Relacja Julii z dramaturgiem nabiera ciekawszego wyrazu. Prawdopodobnie w powietrzu wisi jakiś wątek romantyczny, ale na razie jest on kompletnie niewyczuwalny. Ich sceny mogą dostarczyć śmiechu oraz pokazać bohaterkę w innym świetle. W końcu też Julia przekonuje się do niego i wspólnie pracują nad poprawkami. Jest to wspaniała zmiana po tym, co oglądaliśmy w pierwszym sezonie, gdy postać ta snuła się, płacząc nad swoim życiem i miłosnymi błędami.
Sam musical będzie mieć problemy - to jest fakt. Widzimy, że Eileen stawia na miłość i mimo chęci przyznania się przez jej chłopaka, nie daje mu odejść w pojedynkę. Sprawę wykorzystuje Jerry, który przejmuje musical. Cała sytuacja nabiera kolorytu i zaczyna porządnie intrygować, gdy widzimy, że zostaje ona sprowokowana przez Jerry'ego oraz znienawidzonego przez widzów Ellisa. Na pewno zmiana za sterami urozmaici Smash i całą pracę nad musicalem. Powinniśmy dostać sporo emocji i konflikty. Pozostaje pytanie, co dalej z Eileen?
[image-browser playlist="593871" suggest=""]
©2013 NBC
Wszystko to jest jednakże zaledwie tłem. Odcinek należał bezsprzecznie do Jennifer Hudson, która pokazuje nam metamorfozę swojej bohaterki. Chce zaprezentować to, że nie jest już słodkim dzieckiem, ale kobietą świadomą siebie. Występ fantastycznie wyreżyserowany, a końcowa piosenka zatytułowana "I Can't Let Go" to oszałamiający popis ze strony wokalistki i kompozytorów. Niewiarygodne emocje, niesamowita piosenka! Dochodzi też tutaj do swoistego pogodzenia się Karen i Ivy. Dobra oraz nieźle zrealizowana decyzja ze strony scenarzystów.
Twórcom udaje się w subtelny sposób stworzyć nowy wątek romantyczny. To, że w końcu Karen będzie z Jimmym, było oczywiste, ale jak ten motyw jest prowadzony, pozytywnie zaskakuje. Nic na siłę, nie ma tu kliszy ani kiczu. Rozwija się spokojnie, naturalnie i wiarygodnie.
Smash bawi i imponuje wyśmienitą muzyką. Serial zmienia się na lepsze, dając kawał dobrej rozrywki.
Ocena: 8/10