Sherlock to cudowna współczesna wariacja na klasyczne opowieści o genialnym detektywie sprzed stu lat – Sherlocku Holmesie. W przeciągu sześciu lat (2010-2015) doczekaliśmy się trzech sezonów, czyli... dziewięciu odcinków. Na szczęście pełnometrażowych. Czemu tak niewiele? Bo aktorzy grający główne role stali się w międzyczasie światowymi gwiazdami i mają wypełnione terminarze. Benedict Cumberbatch i Martin Freeman praktycznie przeskakują z planu na plan i mimo wielkiej (oraz często podkreślanej) sympatii dla ich wspólnego dzieła kręconego dla BBC nie mają czasu na Sherlocka. Na szczęście znowu troszkę go wygospodarowali i oto z początkiem roku 2016 dostaliśmy specjalny świąteczny odcinek nr 10 - Sherlock i upiorna panna młoda. Już przy pierwszych doniesieniach o jego zawartości zrobiło się dziwnie. Serial, który bawił się sytuacją „Sherlock współcześnie”, przenosi się do klasycznych klimatów z powieści Conan Doyle'a. Oto Holmes i Watson sprzed stu lat. Cumberbatch i Freeman w strojach z epoki. O co chodzi? No url No i już wiemy. To nie jest recenzja spoilerowa, więc omijając większość zawiłości fabuły, powiem tylko, że ci, którzy sądzili, iż dostaną odcinek oderwany od całej reszty serialu, srodze się zawiedli. Moffat i Gatiss (współtwórcy tej produkcji) po raz kolejny nas uroczo oszukali i udowodnili, że w tym serialu możliwe jest wszystko i niczego nie można być pewnym. Sama zagadka kryminalna - jak zwykle lekko inspirowana oryginalną fabułą Conan Doyle'a (tym razem opowiadaniem Pięć pestek pomarańczy z pierwszego tomu opowiadań o Holmesie) - jest równocześnie sympatycznie retro i mistrzowsko współczesna. Sherlock w czasach wiktoriańskich w tej wersji prezentuje się równie dobrze, a może nawet lepiej niż słynne filmy kinowe z Robertem Downeyem Jr. Słowem – to świetna półtoragodzinna rozrywka dla dotychczasowych fanów serialu. Ci, którzy od tej opowieści mieliby zaczynać swoją przygodę z serialem BBC, mogą być jednak lekko skołowani (i nie pomoże nawet szybkie streszczenie poprzednich odcinków, od którego zaczyna się seans). To klasyczne dzieło od fanów dla fanów. To – nie pierwszy raz w tym serialu – realizacja marzeń. Z pewnością i twórcy, i fani tej opowieści od dawna zastanawiali się, jak wyglądałby Sherlock w klasycznym stroju Holmesa, czy Lestrade z bakami byłby równie przystojny, czy oryginalny Mycroft w ogóle dałby radę wstać. I oto odpowiedzi - ubrane w dobrą, samodzielną kryminalną fabułę pełną mrugnięć do widza i nie tylko. Sherlock i upiorna panna młoda to rewelacyjna styczniowa zabawa. która oczywiście tylko dodatkowo pobudza apetyt przed czwartym sezonem, na który znowu przyjdzie nam czekać i czekać.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj