Niełatwo jest być autorką niedokończonej powieści fantasy, oj, niełatwo. Zwłaszcza gdy trafia się do stworzonego przez siebie świata, który w międzyczasie zaczął żyć własnym życiem, a pierwszo- i drugoplanowe postacie wymykają się spod kontroli. A to właśnie przydarzyło się Cyan ze Słowodzicielki Anny Szumacher i przydarza nadal w Słowiedźmie, z tym że nieoczekiwanie w tej części bohaterka zostaje wtłoczona w ciało teoretycznie głównego protagonisty – jednego z książąt koronnych, walczących o tron królestwa. Na szczęście walczących mniej krwawo niż bohaterowie Gry o tron George’a Martina, jako że do zdobycia tronu potrzebne jest jedynie (i aż) zdobycie tajemniczego Głosu. Pretendentów (prócz Aenaia Debonaira) jest kilkoro, każdy z nich ma swoje motywy, sposoby działania i ambicje. Większość, z nielicznymi wyjątkami, wydaje się całkiem sympatyczna. Łatwo im kibicować, chociaż trudno pogodzić konflikt interesów, wszak król może być tylko jeden. Poza tym Cyan wcale nie chce walczyć o tron, nie wspominając o współdzieleniu ciała z księciem koronnym – za to bardzo, ale to bardzo chciałaby odnaleźć magiczne drzewo i wrócić do domu, ze wszystkim jego cywilizacyjnymi zdobyczami. Czy jej się uda? Cóż, pamiętajmy, że prawdziwa autorka uniwersum Słowodzicielki lubi cliffhangery!
Źródło: Mięta
W drugiej części opowieści o Cyan, jej dawni towarzysze ze Słowodzicielki – postacie drugoplanowe, które początkowo nie znały celu i sensu swojego istnienia, pojawiają się, lecz raczej w tle. Rycerz Jord rusza swoją ścieżką, minstrel Agni zaczyna się godzić z myślą, że jest synem boga ognia, a zabójca Hidra knuje ze zmiennym skutkiem i szczęściem. Za to pojawiają się nowi, niezwykle ciekawi i szablonowo nieszablonowi: królewskie bliźniaki Kwarq i Kwant (cóż za cudowne imiona!), wiedźma Grimhilda czy bosko zbudowany Maverick Hollister, który zyskuje srebrny miecz – niekoniecznie na potwory.
Odniesieniami do mitów, baśni i dzieł popkultury w Słowiedźmie można by obdarować kilka powieści, ale to atut, nie zarzut. Pojawiają się między innymi legendy arturiańskie (Arktur Endragon i jego smoki o rycerskich imionach), Król Rybak, Królewna Śnieżka, Wiedźmin, Gwiezdne wojny, Indiana Jones, Świat dysku i wiele, wiele innych, tak istotnych, gdy weźmie się pod uwagę „magię” Cyan – tworzenie czegoś z niczego dzięki różnym cytatom (których nie może powtarzać). Anna Szumacher również bawi się słowami, wplatając pełne humoru opisy do narracji i przemyśleń głównej bohaterki. Mimo złożonej i wielowarstwowej fabuły – zwłaszcza z uwagi na wplecenie wątku autorki wciągniętej do własnego świata – czytelnik nie gubi się w trakcie lektury, a nawet najbardziej niespodziewane zwroty akcji nie burzą przyjemności zagłębiania się w historii. Smaczki z nawiązań do popkultury tylko ją pogłębiają. Miła dla oka jest także oprawa graficzna, a przede wszystkim wysmakowana czarna okładka z zielonymi ornamentami, bardzo „miętowa” – jak na Wydawnictwo Mięta przystało.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj