"Scandal" w tym sezonie to serial nierówny. Cały wątek porwania Olivii był absurdem i nieporozumieniem, a to mogło odstraszyć nawet najcierpliwszych fanów. Kiedy jednak Olivia brutalnie złamała serce Fitzowi, wszystko się zmieniło. Najpierw dostaliśmy chwilę na odsapnięcie w dobrym i ważnym odcinku nawiązującym do wydarzeń w Ferguson, a teraz przychodzi czas na 2 kolejne z wyraźnym przewodnim wątkiem na resztę sezonu. Przede wszystkim istotne jest w tych odcinkach to, jak zachowuje się Olivia. Oczywiście wszelkie próby ukazania jej traumy są z lekka sztampowe - picie wina, noszenie broni czy nieufność wobec świata. Dobre w tym jednak jest to, jak twórcy pokazują dojrzewanie Olivii i próbę uporania się z tym, co ją trapi i nie pozwala wrócić do tego, kim była. Można śmiało powiedzieć, że Olivia już nigdy nie będzie taka sama, a obecnie obserwujemy jej proces transformacji w kogoś innego i być może o wiele ciekawszego niż dotychczas. W końcu w tym wszystkim nie zanosi się na powrót romansu z Fitzem, a rzucenie się Olivii w ramiona pierwszego lepszego przystojniaka może to jedynie potwierdzać. Czuję się zaintrygowany tą bohaterką, którą jeszcze w pierwszej połowie sezonu stawała się powoli nie do zniesienia. Zamiast skupiać się na mdłych romansach i innych dyrdymałach, które po prostu tutaj nie wychodzą, twórczyni oferuje nowe skandale. Motyw z nową wiceprezydent jest tym, czym "Scandal" nieraz zachwycał. Mamy pomysłową historię, aferę i rozwiązania, które są w stanie zainteresować, przyciągać do ekranu i zapewnić rozrywkę na długie minuty. To działa i ciekawi, a sam motyw trochę głupawego skandalu związanego z panią polityk jest nawet solidnym komentarzem, jak takie głupoty potrafią być problematyczne dla polityków i jak prosto zmanipulować opinię publiczną. Skuteczne i rozrywkowe. [video-browser playlist="675623" suggest=""] Do końca sezonu będziemy mieć jeden wątek likwidacji B613. Sama jego ekspozycja zaskakuje, bo gdy obserwujemy przesłuchanie Hucka, dzięki wcześniejszym zapowiedziom powinniśmy wiedzieć, co dalej się stanie. A tu niespodzianka - i to niezwykle efektywna. Dobrze, że postawiono na motyw, który pokazuje widzom Hucka z kompletnie innej perspektywy. Do tej pory obserwowaliśmy go walczącego nieskutecznie o rodzinę, teraz jest o włos od normalności, kochającej żony i syna. I ten Huck jest jeszcze bardziej intrygujący i bezwzględny. Dzięki niemu kolejne odcinki będą ciekawe. Oczywiście wątek Hucka jest ściśle powiązany z historią Sue z odcinka 16. Pojawienie się Leny Dunham w tej roli to fajny powiew czegoś innego. Dunham sprawdziła się zaskakująco dobrze w tej roli, prezentując to, czego można oczekiwać po Lenie - emocje, charakter i, co przyjmuję z aprobatą, umiejętne wpasowanie się w styl monologów Shondy Rhimes. Końcówka to jednak największy szok, jaki "Scandal" zaoferował widzom od dawna. W końcu było po sprawie, wszystko zamknięte, a scenarzyści rzucają w widzów taką bombę. Bezkompromisowość Hucka jest czymś, czego od dawna ten serial potrzebował, a jego argumenty są prawidłowe i zrozumiałe. Pozostawienie jej przy życiu to zbyt duże ryzyko. Czytaj również: Frank Underwood z wyższym poparciem Amerykanów niż Barack Obama "Scandal" powraca na właściwe tory, zapewniając widzom rozrywkę na niezłym poziomie. Dobre, przemyślane historie i świetne monologi budują coś, czego ten serial dawno potrzebował.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj