Seriale – te audiowizualne opowieści w odcinkach, niekiedy traktowane jako gorszy kuzyn filmu kinowego, czasem powód do ożywionych dyskusji w biurze czy w mediach społecznościowych. Niegdyś domena telewizji, obecnie pole zażartych walk między mediami tradycyjnymi a internetowymi. A między tym wszystkim my, widzowie, kochający swoich ulubionych bohaterów, rozczarowani niektórymi rozwiązaniami fabularnymi, wiecznie głodni nowych historii. Katarzyna Czajka-Kominiarczuk, w swojej książce Seriale. Do następnego odcinka pokazuje serial jako wytwór kultury, ale też i biznesu. Jeśli chodzi o strukturę, to nie jest ona skomplikowana – seria esejów pogrupowana według ogólnego zagadnienia, takiego jak chociażby osoby tworzące serial czy rozważania o popularnych gatunkach. Zdecydowanie jest to lepsze rozwiązanie niż opisywanie wybranych tytułów, co może zainteresowałoby fanów konkretnych produkcji, ale jednocześnie nie pozwalałoby uchwycić pewnych zjawisk charakterystycznych dla szerszego spektrum tych produkcji. I tym w dużej mierze te eseje są – przeglądem różnych procesów i mechanizmów, które sprawiają, że seriale czasem zaskakują nawet twórców. Dodatkowo znalazło się miejsce na słowniczek pojęć specyficznych dla tego typu produkcji oraz zestawienie tytułów, które zdaniem autorki pozwalają najlepiej zorientować się w danym gatunku czy tematyce. Myślę, że doskonałym uzupełnieniem byłby indeks tytułów, bo wiele z nich pojawia się w różnych kontekstach na przestrzeni całej książki.
Źródło: W.A.B.
Autorka wielokrotnie odnosi się do najważniejszej kwestii – serial jest produktem stacji telewizyjnej lub platformy streamingowej, który ma przełożyć się na zwiększone przychody, dlatego podlega takim samym prawom biznesowym, jak inny towar. Produkcja musi mieścić się w określonym budżecie, trafiać do grupy odbiorców charakterystycznej dla danej pory dnia i tygodnia, przyciągnąć widzów, którzy przełożą się albo na pieniądze w subskrypcji, albo z reklam. Przegląd mechanizmów rządzących tworzeniem nowych tytułów lub kontynuowaniem starych pozwala zrozumieć, dlaczego pewne tytuły są przedłużane latami, zaś inne kończą się po trzecim sezonie.
Czy da się dalej kochać seriale, mając świadomość, jak czasem bezduszne mechanizmy stoją za ich tworzeniem? Wydaje się, że tak. Wiele z opisywanych zjawisk z pewnością zresztą widzowie rozpoznają intuicyjnie, nawet jeśli nie są do końca świadomi, jaki proces na przykład powoduje, że para głównych bohaterów, mimo oczywistej chemii, nie może się zejść ze sobą przez dziesięć sezonów. Ponadto autorka nie pozostawia wątpliwości – nawet najlepszy scenariusz, aktorzy z górnej półki i sprawdzony showrunner mogą nie stworzyć dzieła, które zachwyci widzów. Ryzyko jest nieodłącznym elementem tego biznesu, bo gusta są zmienne, zmienia się obyczajowość, warunki polityczne, podejście do różnych tematów. Zderzenie odzwierciedlania rzeczywistości z kreowaniem jej tworzy swoiste perpetuum mobile, które w przypadku seriali zapewnia nieustający dopływ nowych historii. Seriale. Do następnego odcinka przybliżają nam świat, który czasem odwiedzamy okazjonalnie, czasem jesteśmy w nim zanurzeni bez pamięci, ale który przestał być gorszym kuzynem filmu kinowego i stał się pełnoprawnym uczestnikiem popkultury. Nie ma znaczenia, czy wspominane seriale kochamy, czy ich nie znosimy, czy czekamy na kolejny odcinek z tygodnia na tydzień, czy puszczamy sobie całe sezony bez przerwy – to taka forma opowiadania historii, która ma swoje plusy, minusy, potrzeby i ryzyka, które są dla niej charakterystyczne. I czasem tę odmienność kochamy najmocniej.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj