zwrot "miłość wymaga poświęceń" nabiera w tym serialu nowego wymiaru.

HBO po raz kolejny udowodniło, że jeśli chodzi o tworzenie produkcji z wysokim budżetem, robi to najlepiej na świecie. Pilot ogląda się lekko i z nieukrywaną przyjemnością. Nawet, jeśli nie czytało się książki, bez problemu widz nadąża za rozwojem akcji. Przez cały seans towarzyszy jedna myśl - w końcu wielbiciele fantasy mają dojrzałą i mroczną opowieść, którą będą mogli śledzić z zapartym tchem.

Ocena pilota: 8/10 [image-browser playlist="611391" suggest=""]

Okiem Marcina Rączki: Najlepsza premiera tego sezonu? Jeśli tak, to długo musieliśmy na nią czekać. HBO nie robi złych seriali i potwierdziło to po raz kolejny, przenosząc na szklany ekran "Grę o tron". Moja opinia o serialu może różnić się od innych, bo otwarcie przyznaję, że z książką styczność miałem tylko wczoraj… na półce w Empiku. Porównywać produkcji HBO do książki nie mam zamiaru, skupię się za to na własnych odczuciach płynących z samego seansu na polskim HBO HD (genialna jakość, dzień po premierze w USA, to lubię!).

Ci, którzy lekturę pierwowzoru mają za sobą mieli zapewne wielką frajdę z oglądania przez całą godzinę emisji serialu. Ja oczekiwałem, że produkcja HBO spodoba mi się głównie przez wątki fantasy. I choć zaczęło się w imponującym, mrocznym stylu, to emocje i dynamika z każdą kolejną sceną zaczynały niestety lecieć w dół. Jest to oczywiście zrozumiałe, pierwszy odcinek, prezentacja bohaterów, uruchomienie kilku wątków w bardzo krótkim odstępie czasu. Mam jednak głęboką nadzieję, że w kolejnych odcinkach powrócimy do mrocznego lasu z samego początku pilota. To właśnie on póki co wywarł na mnie największe wrażenie. Ode mnie 7/10.

Okiem Dawida Rydzka: To się już robi nudne - każdy serial kostiumowy tej stacji jest genialny. Ale co ciekawsze, "Gra o tron", dzięki swojemu zapleczu w postaci serii książek, ma potencjał, by być z tych wszystkich produkcji zdecydowanie najlepszą. Już teraz widzieliśmy klimatyczną scenografię, wielowymiarowe postacie, pokazane - jak przystało na kablówkę - bardzo odważnie i bez skrupułów. Kiedy dojdzie do tego wątek fantasy (teraz zaakcentowany właściwie tylko na początku), a sama fabuła zacznie się komplikować i zagęszczać, będzie to produkcja, wobec której nikt nie będzie mógł przejść obojętnie. Stawiam mocne 8/10.

(kliknij na obrazek, by powiększyć)[image-browser playlist="611392" suggest=""]

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj