Shameless – Niepokorni” („Shameless”) nie dają widzom odsapnąć. Kolejny tydzień przynosi kolejne szalone przygody Gallagherów i spółki. „The Two Lisas” serwuje nam trochę mniej dramatów w dosłownym tego słowa znaczeniu, za to całkiem pokaźną kolekcję absurdów, na które nie wiadomo jak reagować. Bo czy wypada się śmiać z cudzego nieszczęścia? Wątkiem najpoważniejszym w „The Two Lisas” jest niewątpliwie dalej Fiona i jej życie uczuciowe. Biedna dziewczyna miota się między jednym facetem a drugim, by w końcu, całkiem niespodziewanie, skończyć z trzecim. Takich zawirowań chyba żaden widz nie przewidział. Wyczuwam tu jednak pewien zgrzyt. Poprzedni odcinek pokazał nam Fionę, która chce się zmienić i ustatkować. Byliśmy świadkami momentu, w którym zdaje sobie sprawę, jak wielkim chaosem jest jej życie. Szkoda, że twórcy nie poszli tym tropem, bo w „The Two Lisas” widzimy beztroską Fionę, ochoczo flirtującą z niewłaściwymi ludźmi. Koniec końców dziewczyna wydaje się trafić na dobrego chłopaka, ale tego chyba nie można być do końca pewnym. Przecież Steve/Jimmy też wydawał się być w porządku, prawda? Na gwiazdę sezonu zaczyna wyrastać Debbie, której do tej pory jakoś nie zauważałem w "Shameless – Niepokornych". Dziewczyna od jakiegoś czasu stara się zostać kobietą i jest naprawdę zdeterminowana, by osiągnąć swój cel. Twórcy w cudowny sposób pokazują problemy wieku dojrzewania, dokładając do nich tyle absurdu, ile tylko można. W „The Two Lisas” Debbie urządza swoją pierwszą imprezę z alkoholem. I zapewne domyślacie się (albo wiecie z doświadczenia), jak kończą się zakrapiane imprezy nastolatków. Cóż, to "Shameless – Niepokorni", więc to przyjęcie nie skończyło się standardowo. Mimo jednak całej tej zwariowanej otoczki dotyczącej utraty dziewictwa twórcy próbują przeforsować trochę poważniejszy temat, jakim jest presja ze strony rówieśników. Debbie to typowy zagubiony nastolatek, który zostawiony bez należytej uwagi nie będzie w stanie poradzić sobie sam ze sobą. Kolejny więc raz dostajemy prawdziwe życie sprytnie zakamuflowane śmiechem i abstrakcją. [video-browser playlist="657553" suggest=""] I standardowo już, na koniec – Sheila. W tym wypadku wiadomo było, że będzie wystrzałowo. Nie myślałem jednak, że dosłownie. Otóż moja ulubienica w końcu postanawia spełnić swoje marzenie i zobaczyć świat. Dzięki Frankowi jest to możliwe. Gallagher bowiem, opętany chęcią sławy i zysku, przez nieuwagę puszcza ich dom z dymem. Przy okazji zabija również człowieka, jednak nikt się chyba tym faktem nie przejmuje, co w świetny sposób podkreśla komizm całej sytuacji. Sheila więc, nie mając już nic, wyrusza w podróż życia. Wątek sam w sobie jest poprowadzony mistrzowsko od początku do końca, a absurd goni absurd i widz sam już nie wie, czy współczuć tym biednym ludziom, czy jednak dać się ponieść i zaśmiewać do łez. Zastanawiam się, czy to pożegnanie z Sheilą. Jeśli tak, to „Shameless – Niepokorni” stracą jeden ze swoich najjaśniejszych punktów, a byłaby to wielka szkoda. Mam więc nadzieję, że jeszcze ją zobaczymy, i trzymam kciuki, żeby wróciła jeszcze bardziej pokręcona. Czytaj również: Stacja FOX zamawia kolejne piloty „The Two Lisas” po prostu aż kipi od absurdalnego poczucia humoru, dając widzowi odetchnąć od poważniejszych problemów. Nie wiem tylko, czy to dobre posunięcie. Wcześniejsze odcinki mieszały obie te sprawy w idealnych proporcjach, które tutaj zostały lekko zachwiane. Trudno jednak narzekać, kiedy tyle się dzieje. „Shameless – Niepokorni” to po prostu serial dobry, bez względu na wszystko.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj