Były już kary, było przymuszanie postem do poprawy - a politycy nadal nie słuchali. Dlatego ojciec Jan postanowił zaprowadzić politykę miłości - czyli podchodzić do parlamentarzystów naprawdę po chrześcijańsku. Trochę to polityków zaskoczyło, ale szybko nauczyli się "korzystać" z tej miłości… Tymczasem w ośrodku doszło do załamania - z powodu bardzo złych wiadomości z giełdy. Ale od czego mądrość mistrza… i ekumenizm! A na koniec wielkie wyjawienie tajemnicy Doroty - o tym pokrótce był ten odcinek.
Nie da się ukryć, miłość dominowała w tym epizodzie. Nawet jeśli coś ktoś zrobił nie tak, niezależnie czy to w klasztorze, czy w ośrodku, zaraz przychodziło zrozumienie, tudzież uśmiech (czy to szczery, czy to… przez zęby). Mogłoby się wydawać, że takie podejście może być nudne - ale jednak nie…
Znów dominowali politycy. Najpierw ciąg dalszy pomysłu ze "spółdzielnią", a potem "zakupy" - jak zwykle miłe, jak zwykle zabawne, jak zawsze trafne. Ich wątek również wydaje się najmniej przewidywalny - czy kurs im coś da, czy jednak będą tacy jak do tej pory. A może pójdą trzecią drogą? Bardzo jestem ciekaw zakończenia tej przygody. W związku z politykami mniej interesujący robią się franciszkanie - wydają się być jakby tylko dodatkiem do parlamentarzystów (choć brat Wojciech i brat Jerzy w temperowaniu picia byli bezbłędni).
[image-browser playlist="597699" suggest=""]
©2012 TVP1/K. Wellman
Przygoda kursantów z wykorzystywaniem medytacji do osiągania sukcesu na giełdzie miały łatwy do przewidzenia koniec - to nie mogło wypalić. I tak też się stało. Co wywołało - i tu też nie ma zaskoczenia - skruchę kursantów! Na szczęście był mistrz ze swoimi mądrymi radami. Oraz, też przez politykę miłości, pojawił się pewien gość. Dzięki któremu odcinek nabrał wyjątkowego posmaku ekumenizmu.
Sprawdziły się też przewidywania co do wątku Tomasza i Doroty - prawda wyszła na jaw (za sprawą córek i Bazylii), co nie mogło skończyć się dobrze (i dla samej Doroty, i dla widza, gdyż ostatnia scena odcinka była beznadziejnie sztuczna). Mam przeczucie, że finał nie przyniesie, pod względem tego wątku nic ciekawego. Do tego wszystkiego jeszcze można dorzucić dwa wypełnione miłością po brzegi wątki: policjanta i Teresy oraz pierogarni. W obu przypadkach sukcesy, w obu miłość - ale podane w bardzo w miły sposób dla oka. Za odcinek warto znów pochwalić Katarzynę Żak, czyli siostrę Bazylię - jej utarczki z "siłą wyższą" to prawdziwe klejnoty w tym serialu.
Jeszcze dwa epizody i pożegnamy się z bohaterami Siły wyższej. Jak na razie serial jest na dobrej drodze, by to pożegnanie miało w sobie coś ze wzruszenia, a nie ulgi, że to już nareszcie koniec. Oby tylko udało się utrzymać ów poziom do końca.
Ocena: 7/10