Obóz po nerwowej końcówce dziewiątego odcinka został ogrodzony. Na zaimprowizowanych murach stoją uzbrojeni wartownicy, a w środku czuć napięcie. I właśnie w tym momencie pojawia się… Murphy - wygnany chłopak, który trafił do niewoli. Był torturowany, ale zdołał uciec. Problem w tym, że razem z sobą przyniósł chorobę, która zabija osoby o słabej odporności, a chorować zaczyna większość obozowiczów. Żeby tego było mało, choroba to tylko zasłona dymna, bo na następny dzień obóz ma zostać zaatakowany.
W tym odcinku dzieje się naprawdę dużo. Do ostatniej chwili czujemy napięcie i niepokoimy się o bohaterów. Nawet Bellamy, którego dotąd nie lubiłem, wzbudził moje współczucie. Prawda jest taka, że setka wzbudza coraz więcej sympatii i szkoda mi, kiedy umiera kolejny dzieciak.
Dziesiąty odcinek jest naprawdę dynamiczny. Najbardziej zagadkową postacią wydawał się Murphy, ale koniec daje jasną odpowiedź, co zamierza robić w obozie. To chłopak, który naprawdę pała chęcią zemsty. Pytanie tylko, czy robi to sam, czy w porozumieniu z Ziemianami. Z drugiej strony kreuje nam się nowy bohater – Jasper. Ma dobre oko do strzelania i zaczyna już wyrastać na niezłego żołnierza. Nie jestem jednak pewien, czy Devon Bostick spełni się w tej roli.
[video-browser playlist="633672" suggest=""]
Scenarzyści trochę odpuścili wątek Clarke-Finn-Raven. Wiadomo, że coś jest między Clarke i Finnem, ale brakuje tu jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, co będzie z nimi dalej . Raven już chyba odpuszcza, ale dla mnie ta relacja jest nadal bardzo skomplikowana i raczej nie zostanie szybko wyjaśniona, chociaż to właśnie ten wątek może być (i chyba jest) osią, która wyznacza młodzieżowy klimat The 100.
Górale. Ostatecznie ich atak na obóz się nie udał, ale z zapowiedzi kolejnego odcinka wynika, że sporo jeszcze namieszają. Zanim na Ziemi pojawią się żołnierze ze stacji, może się jeszcze wiele wydarzyć. Miło, że charakteryzatorzy zadbali o to, aby górale w pewnym stopniu przerażali – głównie przez swoje maski. Przeżyli na pewno wiele i w miarę możliwości przystosowali się do warunków panujących na planecie. Nie dysponują nowoczesną bronią, a zwykłymi toporami i łukami, są jednak świetnymi strategami i znają się na truciznach oraz pułapkach. Poza tym znają Ziemię. W starciu z przybyszami - nawet dobrze uzbrojonymi - mogą mieć przewagę. Zastanawiam się tylko, co z nimi ma wspólnego Lincoln, który nie wygląda tak jak oni - bardziej przypomina współczesnego żołnierza.
Dobrze, że scenarzyści odpuścili wątek związany z tym, co dzieje się na stacji. Oczywiście pojawia się ona w tle (motyw problemów z łącznością i roztrzaskanego statku). To stawia kolejne pytania: co się stało na statku, co z doktor Walters i żołnierzami? No i bazując na tym, co działo się we wcześniejszym odcinku – jak dalej będzie funkcjonować stacja? Dzięki tej przerwie jestem jeszcze bardziej ciekaw tego, co dzieje się na orbicie.
The 100 nabiera tempa. Serial jest coraz lepszy, a z każdym kolejnym odcinkiem jest więcej akcji, dynamiki i nowych ciekawych wątków. No i pojawiają się intrygujące pytania, na które trzeba samemu szukać odpowiedzi.