Przy seansie internetowego serialu musimy pamiętać o jednej dość ważnej rzeczy. Takie produkcie przeważnie są pół amatorskie i nie posiadają prawie w ogóle budżetu. "Mortal Kombat: Legacy" jako jedna z niewielu wygląda na profesjonalnie zrealizowany serial z uwagi na bardzo dobrze dobraną ekipę.
Odcinek jest o wiele lepszy. Mamy przyzwoicie zrealizowany pojedynek Jaxa z Kano. Dobre ujęcia kamery i ciekawa wymiana ciosów, w której najlepiej zaprezentował się Michael Jai White. I co najważniejsze, mamy pierwsze, dość zaskakujące fatality! Nie można oczekwać po tej produkcji realizmu - w końcu to jest "Mortal Kombat" i tutaj tego typu akcje są usprawiedliwione. Aktorsko nie jest źle - można powiedzieć, że jak na produkcję z gatunku "kina kopanego" jest standardowo.
Dzięki temu odcinkowi poznaliśmy historię Jaxa i Kano - tego jak Jax dostał swoje metalowe ręce, a Kano cybernetyczne oko.
W moim odczuciu serial kipi klimatem "Mortal Kombat", który w drugim odcinku zdecydowanie jest bardziej wyrazisty. Wiadomo, że nie jest to jeszcze typowe odczucie turniejowe związane z popularną grą, a walk nie jest jeszcze dużo, ale pamiętajmy, że jest to pokazanie historii postaci przed tymi wydarzeniami.
Jak na razie jestem zadowolony. Tancharoen prowadzi opowieść przyzwoicie, więc fani gry powinni cieszyć się, że w końcu dobrze zrealizowano krwistą ekranizację "Mortal Kombat", szkoda tylko, że tak krótką.