Sly Cooper: Złodzieje w Czasie to kolejna, czwarta już odsłona znanej serii, której głównym bohaterem jest sympatyczny szop. Fabuła gry jest bezpośrednią kontynuacją tytułu "Sly 3: Honor Among Thieves" wydanego na PlayStation 2 w 2005 roku. Jej twórcami nie są jednak autorzy oryginału (studio Sucker Punch), ale ekipa Sanzaru Games, która miało już styczność z tym tytułem, bo odpowiada za zremasterowanie trzech poprzednich części, wydanych następnie w jakości HD na PlayStation 3 jako "The Sly Collection".
Gra jest tradycyjną platformówką 3D. Możemy się w niej wcielać w trzy znane z poprzednich części postacie: tytułowego szopa Slya Coopera, hipopotama Murraya i żółwia Bentleya. Każdy z nich ma swoje unikalne zdolności i atuty, a także bronie, które wykorzystuje podczas starć z przeciwnikami czy do realizacji zadań. Co więcej, możliwości naszych postaci możemy rozwijać. Choć – jak to w platformówce – duże znaczenie mają tu elementy zręcznościowe, skacząc z platformy na platformę nie zapominamy o fabule, która wciągnąć może nawet dorosłego gracza. Otóż zadaniem naszych bohaterów jest rozwikłanie zagadki tajemniczego znikania wersetów starożytnej księgi Złodziejusa Szopusa, w której spisane są wszystkie złodziejskie sekrety klanu Cooperów. Wraz z nimi znika także Penelopa – współpracownica żółwia Bentleya, która wraz z nim prowadziła tajne badania nad pewnym projektem... dotyczącym podróży w czasie.
Bentley postanawia odszukać dawnych przyjaciół, którzy chwilowo nie zajmują się złodziejstwem (Murray jest kierowcą rajdowym, a Sly pędzi słodki żywot u boku uroczej agentki Interpolu Carmelity Fox). Wspólnie postanawiają rozwikłać zagadkę i odnaleźć zaginioną. Oczywiście nie obejdzie się bez kradzieży oraz, jak zwiastuje sam tytuł, podróży w czasie. Fabuła gry poprowadzi nas przez różne okresy historyczne w różnych częściach świata, gdzie poznamy przodków sympatycznego Szopa. Odwiedzimy m.in. feudalną Japonię, średniowieczną Anglię i Dziki Zachód. Świat gry sprawia wrażenie otwartego, jest dopracowany i bardzo atrakcyjny wizualnie, ale sama fabuła jest jednak w stu procentach liniowa. Nie możemy wykonywać misji w innej kolejności, niż to zaplanowali twórcy. Według mnie nie przeszkadza to jednak w czerpaniu przyjemności z grania.
Sly Cooper: Złodzieje w Czasie to gra pełna różnych smaczków, drobnych, ale interesujących szczegółów. Możemy tu dość swobodnie poruszać się po świecie, zdobywając rozmaite skarby i trudniąc się złodziejskim rzemiosłem – możemy np. okradać przeciwników z monet i otwierać sejfy; to drugie jednak będzie wymagało spełnienia pewnych wymagań... Dzięki zdobytym monetom, skarbom i zawartości sejfów, a także dzięki zbieraniu masek Slya, zdobywamy rozmaite możliwości rozwijania naszej postaci poprzez wyposażanie jej w nowe umiejętności i sprzęt (w tym stroje zapewniające rozmaite bonusy). Wśród smaczków znajdziemy też mini-gry, tzn. gry w grze, które stanowią dodatkowe źródło rozrywki, ale nie są wymagane do ukończenia całości.
Zdecydowanie godna pochwały jest oprawa graficzna i dźwiękowa gry. Aż nie chce się wierzyć, że taki efekt udało się osiągnąć na tak małym urządzeniu (testowałam wersję na PS Vita). Bajecznie kolorowy i dopracowany świat olśniewa, szczególnie w ujęciach z szerokiego planu; pozwala zatopić się w rozgrywce, a animacja postaci jest niezwykle płynna, podobnie jak sama rozgrywka. Sporo tu także dopracowanych cut-scenek. O muzyce warto powiedzieć przede wszystkim to, że idealnie dopasowano ją do klimatu scen, którym towarzyszy - i w warstwie emocjonalnej, i ze względu na epokę historyczną oraz realia, które ilustruje. Bardzo przyjemne, miłe dla ucha uzupełnienie całości. Udała się także polska lokalizacja gry, co szczególnie docenią młodsi gracze, dla których czytanie napisów byłoby trudnym zadaniem. Głosy postaci są dobrze dopasowane i brzmią naturalnie, podobnie jak wygłaszane przez nich kwestie, choć nie jest to reguła, która obowiązuje zawsze – czasem dialogom trochę brak polotu. Kolejnym atutem jest obecny w dialogach humor, który przypadnie do gustu zarówno młodszym, jak i starszym graczom (niektóre gagi są wręcz skierowane wyłącznie do dorosłych i tylko dla nich zrozumiałe).
Ciekawostką jest fakt, że ta odsłona przygód zwinnego Szopa jest w zasadzie taka sama na obu platformach PS, tzn. na PS Vita i PS3. Różnice dotyczą jedynie pewnych kwestii technicznych. Co więcej, gracz ma możliwość rozpoczynania gry na jednej platformie i kontynuowania na drugiej – dzięki możliwości zapisywania danych o stanie gry w chmurze. A jeśli dołożymy do tego jeszcze informację, że kupując wersję na PS3, tę na PS Vita dostajemy gratis (niestety nie działa to w drugą stronę), okazuje się, że mamy całkiem dużą dowolność wyboru, w jakich okolicznościach skończymy naszą rozgrywkę – przed monitorem czy może w tramwaju.
Spotkanie ze Slyem na PS Vita było bardzo przyjemnym doznaniem mimo kilku niedociągnięć, jakie w moich oczach dzielą tę grę od ideału. Przede wszystkim niezbyt wysoki jest tu poziom trudności, co jednak można zrozumieć, spoglądając na PEGI – w końcu to gra dla osób od 7 roku życia. W niektórych miejscach także grafika mogłaby być bardziej dopracowana, aczkolwiek ogólna wysoka ocena na tych nielicznych niedoróbkach nie ucierpi – ogólnie rzecz biorąc grafika jest naprawdę efektowna. Ogromnym atutem gry jest też jej różnorodność i bogactwo misji, w których poruszanie się różnymi postaciami gwarantuje bardzo zróżnicowaną rozrywkę. Jedyne, czego tutaj trochę żałowałam, to stosunkowo niewiele możliwości zagrania postacią kobiecą (większość bohaterów to jednak równe, ale – chłopaki). Sly Cooper: Złodzieje w Czasie to kilkadziesiąt godzin świetnej, nieskrępowanej zabawy.