Private Eyes to kanadyjski proceduralny kryminał, z dużą dawką lekkiego niezobowiązującego humoru. Każdy odcinek to inne wyzwanie, któremu muszą podołać Matt Shade i Angie Everett, główni bohaterowie serialu. W premierowym epizodzie poznajemy genezę tego osobliwego duetu. Matt, były hokeista i zarazem opiekun młodych zawodników, musi uporać się z niemałym problemem, gdy jeden z jego podopiecznych dostaje ataku serca na boisku. Shade lubi brać sprawy w swoje ręce, więc próbuje dowiedzieć się, jak to możliwe, że młodego, dobrze zapowiadającego się sportowca spotyka taka tragedia. Matt podczas swojego śledztwa trafia na Angie, której również zlecono rozwikłanie tej zagadki. Bohaterowie łączą siły i… tak zostaje do samego końca serialu. Śledczy do pary opiera się na chemii, która panuje między dwójką głównych bohaterów. Pal sześć sprawy kryminalne, jeśli możemy obserwować Matta i Angie przerzucających się mniej lub bardziej błyskotliwymi ripostami. W rolach protagonistów występują Jason Priestley (słynny Brandon z Beverly Hills, 90210) i Cindy Sampson. O ile ten pierwszy sprawdza się w swojej roli wybornie, to jednak do pani Sampson można mieć zastrzeżenia. Aktorka sprawia wrażenie, jakby grała w sitcomie lub niezbyt ambitnym filmie komediowym. Cindy jest z pewnością piękną kobietą, ale nie grzeszy wielkim talentem aktorskim. Swoje braki próbuje nadrabiać mimiką i grą twarzy, przez co większość scen z jej udziałem wypada sztucznie. Co innego Brandon… to znaczy Jason. Aktor zdecydowanie wyszedł z butów rozmarzonego nastolatka z Beverly Hills. W Śledczych do pary jest zdecydowany, charyzmatyczny i pewny siebie. Shade’a po prostu nie da się nie lubić, dzięki czemu jest on największą siłą pierwszych odcinków Śledczych do pary. Sprawy kryminalne pozostawiają trochę do życzenia. W pierwszym odcinku para rozwiązuje zagadkę młodego hokeisty, w drugim Matt i Angie infiltrują branżę kulinarną w poszukiwaniu zabójcy pewnego kucharza celebryty. Schemat śledztwa jest prosty jak budowa cepa. Od podejrzanego do podejrzanego, aż jeden genialny przebłysk doprowadza bohaterów zarówno do zabójcy, jak i jego motywu. Śledczy do pary to jeden z tych seriali, które podchodzą do tematu śmierci w dość lekki i beztroski sposób. Tak jakby brutalne morderstwa były tylko fraszką, którą należy skwitować sarkastyczną cięta ripostą, dobijając wpadającym w ucho jinglem. To oczywiście standard we współczesnej telewizji, jednak nie wszyscy widzowie przepadają za tego typu konwencją. Ci natomiast, którzy lubią niezobowiązujące procedurale, w których nie ma miejsca na refleksję i kontemplację, będą bawić się na Śledczych do pary wybornie. Dynamiczna forma i liczne smaczki w treści sprawiają, że seans z tym serialem może być naprawdę przyjemny. Motywy komediowe zaskakują nas praktycznie na każdym kroku. Na palcach jednej ręki można policzyć sceny pozbawione humoru. Oprócz dwójki głównych bohaterów, ważnymi postaciami w serialu są również niedowidząca córka Shade’a, Juliet, jego ojciec Don, oraz detektyw Derek Nolan, który w drugim odcinku uprzykrza nieco bohaterom życie. Wszyscy oni tworzą ciekawą obsadę, a interakcje między tak odmiennymi postaciami to dobry nośnik dla kolejnych motywów komediowych. Pierwsze odcinki Śledczych do pary prezentują średni poziom. Serialowi warto jednak dać szanse, bo produkcja posiada kilka asów w rękawie. Jason Priestley w swojej roli sprawdza się idealnie. Tworzy on ciekawą parę z Cindy Sampson, która nie jest może najlepszą aktorką na świecie, ale dzięki chemii panującej między głównymi bohaterami, ogląda się ją nawet znośnie. Całość jest bardziej komedią niż filmem kryminalnym i z takim podejściem widz może czerpać z seansu wiele przyjemności. W innym przypadku czeka na niego srogi zawód.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj