Po śmierci burmistrzyni atmosfera wśród osób na najwyższym szczeblu władzy w Silosie stała się napięta. Zastępca Marnes nie miał wątpliwości, że Ruth Jahns została otruta, a każda taka sytuacja w mocno wspierającej się społeczności budzi spore obawy dotyczące przyszłości. Najważniejsze jest przecież utrzymanie porządku i zduszenie wszelkich buntów w zarodku. A jednak ktoś odważył się podnieść rękę na osobę, która była naprawdę kochana przez ludzi. Możemy się domyślić, że komuś nie było po drodze z decyzjami Ruth – by funkcję szeryfa oddać osobie z dolnych poziomów, która nie będzie się płaszczyć i wykonywać rozkazów na każde skinienie. Kto za tym wszystkim stoi i dlaczego od razu ucieka się do tak radykalnych metod? Tego jeszcze nie wiemy. Twórcy dysponują naprawdę ciekawym materiałem i skrupulatnie prowadzą nas przez kolejne historie, odkrywając tyle, ile jest konieczne. Zawsze jest to jednak okraszone pewnym niebezpieczeństwem, bo ostatnie dwa odcinki serialu Silos pokazały, że skupiać się będziemy nie tylko na zagadce dotyczącej tego, co dzieje się poza Silosem. Istotne będą też problemy wewnątrz. Tam, gdzie powstaje społeczność, zawsze na wierzch wyjdzie ludzka natura. Ktoś będzie chciał na tym zyskać – kosztem dobra ogółu. I to będzie prowadzić do konfliktów, a może nawet śmierci zaangażowanych osób. Dużo zależy zatem od tego, jak bardzo widzowie będą cierpliwi i czy wątki związane z układami będą dla nich równie ciekawe jak to, co mocno sygnalizowano w dwóch pierwszych odcinkach – czyli odkrywanie, co dzieje się na zewnątrz.
AppleTV+
Czwarty odcinek pozwolił sobie natomiast na odkrycie przeszłości Juliette. Widzimy jej dzieciństwo i trudny moment, kiedy nie otrzymała odpowiedniego wsparcia od swojego ojca. Musiała robić rzeczy, których dziecko robić nie powinno. Widzimy jej zaradność, determinację i odwagę, by zejść wiele poziomów i zrezygnować z przywilejów. Widzimy, że ma w sobie naturę buntowniczki. Retrospekcje nie zaburzały tempa, a skutecznie splecione były z teraźniejszymi wydarzeniami, co też odpowiednio budowało nam postać Juliette. W swoim życiu po raz kolejny przyszło jej wdrażać się do nowej roli – i to takiej, której pewnie się nie spodziewała. Jako szeryfka ignoruje Pakt, ale to nie oznacza, że go nie przeczytała (przynajmniej w jakiejś części). Bohaterowie wielokrotnie podkreślają, co można w nim odkryć i do jakich wniosków mogą pchnąć nas argumenty stojące za zawartymi w nim zakazami. Postacie ufają Sądowym, a jednak ta grupa ciągle owiana jest – na tym etapie zbyt dużą tajemnicą. Z racji fabularnych uwarunkowań twórcy serialu będą musieli inteligentnie podchodzić do rozwijania zagadek, aby widz nie stracił zainteresowania. Na razie ta sztuka im się udaje, chociaż dłużyzn nie brakuje. Nie wszystko też jest zaskoczeniem, bo niektóre postaci zwyczajnie pchają się w sidła śmierci. Marnes właściwie od momentu zobaczenia zwłok Ruth był pewniakiem do uśmiercenia w następnym odcinku. Brakuje ciekawie przetworzonych tropów. Jedną z trudniejszych do rozgryzienia postaci jest Bernard. Jego działania zdają się nie szkodzić żadnej ze stron, ale trudno uwierzyć w jego dobroć. Przekonuje, że liczy na szybkie wybranie nowego burmistrza, aby mógł wrócić do swoich zajęć, ale sprawia wrażenie osoby, która lubi być na świeczniku. Szybko wypija cały alkohol z kolekcji Ruth, więc może faktycznie jest przekonany o tym, że  pobyt w jej gabinecie będzie krótki. Ciekawym aspektem piątego odcinka jest pogrzeb – to swego rodzaju kulturowe wydarzenie, które wiele mówi o tej społeczności. Okazuje się, że człowiek, żyjąc w Silosie, przyczynia się do jego dobrego funkcjonowania. I nawet po śmierci jego ciało się do czegoś przydaje – na przykład użyźnia glebę, aby mogły na niej wyrosnąć dające pożywienie jabłonie. Takie elementy są naprawdę świetne, ale mam wrażenie, że jest ich za mało, bo za mocno skupiamy się na kryminalnych intrygach.
AppleTV+
Jednocześnie pogrzeb odsłania mechanizmy kontroli czy też "uspokajania" obywateli w Silosie. Ważne, żeby sprzedać im jakąś historię, która sprawi, że nie będą zadawać pytań dotyczących śmierci burmistrzyni i zastępcy szeryfa. Widzimy, jak Bernard, Juliette i Sims (mimo różnych interesów) godzą się co do tego, że spokój jest najważniejszy. Perspektywa kolejnego buntu jest dla wszystkich paraliżująca, dlatego największym priorytetem jest zachowanie stabilności. To napięcie udziela się podczas seansu – i to na pewno mocna strona serialu. Ozdobą piątego odcinka jest na pewno odwrócenie tropu – Juliette znalazła podrzucone narzędzia zbrodni w mieszkaniu, które nie należało już do wymyślonego przez Sądowych sprawcy. Szeryfka świetnie połączyła kropki, a cała akcja wokół tego była ciekawa. Chociaż moment, gdy mężczyzna nie mógł jej zrzucić w przepaść, trwał zdecydowanie za długo. Nie chodzi o to, że Juliette starczyło sił. Zawinił tu raczej montaż, który odebrał powagę sytuacji. Wciąż czekamy na kolejny odcinek, bo te tajemnice zwyczajnie chce się rozwikłać. Mamy jeszcze powracający motyw ze znalezioną kamerą i obserwowanie gwiazd. Dalej nie wiemy, o co chodzi z zabawką zdobioną przez żółtą kaczkę! Można powiedzieć, że twórcy złożyli nam wiele intrygujących obietnic – miejmy nadzieję, że zostaną one spełnione w satysfakcjonujący sposób.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj