Twórcy White Collar przyzwyczaili nas do bardzo wysokiego poziomu swojej produkcji. Osobiście uważam, że jest to jeden z najlepiej zrealizowanych seriali, wśród tych, które obecnie lecą na antenach amerykańskich stacji – prawdziwa gratka dla fanów (lub -ek) dobrze ubranych facetów!
[image-browser playlist="610246" suggest=""]
Trzecia seria (a właściwie jej początek) nie zdaje się wyróżniać specjalnie na tle pozostałych dwóch premier sezonów. Mamy do czynienia z tym samym, inteligentnym i przystojnym Mattem Bomerem, jego pięknymi towarzyszkami i sknerowatym agentem Peterem Burkiem. Jest i Mozzie, kwintesencja tej historii. Jednym słowem, wszystko po staremu.
Trzecia seria rozpoczyna się dokładnie w miejscu, w którym zakończyła się druga. Pojawia się kolejna sprawa, ale na jej tle rozwija się historia związana z dziełami sztuki, odkrytymi na podkładzie niemieckiego U-Boota. Na chwilę obecna trudno spekulować o tym, w jakim kierunku podaży cała historia, bo jak pewnie pamiętacie, w pierwszym sezonie twórcy nie raz wodzili nas za nos.
[image-browser playlist="610247" suggest=""]
Neal podjął najważniejszą decyzję w swoim życiu. Przypuszczać można, że jego dalsze losy skupią się wokół próby ucieczki ze skradzionymi dziełami, a także zmagań z Burkiem, który od samego początku zaczął coś podejrzewać. Chociaż po raz kolejny Nealowi udało się wywinąć z kłopotów, wręcz czuć w powietrzu konfrontację między Peterem i Caffreyem, do której niechybnie dojdzie w dalszej części sezonu. Ciekawe tylko, kto tym razem wyjdzie zwycięsko z tego pojedynku?
Szczerze mówiąc, trochę czuję się rozczarowany, po obejrzeniu tego odcinka. Wszystko zaczęło się od pełnych akcji scen, ale pod koniec epizodu, cała ta dynamika uszła gdzieś bokiem. Co jeszcze gorsze, finał scen otwierających premierę, był bardzo przewidywalny. Pozostaje nam trwać w nadziei, że w raz z rozwojem serii, przybędzie zaskakujących, a może i nawet szokujących scen.
[image-browser playlist="610248" suggest=""]
O premierze można powiedzieć zarówno parę dobrych, jak i złych słów. Nie podlega jednak wątpliwości, że to wciąż White Collar, w którym zakochaliśmy się od pierwszego wejrzenia. Zdecydowanie na dobre wychodzi serialowi fakt, że dzięki swojej konstrukcji (1 odcinek = 1 historia) jeszcze długo nie będzie sprawiał wrażenia naciąganego. Scenarzyści mają bardzo szerokie pole do popisu, a nam pozostaje liczyć na to, że wraz z upływem kolejnych epizodów, serial nie straci na swoim specyficznym klimacie.