Tytułowy Skandal z filmu Skandal. Ewenement Molesty to płyta przełomowa nie tylko dla rapu w naszym kraju, ale również dla całej kultury hiphopowej. Udowodniła bowiem, że na naszym rodzimym gruncie można robić utwory tak samo dobre jak na Zachodzie, a także spopularyzowała u nas słuchanie rapu. Reżyser Bartosz Paduch w swoim dokumencie przedstawił historię tytułowego składu, jednak nie zapomniał przy tym o całym tle społecznym, towarzyszącym przemianom, które zapoczątkowała kultura hiphopowa. I to wyszło mu bardzo dobrze. Przede wszystkim nie jest to suchy dokument o powstaniu zespołu czy jego perypetiach - wzlotach i upadkach. Historia Molesty posłużyła do tego, by zobrazować zmiany ustrojowe i społeczne, jakie towarzyszyły wejściu kultury hiphopowej do naszego kraju po 1989 roku. Świetnie ukazano poszukiwanie wolności oraz wyraz buntu młodych ludzi. Bartosz Paduch, za pomocą kolejnych nagrań freestyle'u na dzielnicy czy klejenia trików na słynnej miejscówce pod Teatrem Capitol, dał wyraz zachłyśnięcia się powiewem Zachodu w skostniałej polskiej rzeczywistości. Bardzo dobrze, że reżyser nie pominął w swojej opowieści osób, dzięki którym kultura hiphopowa rozwijała się w Polsce, czyli dziennikarzach Bognie Świątkowskiej i Hirku Wronie oraz DJ 600V. To zbudowało zgrabny pomost między artystami, którzy kreowali kulturę hiphopową, a ludźmi, którzy dbali o jej rozwój na gruncie świadomości społecznej. Jednak przy nakreślaniu tła historycznego Paduch nie zapomniał, że cała kultura i Molesta wzięły się z kumpelskiej zajawki, aby zrobić coś swojego, wyrwać się chociaż na chwilę z szarej rzeczywistości. I tę energię czuć w dokumencie praktycznie na każdym kroku. Nieważne, czy jest to ujęcie grupy nastolatków na deskorolkach, czy archiwalne nagranie członków tytułowej ekipy rapujących na blokowisku. W tym filmie bardzo dobrze wychodzi cała, może nie miłość, ale pasja do hip-hopu.  Aż  przypomniało mi się, jak w czasach podstawówki, czyli kilkanaście lat temu, każdy na osiedlu pożyczał sobie płyty lub kasety z rapem. Taki bardzo piękny sentyment bije z tego dokumentu. I przeświadczenie, że sukces i późniejsze jego konsekwencje mają w swoich korzeniach zwykłą, młodzieńczą chęć do działania. Zdarza się, że filmy dokumentalne o znanych osobach stają się przesłodzoną laurką. Trzeba odpowiednio zbalansować te ciemne strony kariery z tymi jasnymi. I tutaj reżyserowi się to udało. Paduch umiejętnie prowadzi historię Molesty, przeplatając dobre momenty składu z tymi, które zaważyły na upadku zespołu i związane były z mrocznym, korporacyjnym obliczem polskiego przemysłu muzycznego. Gwarantuję, że na samym końcu się wzruszycie, nawet jeśli nie jesteście fanami Molesty. Paduch dał nam bardzo dobry dokument, który bez zbędnego przekoloryzowania pokazuje historię składu przełomowego dla polskiej muzyki, a do tego dokonał analizy kultury hiphopowej. To pozycja nie tylko dla wielbicieli rapu, ale i dla każdego kinomaniaka. Serdecznie polecam. Recenzja przedpremierowa. Film trafi do kin 2 października
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj