Siły Kosmiczne to serial, który przypadł mi do gustu swoim absurdem, o czym pisałem w recenzji pierwszego sezonu. Do ideału wiele brakowało, bo niektórych wad nie dało się przeoczyć. 2. sezon to duża zmiana w podejściu do koncepcji, która upraszcza cały serial, kierując go w stronę absolutnej frajdy, bez niepotrzebnego zagmatwania czy udawanej satyry na politykę w USA. Nie dało się przecież ukryć, że pierwszy sezon w dość przeciętny sposób nawiązywał do sytuacji politycznej w Stanach Zjednoczonych i to trochę twórców zaślepiło, a na pewno odbiło się kosztem kreacji postaci oraz prowadzenia całej historii. Dlatego wszystkie zmiany wydają się bardzo pozytywne. Porzucenie niepotrzebnego politykowania na rzecz skupienia się na miejscu pracy bohaterów to strzał w dziesiątkę. Widać, że zmiana koncepcji odbywała się trochę w bólach. Pierwszy odcinek to zbyt banalne i za szybkie rozwiązanie sądu wojskowego nad bohaterem granym przez Steve'a Carella. Sam proces ma momenty humorystyczne, bo każdy bohater składa zeznania, ale potencjał wydaje się zmarnowany. Zamieciono wszystko pod dywan. Wątek próbnego okresu dla bohaterów niewiele tutaj zmienia tak naprawdę, bo wiemy, że twórcy chcą kontynuować historię, więc musi się im udać.
fot. Netflix
+2 więcej
To, co jednak udaje się w 2. sezonie serialu Siły kosmiczne, a czego zasadniczo nie było w pierwszej serii na takim poziomie, to zabawa absurdem wspólnej pracy. Dzięki temu w odcinkach jest więcej sytuacji bawiących się konwencją i humorem. Twórcy mają  więcej luzu. To czuć w zabawnych interakcjach postaci i w gagach. Oczywiście, nie wszystkie wątki są dobre (romans Chena z Angelą zbyteczny), niektóre śmieszą bardziej absurdalną obrzydliwością (wyjmowanie kamieni nerkowych) niż pomysłem, ale ostatecznie dużo w tym uroku. Dostajemy komedię na poziomie, którego powinniśmy po tej ekipie oczekiwać. Do tego udaje się zminimalizować niepotrzebną postać graną przez Lisę Kudrow, która była dużą wadą pierwszej serii. Komedia to trudny gatunek, w którym liczy się wyczucie czasu w humorze sytuacyjnym. To w 2. sezonie Sił kosmicznych działa i odróżnia go od pierwszej serii, która pod tym kątem inaczej opierała się na tworzeniu zabawnych sytuacji. Tutaj twórcy idą w kierunku akceptacji absurdu miejsca pracy i relacji między bohaterami, a nie samych wydarzeń. Na pochwałę zasługuje spotkanie z chińskimi delegatami. Wątek prezentuje luz i humor oparty na śmianiu się ze stereotypów. Siły kosmiczne oferują sezon inny pod wieloma względami. Trudno tak naprawdę ocenić, czy rzeczywiście jest lepszy, ale sam czerpałem z niego więcej frajdy. Jeśli wyznacza on kierunek dalszego rozwoju, to jest to dobra decyzja. Biorąc pod uwagę cliffhanger i pomysł na 3. serię, już można sobie wyobrazić, jak twórcy podkreślą absurd w sytuacji potencjalnego końca świata.  
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj