Uwaga, poniższy tekst zdradza elementy zakończenia serialu. Kto finału jeszcze nie oglądał, znajdzie tu wiele spoilerów.
Eleganckie zakończenie sezonu i serialu. Ładna klamra kompozycyjna - wygaszenie statku, tak jak na początku był on uruchamiany. Krótka piłka z wszystkim - akcją, dialogami, problemami, dylematami i - w sumie - jest to dobre rozwiązanie. Jest to właśnie taki "stargate'owy" styl prowadzenia narracji. W efekcie mnóstwo dobrych pomysłów przetoczyło się przez ekran. Takich jak sposób na walkę z dronami, taktyka kamikaze jako broń obosieczna, manewr z oszukaniem dron, hibernacja załogi i tak dalej. Cały czas, od lat, powtarzana ta sama formuła. Gdy już tylko rozwiążesz jakiś problem, niech coś się schrzani i pójdzie nie tak, jak trzeba. W ostatniej chwili rozwiąż problem poprzez stworzenie nowego. Proste i skuteczne.
Sam finał jest zarazem znakomitym pomysłeć na ogólne zakończenie serialu. Można to zamknąć i brak kontynuacji nie będzie doskwierał, i choć widać, że historia została urwana bez jakiejś konkluzji, to nie jest to paskudny cliffhanger, które ostatnio (4/5 sezon Stargate Atlantis, 1/2 sezon Stargate Universe) zupełnie twórcom nie wychodziły, bo były nieprzemyślanie rozwiązywane. Tutaj na szczęście zaserwowano widzom gładkie zakończenie. W taki sposób powinno się kończyć sezony serialu, zupełnie jak książki. Nie można pozostawiać historii dyndającej bez zakończenia.
Swoja drogą taki typ zakończenia przypominał mi nieco koniec serialu Gwiezdne wrota, tylko że tam pokazali, co się działo przez lata na statku, a wszystko rozpoczęło się od gęstej akcji. Tutaj podobnie taka sama konstrukcja, potrzebny czas; kupienie tego czasu dużym kosztem... Przez całą drugą połowę, gdy jasne się stało do czego to zmierza, obawiałem się, że twórcy zaraz z czymś wyskoczą i zdążą z "prawdziwym" cliffem.
[image-browser playlist="611070" suggest=""]
Widać wyraźnie powtarzający się przez te sezony motyw pościgu za "Przeznaczeniem" i próbowania przez różne gatunki przechwycenia statku. Pytanie, czy miał być to motyw pośredni, który miał być rozwiązany w kolejnym sezonie, czy może motyw główny, którego kulminacja miała nastąpić w finale? To już pozostanie dla widza zagadką.
"Przeznaczenie" sobie leci i będzie lecieć trzy lata... a trzy lata to dużo czasu. W końcu po trzech latach od kasacji "Star Trek: Enterprise", kiedy uważano ze "Star Trek" umarł definitywnie, Paramount podjął decyzje o jego wskrzeszeniu. Co prawda w formie hiper-bombastycznej i przekombinowanej, ale mimo wszystko dosyć wiernej duchowi oryginału (z pominięciem "Gniewu Khana") i dający nadzieje na kontynuacje franczyzy w formie wielkoekranowej. Osobiście wolałbym, by taki los sagi Gwiezdnych Wrót nie spotkał. Lepszym wyjściem byłabym kontynuacja samego serialu Stargate Universe, zmierzanie do naturalnego końca tej historii, a potem cos nowego z tego świata, ale nie mam na to wpływu.
Raczej w przeciągu tego czasu jakiś wysiłek pro-stargate'owy ma szanse powstać. Wystarczy spojrzeć na Farscape, który doczekał się skróconej wersji 5. sezonu w postaci miniserii a następnie jest popychany łokciem przez O'Banona w formie komiksowo-webisodowej. I choć idzie mu jak po grudzie, to nie wszystko jest stracone. Może, gdyby nie zrobili miniserii nie byłoby tego problemu. Podobnie było z Firefly, który był kontynuowany przez film kinowy i umarł w jego efekcie, bo nie było już sensu dalej opowiadać historii. I być może gdyby Stargate Universe zrobiły paskudnego cliffa serial miałby większe perspektywy na wskrzeszenie. Może... Pożyjemy, zobaczymy.
Przede wszystkim zaś przez te 3 lata realia telewizji maja szanse się zasadniczo zmienić. To będzie rok 2014, więc może już powstanie internetowa platforma telewizyjna z prawdziwego zdarzenia.
[image-browser playlist="611071" suggest=""]
Bardzo dobry odcinek, zasługujący na 9+. Byłoby 10, ale trudno jest mi uwierzyć, że mając tyle czasu na przemyślenia, wiedząc jak wygląda życie i korzystając z "Przeznaczenia", nikt tam nie wpadł na pomysł, że drony mogą zacząć być używane jako pociski. W kosmosie wszystko jest bronią. Nie tylko sama broń, ale napęd statku, czy on sam. Takie są prawa fizyki i to podstawa wszelkich rozwiązań taktyczno-strategicznych w przestrzeni. A oni o tym nie wiedzieli? Widz może zostać zmanipulowany i o tym nie pomyśleć na czas, ale żeby nie zdawali sobie z tego sprawy żywi ludzie biorący udział w tych zdarzeniach? Niemożliwe.
Ładny koniec serialu, otwarty, a jednocześnie w pewnym sensie zamknięty. Elegancki finał i o to chodzi.
Autor: Sakramentos
Okiem Krzysztofa Żeglińskiego:
Dla mnie odcinek był pięknym, satysfakcjonującym, aczkolwiek wzruszającym finałem serialu "Gwiezdne Wrota: Wszechświat", którego świat był od początku inspiracją w moim życiu. Zreszta dla mnie cała saga była szczególna. Dzięki tej serii wciągnął mnie świat internetu i tak w 1999 roku stworzyłem pierwszą moją stronę - www.gwrota.com, która działa do dziś z nowym pokoleniem pasjonatów. Ten świat zainspirował mnie, dzięki czemu pokochałem świat Internetu, chcąc stworzyć coś dla wszystkich wielbicieli serialu. Jest mi niezmiernie przykro z tego powodu, że kończy się pewien etap w moim życiu. Moja pasja zrodziła się z "Gwiezdnych Wrót" i pozostanie ona rozpalona na zawsze.
Parafrazując Jacka O`Neilla:
„Przypuszczam, że teraz powinno się
powiedzieć coś wzniosłego.
Nic mi nie przychodzi do głowy.
Do roboty.”