Shiva Baby reżyserska Emma Seligman rozwija swój film krótkometrażowy z 2018 roku pod tym samym tytułem. Twórczyni bierze na warsztat rodzinę, a bardziej oczekiwania rodziny wobec głównej bohaterki. I tak Danielle to dziewczyna, która zarabia na życie, oferując swoje "usługi" sponsorom. Po spotkaniu z jednym z nich udaje się z rodzicami na żydowską sziwę, stypę będącą częścią żałoby po zmarłej. Nieoczekiwanie na wydarzeniu zjawia się wspomniany sponsor Danielle. To rozpoczyna serię kilku czasem zabawnych, a czasem smutnych wydarzeń. Reżyserka opowiada nam o przedziwnych, wygórowanych oczekiwaniach rodziców wobec dzieci. Świetnie potęguje to zjawisko, w wielu scenach doprowadzając to do poziomu groteski. Sprawnie operuje relacją Danielle z jej rodzicami, tworząc wokół bohaterki bańkę, z której tak naprawdę nie może się wydostać, bo wydaje się, że wszyscy wokół niej wiedzą lepiej, co ma robić w życiu. Przez pryzmat postaci reżyserka przepracowuje temat stwarzania pozorów. Znakomicie to wypada, gdy poszczególne postacie pokazują na ekranie swoją prawdziwą twarz, zdejmując na tę jedną czy dwie sceny maskę. Produkcja Seligman jest słodko-gorzka, gdy bada strukturę kłamstwa, co jest siłą tego filmu. Sprawia, że coś zostaje nam w głowie po jego seansie. 
fot. materiały prasowe
Rachel Sennott, która wciela się w główną bohaterkę, kradnie film. Tak naprawdę udowadnia, że nie trzeba wielu środków wyrazu czy wielkiej ekspresji, aby przekazać na ekranie wszystkie stany emocjonalne - od euforii po zakłopotanie i rozpacz. Zaczynamy rozumieć smutek bohaterki  i współczuć jej, mimo że na początku na to się nie zapowiada. Chciałbym jedynie, aby film potrwał trochę dłużej, żeby mógł lepiej rozwinąć relację głównej bohaterki z jej przyjaciółką Mayą, którą świetnie sportretowała Molly Gordon (zwróćcie uwagę na tę aktorkę, bo to kolejna jej bardzo dobra kreacja). W filmie Seligman bardzo subtelnie podała nam pewne znamiona romantycznej więzi kobiet, ale chciałbym zobaczyć tego więcej.  Reżyserka w Shiva Baby bardzo sprawnie miesza ze sobą różne elementy. Mamy zatem sporą dawkę czarnego humoru, który ukazuje się w różnych dziwnych sytuacjach w czasie sziwy i jak najbardziej działa. Mamy też silny aspekt dramatu rodzinnego, jednak podszytego odpowiednią lekkością, bez nadmiernego pompowania atmosfery do granic możliwości. Ba, reżyserka nawet potrafi wprowadzić do życiowej historii takie małe elementy dreszczowca i bardzo dobrze stopniuje napięcie w niektórych scenach, głównie w tych, w których gdzie "życie zawodowe" Danielle może łatwo przepleść się z jej życiem rodzinnym. Seligman podaje wszystkie te gatunki i motywy w odpowiednich dawkach.  Shiva Baby to film, który może w kilku momentach wywołać szczery uśmiech na twarzy, ale również zasmucić i wzruszyć. Świetna główna bohaterka, znakomite omówienie tematu i balans poszczególnych elementów sprawiają, że ogląda się tę produkcję naprawdę dobrze. 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj