Pomysł ciekawy, choć niepotrzebnie podpięty pod kultowy film Guya Ritchiego.
Pierwszy odcinek to swojego rodzaju wprowadzenie do całej historii. Prezentacja głównych bohaterów i ich problemów. W dużej mierze finansowych. Prym wiedzie Albert Hill (
Luke Pasqualino), chłopak żyjący w cieniu swojego ojca Harry'ego, dość znanego gangstera. Obecnie Harry siedzi w więzieniu, choć w bardzo luksusowych warunkach. Posiada nawet komórkę z dostępem do internetu i specjalnie się z nią nie kryje przed klawiszami. Albertowi marzy się skok życia, taki, by jego matka nie musiała martwić się o przyszłość. Na razie trudni się w drobnych przekrętach jak sprzedaż trefnego alkoholu do pobliskich lokali. Pomaga mu w tym Charlie Cavendish (
Rupert Grint), chłopak z zamożnej rodziny, któremu potrzebny jest dreszczyk emocji. Trzeci kumpel to bokser i mięśniak Billy „Fuckin” Ayers (Lucien Laviscount). Cała trójka podczas gali boksu zostaje wykiwana przez lokalnego gangstera Sonny’ego Castillo (
Ed Westwick). Chcą się na nim odegrać, postanawiają zrobić skok na ciężarówkę przewożącą wpływy z jego klubów. Rezultat tego skoku jest dla nich nieoczekiwany.
Alex De Rakoff chciał przywrócić ducha klasyka z 2000 roku w reżyserii Ritchiego. Kopiuje jego sposób narracji. Stara się stworzyć podobnych bohaterów. Jednak zapomina o prowadzeniu ciekawej historii. Pierwszy odcinek nie ma w sobie odpowiedniego ładunku emocjonalnego, by widz nawiązał kontakt z bohaterami. Są mu oni raczej obojętni. Nieważne, co się z nimi stanie. Problem może polegać w tym, że serial został przygotowany na platformę streamingową, która udostępnia z góry cały sezon. Dzięki temu możemy obejrzeć kilka odcinków naraz i mocniej wciągnąć się w prezentowaną opowieść.
Snatch nie przeszedł drogi od stworzenia pilota, który ma zainteresować ludzi, do zamówienia całego sezonu. Od razu stworzono 10 odcinków. Niestety, u nas ten serial będzie wyświetlany w inny sposób i widz nie będzie miał takiej możliwości. Może tak być, że scenariusz napisany przez Alexa rozkręca się w późniejszych odcinkach, jednak w pierwszym niczym nie zaskakuje.
Problemem może być też zbytnie skupienie się w pierwszym odcinku na zaprezentowaniu głównych bohaterów, a nie na nakreśleniu czołowego antagonisty granego przez Eda Westwicka. Jego postać rzadko pojawia się na ekranie, a jak już jest, to tylko dziwnie się śmieje.
Pierwszy odcinek nie zachwyca, ale też jakoś mocno od siebie nie odpycha. Jest to kolejna produkcja o chłopakach, którzy chcą zostać gangsterami. Nie wiem, czy moja ocena wynika z dziwnie poprowadzonej historii, czy też ze związku z kultową marką, który oznacza większe oczekiwania.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h