O czym jest Sexify? Trzy studentki, trzy różne postawy życiowe, trzy odmienne spojrzenia na przyszłość. Natalia jest ambitna i nakierowana na sukces. Pracuje nad aplikacją, która ma zmienić świat, jednak droga do celu okazuje się bardzo wyboista. Paulina pochodzi z katolickiej rodziny i jest w związku z bardzo porządnym młodym chłopcem. Para planuje małżeństwo, niestety ich życie łóżkowe dalekie jest od ideału. Monika natomiast to dziewczyna z bogatej rodziny. Jest rozpieszczona i wygodnicka, a seks dla niej to chleb powszedni. Trzy różniące się wszystkim panie zwierają szyki przy pracy nad aplikacją mającą na celu intensyfikować kobiecy orgazm. Zanim stworzą program, muszą przeprowadzić multum testów i zebrać wiele kluczowych informacji. Ich osobiste doświadczenia mocno wpływają na prowadzone działania. Polski serial adult young o seksie? Czy to w ogóle jest możliwe bez wąsatych żartów i boomerskiego spojrzenia na problemy młodych ludzi? Już od pierwszych minut Sexify widać, że twórcy robią wszystko, żeby uciec zarówno od powyższych tendencji, jak i porównań z Sex Education. Na swojej drodze odnoszą połowiczny sukces. Serialu Alabrudzińskiej i Domalewskiego nie da się postawić obok brytyjskiego przeboju Netflixa. Historia jest solidnie umocowana w polskiej rzeczywistości – czuć to praktycznie na każdym kroku. Kierunek fabularny również różni się od opowieści o Otisie, jednak tam, gdzie Sex Education imponował odwagą, Sexify woli milczeć. Absolutnie nie powinniśmy traktować polskiej produkcji jako serialu z misją, bo tematyka jest tutaj traktowana powierzchownie i stereotypowo. Poziom edukacyjny dobrze koresponduje z wydaną jakiś czas temu książką Anji Rubik o seksie. Temat zostaje liźnięty, ale o głębszej problematyce nie ma mowy. Jednym słowem, dobrze by było, gdyby bardzo młodzi ludzie nie zdobywali wiedzy o seksie z tego typu produkcji.
Walorów edukacyjnych tutaj nie ma, jak zatem z poziomem artystycznym i jakością fabuły? Pierwsze epizody mogą odstraszyć. Sprawiają wrażenie, jakby twórcy od razu chcieli wytoczyć największe armaty, żeby wprawić widza w konsternację. Nie ma tu zbyt dużo nagości (w zasadzie wszystkie mocniejsze sceny erotyczne ogrywa jedna aktorka), ale tematyka przedstawiana jest dość groteskowo i często bez dobrego smaku. Tam, gdzie ma być zabawnie, jest po prostu żenująco. Na szczęście im dalej w las, tym lepiej. Z czasem niewybredne żarty o seksie (często z brodą) zostają zastąpione ciekawą opowieścią. Robi się interesująco zarówno w osobistych wątkach bohaterek, jak i w motywie przewodnim związanym z aplikacją. Nie jest to oczywiście fabularne Mount Everest – wszystko to gdzieś widzieliśmy, ale serial ma na tyle dużo zalet, że możemy mówić o umiarkowanym sukcesie. Sexify jest wybornie zrealizowaną produkcją. Ze świeczką szukać tak dobrze prezentującego się pod względem technicznym polskiego formatu odcinkowego. Bez najmniejszego problemu można postawić serial Domalewskiego i Alabrudzińskiej obok zachodnich netflixowych przebojów i wcale nie wypadnie on blado. Oprawa audiowizualna robi duże wrażenie, choć niektóre dźwiękowe wstawki, akcentujące zabawne bądź mocne momenty, są dość dyskusyjne. Kobiece odgłosy rozkoszy pełnią funkcję czegoś na kształt śmiechu z offu i zdecydowanie nie każdemu przypadną do gustu. To jednak drobny szczegół, który nie wpływa znacząco na odbiór tego, co widzimy i słyszymy w serialu. Kolejną rzeczą zasługującą na uznanie jest Warszawa, która wreszcie ma charakter. Nie jest to już metropolia pełna drapaczy chmur i pięknych ludzi jeżdżących przeszklonymi windami, a prawdziwe miasto, mające swoje odniesienie w rzeczywistości. Niestety życie studenckiej braci niewiele ma wspólnego, z tym, jak ono toczy się naprawdę. Tutaj twórcy popuścili wodze fantazji i zdecydowali się na artystyczną swobodę. Możemy więc przymknąć oko na studentów zmagających się jedynie z problemami sercowymi i nieznośną lekkością bytu. Sexify to serial o zabarwieniu humorystycznym, więc nikt się tutaj nie skupiał na brudzie i patologiach. Nie ma zakuwania do nieprzytomności, seks jest zawsze bezpieczny, a narkotyki wyglądają jak kolorowe żelki. Każdy, kto posmakował życia akademickiego, wie, że to, co przedstawia Sexify, to bajeczka dla grzecznych dzieci.
Netflix
+30 więcej
Jak prezentuje się obsada serialu? Na pierwszym planie są trzy panie: Aleksandra Skraba, Maria Sobocińska i Sandra Drzymalska. Na pochwałę zasługuje z pewnością ta pierwsza, choć główne role nie stanowią raczej charakterologicznej zagwozdki. Stereotypowość protagonistek sprawia, że ich osobiste wątki są bardzo przewidywalne. Aktorki nie musiały więc mocno się wysilać – wystarczyło wejść w buty postaci, które widzieliśmy dziesiątki razy w mniej lub bardziej wysublimowanych produkcjach młodzieżowych. Na drugim planie znajduje się nieco starej gwardii. Zobaczymy między innymi artystów takich jak: Cezary Pazura, Malgorzata Foremniak, Zbigniew Zamachowski czy Ewa Szykulska. Wypadają oni dobrze. O żadnych fajerwerkach nie ma tu jednak mowy i to ponownie „zasługa” scenariusza. Niestety, w kwestii drugiego planu serial Netflixa niewiele różni się od produkowanych taśmowo TVN-owskich telenowel. Pierwszą część Sexify wyreżyserował Piotr Domalewski. Drugą, Kalina Alabrudzinska. Mimo że oboje są autorami formatu, to ta ostatnia zasługuje na większe owacje. Epizody pod jej batutą wypadają bardziej autentycznie, a sama historia mocniej angażuje. Domalewski podchodzi do tematu dość impulsywnie, przez co całość jest krzykliwa i często przestrzelona. Alabrudzińska daje więcej przestrzeni bohaterkom i koncentruje się na historii, zamiast fetyszyzować seksem każdą minutę ekranową. Sexify ma w sobie rytm, styl i dużo energii. To doskonały generator pozytywnego nastroju i lekki odmóżdżacz na piątkowy wieczór z Netflixem. Nie traktujmy go jednak jako materiału edukacyjnego czy serialu z misją. Niestety, nic mądrego o seksie się z niego nie dowiemy.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj