Tym razem główna fabuła kręci się wokół sfery sacrum – dwie siostry zakonne zostają okrutnie okaleczone i zamordowane. Ktokolwiek to zrobił, bez wątpienia chciał coś w ten sposób pokazać samym ofiarom lub całemu światu. Kwestie tą trzeba będzie rozwiązać szybko, bowiem po dwóch morderstwach kolejna siostra znika: bez wątpienia grozi jej śmierć, której trzeba zapobiec. Jakby tego było mało, ktoś w bestialski sposób odbiera życie stadu koni, w przyklasztornym ogrodzie odnaleziona zostaje dziecięca kość, a ciało krytycznego dla śledztwa z poprzedniej powieści świadka zostaje znalezione w rzece – całkiem sporo roboty dla Katie Magiure. Irlandka będzie musiała użyć wszystkich swoich umiejętności, by odkryć prawdę. Główny motyw powieści, czyli kwestia sióstr zakonnych, oparty jest na skandalu który wybuchł jakiś czas temu na Wyspach Brytyjskich, a dotyczącego sierocińców prowadzonych przez instytucje kościele, zwłaszcza zgromadzenia zakonne. Bez wątpienia wydarzenia te były na tyle wstrząsające, że oparcie na nich thrillera było dobrym zagraniem – również w kwestii marketingowej. Powstało na ten temat wiele publikacji, a temat bulwersował przez wiele tygodni opinie publiczną. Fabuła Blood Sisters jest jednak wielowątkowa i jeśli czytelnik nie zna poprzednich części cyklu, bez wątpienia będzie miał problemy podczas lektury – nie ze zrozumieniem, bowiem Masterton pisze przystępnie i wtrąca wspomnienia, jednak jeśli wcześniejsze sprawy go nie wciągnęły, może się po prostu nudzić. Dotyczy to zwłaszcza mozolnego, niekończącego się śledztwa przeciwko Michaelowi Garetty’emu. Ma się również wrażenie, że kwestia gangów jest sztucznie „wklejona” w powieść, ale to już każdy powinien osądzić samemu.
Źródło: Albatros
Masterton jak zwykle odznacza się dobrze stworzonymi postaciami, barwnym opisem i dobrze skomponowaną fabułą, choć tej czasem braknie nieco tempa lub rozwija się zbyt banalnie. Tym niemniej, jako thriller, trzyma poziom, w odpowiednich momentach może przerazić lub zszokować, bo opisy tortur dla niektórych czytelników mogą być obrazowe. Jeśli chodzi o bohaterkę, to Katie nie zmieniła się, więc każdy, kto pamięta ją z wcześniejszych części, odnajdzie tę samą postać, a nowy czytelnik również nie powinien mieć problemu, by ją polubić. Niestety główny antagonista jest nijaki, jego motyw prosty do przewidzenia (choć po części zrozumiały) – jednym słowem nie intryguje tak jak powinien. Nawet pisząc przeciętną książkę Graham Masterton potrafi sprawić, że czytelnikowi ciężko będzie się oderwać od niektórych fragmentów – choć osobiście uważam, że lepiej sprawdza się w horrorach niż w thrillerach – nie można odebrać mu umiejętności i talentu. Fanom Katie Mgiure zdecydowanie książkę polecam; zresztą wszyscy fani Mastertona powinni być zadowoleni, bo zyskają przyjemną, wciągającą rozrywkę i oczywiście nutę niepewności – bo to nie ostatnia książka z cyklu o irlandzkiej pani nadkomisarz.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj