Shia LaBeouf rozlicza się sam ze sobą, wyruszając wraz z Zackiem Gottsagenem w podróż, której prawdziwym celem jest siła: krzepkość ducha, oczyszczenie z żalu. Droga po nieuchwytne, wyścig, którego meta nie ma znaczenia, liczy się tylko to, co doświadczone w trakcie. Banalne? Nie, gdy wędrowcami są Tyler i Zak Peanut Butter Falcon!
Spotykają się przypadkiem. Zak (tytułowy
Sokół z masłem orzechowym), chłopak z zespołem Downa, uciekł właśnie z ośrodka, w którym pod opieką sanitariuszy znajdują się przede wszystkim starcy. Jego marzeniem jest zostać wrestlerem, zainspirowany oglądaną raz po raz kasetą VHS wyrusza więc do Szkoły Wrestlingu, do której zaprasza jego idol, The Salt Water Redneck. Kierunek: Floryda. Na Florydę ucieka też Tyler, który podpadł miejscowym poławiaczom, podbierając im ryby i podpalając siedzibę. Tyler nie może pogodzić się ze śmiercią brata, o którą się obwinia. Rozbity na kawałki i ścigany przez szemranych typów, brudny i zarośnięty, o zdziczałym spojrzeniu, wydaje się najgorszym możliwym towarzyszem dla Zaka, uciekiniera z wyboru, który - czego film nie próbuje nam wmówić - nie jest przecież całkowicie samowystarczalny.
A jednak - to działa. Ta osobliwa relacja unika sztampowej zależności: Tyler, który utracił swój największy autorytet w postaci brata, nie stara się wyrosnąć na autorytet dla Zaka, by w ten protekcjonalny sposób osiągnąć odkupienie. Prosty chłopak jako pierwszy zdaje się traktować Zaka jak drugiego człowieka. Rozmawia z nim jak z każdym, nie dając mu taryfy ulgowej. Zak otrzymuje więc kompana, przy którym może poczuć się tak zwyczajnie, jak tylko zapragnie, a jednocześnie podążyć za marzeniem, które - choć poniekąd nie ma prawa się ziścić - da mu więcej, niż ktokolwiek mógł przypuszczać. Każdy z kolejnych etapów przygody - równie urodzajny emocjonalnie - wymyka się ramom podobnych opowieści. Wraz z bohaterami dryfujemy tą prowizorycznie poskładaną tratwą, poddajemy się, nie śpieszymy, nie mamy pojęcia, co czeka nas za kolejnym zakrętem rzeki. I jest świetnie.
Bo abstrakcyjny przecież cel Zaka to tylko pretekst: najważniejsza jest podróż, przygoda, która raczej nie mogłaby się wydarzyć, ale nie ma to znaczenia - oto oni, dwóch wędrowców (do których w międzyczasie dołączy ktoś jeszcze!). Jest trochę brudu, jest przyjaźń, prosta, czysta, szczera, jest poświęcenie, są siniaki, prostolinijność, wierność.
Sokół z masłem orzechowym jest czymś innym, niż się wydaje. Spadkobierca Hucka Finna poprowadzi nas przez dramat, komizm i absurd. Oto kino drogi nietypowej, tętniący życiem
buddy movie, który unika znanych tropów i przetartych ścieżek gatunku. Uwierzcie mu na słowo i poczujcie tę bliskość człowieka z człowiekiem. Tercet
LaBeouf-
Gottsagen-
Johnson, tak naturalny w kontraście do fabularnego tła, wykreował pozbawioną grama fałszu i zbędnych napięć relację napędzaną poruszającą czułością. To coś, czego warto doświadczyć.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h