Skandal ("Scandal") rozpoczął swój nowy sezon na rajskiej wyspie, daleko od waszyngtońskiego zgiełku. I nic w tym dziwnego - każdy tego oczekiwał. Wszystkie zwiastuny nowego sezonu opierały się na haśle promocyjnym: "Gdzie, do diaska, jest Olivia Pope!?". Cóż, gdzieś na plaży 100 mil od Zanzibaru. Ona tam była pewnie dobrych kilka miesięcy, ale my tylko 3 (słownie: trzy) minuty. A było rzeczą oczywistą, że gdy tylko bohaterka znów zawita do stolicy, już stamtąd tak szybko nie ucieknie. Powód powrotu: pogrzeb Harrisona. Ciekawe, czy gdyby nie problemy z prawem Columbusa Shorta i jego zwolnienie z serialu, ten odcinek wyglądałby inaczej. Ale to już teraz mało istotne – błyskawicznie wróciliśmy na stare śmieci, a tam ujrzeliśmy wszystko, za co Skandal kochamy i nienawidzimy.

No dobra, nie można powiedzieć, że świat hitu ABC pod nieobecność Olivii pozostał taki sam. Scenarzyści odświeżyli nieco koncept i wprowadzili niemałe modyfikacje w życiu kilku postaci. Abby jest rzecznikiem prasowym Białego Domu, a Huck nadal pracuje jako fixer, tyle że sprzętu elektronicznego. Fitz i Mellie dochodzą do siebie po stracie syna w bardzo różny sposób. Ona jest po prostu w żałobie i tęskni za swoim dzieckiem. Prezydent zaś kompletnie oszalał – wspiera międzypartyjne inicjatywy i nominuje Demokratów na wysokie państwowe stanowiska. "Demokratów, Cyrus!" – bulwersuje się Lizzy, nowa (i jeszcze nie do końca wiadomo, do czego zdolna) postać grana przez Portię de Rossi (m.in. Ally McBeal).

Trzon serialu pozostanie jednak taki sam i to może nieco irytować, że zaledwie po 1 epizodzie wszystko wraca do sprawdzonego schematu. Olivia będzie naprawiać polityczne i obyczajowe skandale oraz miotać się w swoim osobistym love drama. Miłosne wątki tej produkcji zawsze dawały nam się we znaki, ale w poprzedniej serii zbliżyły się tak bardzo do poziomu telenoweli, że ich powrót nie napawa optymizmem. Szczególnie gdy już teraz musimy słuchać "erotycznych" monologów jakby żywcem wyciągniętych z taniego Harlequina, którymi Jake słodzi Liv. Kwestią czasu jest zaś ponowne spotkanie jej z Fitzem i dobrze wiemy, jak to się musi skończyć.

[video-browser playlist="633247" suggest=""]

Choć można mieć cień nadziei, że scenarzyści darują nam (albo przynajmniej mocno ograniczą) te romanse. Bo jak inaczej postrzegać scenę, w której jawnie śmieją się sami z siebie, wypowiadając poprzez Cyrusa słowa: "Będziemy udawać, że nie wiemy, jak ten film się kończy? Ta cała sytuacja jest bardzo przewidywalna. To Olivia, a ty jesteś Fitz. Prędzej czy później znajdziecie się razem w tym samym pomieszczeniu. Wiemy, co się później stanie. Widzieliśmy ten film już sto razy". Tak więc może na przekór tym słowom 4. sezon powróci do korzeni, skupi się w pełni na polityce oraz wymyślnych konspiracjach i przystopuje to, co jest jego zdecydowanie najsłabszym punktem.

Głównym złoczyńcą pozostaje na ten moment Rowan. Nadal niezwykle przebiegły i potrafiący każdego oszukać. To on odpowiada za śmierć Harrisona i syna prezydenckiej pary, co zapewne niedługo wyjdzie na jaw. A David Rosen jako Prokurator Generalny będzie miał teraz więcej swobody, aby w końcu doprowadzić do ostatecznego upadku B613. Wypadałoby zrobić to jednak do świąt i przed trzymiesięczną przerwą w emisji. Skandalowi potrzebny jest nowy czarny charakter, bo powyższy wątek zaczyna powoli nużyć.

Czytaj również: Fixerzy na małym i dużym ekranie

Trudno przewidzieć, w jakim kierunku podąży w 4. serii produkcja ABC. Czy będzie powielać utarte i sprawdzone chwyty, czy może odważy się spróbować czegoś nowego, zaryzykować i odświeżyć ten format. Ma on bowiem nadal przeogromny potencjał, ale ten blokowany jest przez fabularną stagnację i za dużo historii rodem z opery mydlanej. Trzeba się z tym czym prędzej uporać.  

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj