Substancje, którymi można kogoś uśmiercić, od starożytności fascynowały i jednocześnie budziły lęk. Ciekawe były sposoby ich podawania, a także ich skuteczność, która nie zawsze była taka sama. Po śmiertelne toksyny sięgali z upodobaniem autorzy kryminałów. Mistrzynią była tu zwłaszcza Agatha Christie, która efekty działania trucizny w swojej książce Tajemnicza historia w Styles opisała tak drobiazgowo, że zaskoczyła niejednego eksperta. Neil Bradbury napisał książkę, która łączy w sposób absolutnie mistrzowski tajemniczość powieści kryminalnej i typowe elementy popularnonaukowe. Warto wspomnieć, że autor naprawdę zna się na rzeczy. Neil Bradbury jest profesorem fizjologii i biofizyki na Rosalind Franklin University of Medicine and Science. Każda ze złowrogich substancji dostała swój osobny rozdział. Co więcej, autor podzielił je na dwie grupy: tych łatwych do uzyskania z przyrody i tych, których otrzymanie wymaga nieco więcej zachodu. Pisarz, a może nawet bardziej naukowiec, zdawał sobie sprawę, że tworzy nie dla lekarzy, tylko dla przeciętnego odbiorcy. W swojej pracy nie szczędził nawiązań do literatury - nie tylko do kryminałów. Natkniemy się także na odniesienia do takich pozycji jak Harry Potter. I to był bardzo zręczny zabieg. Oczywiście nie brakuje fragmentów z terminologią i treścią typowo medyczną. Te fragmenty mogą niektórych czytelników zmęczyć, ale są niezbędną częścią książki.
Źródło: Rebis
Smak trucizny jest książką bardzo wiarygodną. Widać, że autor czerpał pełnymi garściami nie tylko ze swojego wykształcenia. Zrobił porządny research dotyczący popełnianych morderstw. Ta pozycja ma także obszerną bibliografię i przypisy, jak na przyzwoitą pracę naukową przystało. Poza tym z każdą trucizną powiązana jest autentyczna sprawa karna związana z jej użyciem. Niektóre sprawy osadzone są w całkiem niedalekiej przeszłości.
Bradbury zajmuje się także płaszczyzną związaną z sądzeniem i karaniem morderców i morderczyń, co pozostawia czytelnika w przyjemnym przeświadczeniu, że zbrodnia zawsze zostanie ukarana i że nie ma morderstwa doskonałego. No właśnie, w kwestii elementu ludzkiego… Autor w swojej pracy podkreśla, że te substancje, które przecież są zabójcze, docelowo zostały stworzone, żeby ratować ludzkie życie. W odpowiednich rękach przywracają zdrowie. Sama substancja nie jest zła, co innego z człowiekiem, w którego ręce trafia. Cóż więcej mogę dodać. Smak trucizny to książka, którą pochłania się jednym tchem. Doskonale napisana, ze wspaniale wyważoną treścią. Nie zmarnuje Waszych pieniędzy czy czasu. Wada? Za szybko się skończyła.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj