Pierwszy sezon projektu Bryana Fullera miał swoje słabości. Przede wszystkim drażniła początkowa proceduralność. Zagadki nie były szczególnie interesujące, gdyż styl pracy Willa od razu wyjaśniał przebieg oraz motywy morderstwa, pozostawało więc tylko złapać przestępcę. Później, gdy serial zaczął być napędzany relacjami Willa z Hannibalem, produkcja wskoczyła na wyższy poziom. Tego błędu najwyraźniej starają się uniknąć twórcy w drugim sezonie, o czym świadczą już pierwsze minuty premierowego odcinka drugiej serii.
Spotkanie Hannibala z Jackiem (w sieci można je było zobaczyć już od jakiegoś czasu), które wyprzedza akcję serialu o dwanaście tygodni, to niesamowite otwarcie sezonu, powodujące, że widz z niecierpliwością będzie śledzić co tydzień zmagania bohaterów, by zobaczyć, jaką ścieżką bohaterowie dojdą do prawdy. To świetny zabieg także dlatego, że widownia Hannibala nigdy nie była zbyt wysoka, warto więc ją utrzymać takimi chwytami.
Po poprzednim sezonie nauczyliśmy się pewnych rzeczy. Jedną z nich jest to, że podczas seansu nie zaleca się spożywania żadnych pokarmów. Tak jest oczywiście i w tej odsłonie. Druga seria rozpoczyna się od interesującej zagadki porzuconych ciał, które wypełnione są silikonem. Według Willa morderca dobiera swoje ofiary według palety kolorów, jednak samo znalezienie zabójcy może okazać się znacznie trudniejsze. To kolejny plus najnowszej serii – od samego początku mamy sporą zagadkę, której rozwiązanie zajmie bohaterom więcej niż jeden odcinek.
[video-browser playlist="635268" suggest=""]
Naturalnie jednak główne wątki serialu to sytuacja Willa Grahama oraz śledztwo Jacka Crawforda przeciwko Hannibalowi (zakończenie którego znamy). O ile ten drugi motyw nie może się nie udać, tak przebywanie Willa w więzieniu jest sprawą znacznie bardziej skomplikowaną. W poprzednim sezonie to właśnie bohater grany przez Hugh Dancy’ego prowadził cały serial, na nim spoczywał ciężar produkcji; teraz został on odsunięty na dalszy plan, a rolę Willa przejął Hannibal, ale nie jestem do końca pewien, czy psychiatra-morderca da radę udźwignąć w pojedynkę tę historię.
To na razie moje jedyne zmartwienie, bo drugi sezon Hannibala zaczął się z przytupem! Serial nadal wygląda świetnie (gdyby Mikkelsen mógł zabierać te garnitury do domu, byłby pewnie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie), cały czas trzyma w napięciu, a zagadka kryminalna nie jest tylko pretekstem do prowadzenia głównej historii. Twórcy wyraźnie uczą się na błędach i starają się stworzyć serial na jak najwyższym poziomie, co niewątpliwie im się udaje. Sezon na ludzinę uważam za rozpoczęty.